Często'wspominam tamten wieczór kiedy to mój ukochany postanowił się mi
oświadczyć. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, ale nie
najpiękniejszy, ten nadszedł miesiąc po tamtym, a konkretnie był to
dzień naszego ślubu. Pamientam moje obawy, przed wejściem do kościoła,
bałam się że Cris się rozmyśli, jednak wszystkie moje wątpliwości
zniknęły kiedy weszłam do środka prowadzona przez mojego tatę z którym
dizięki piłkarzowi się pogodziłam tam samo jak z mamą, i ujrzałam
Portugalczyka, ubranego w idealnie skrojony garnitur.
Dziś mija dokładnie rok od tamtego wydarzenia, Dinisa zostawiłam pod
opieką Sary i Ikera a sama oczekiwałam powrotu męża z treningu.
Przygotowałam dla niego specjalnom kolację
- wróciłem- krzyknął z korytarza
- to siadaj do stołu bo wystygnie- grzecznie mnie posłuchał uprzednio wręczając mi bukie przepięknych białych tulipanów.
- mam coś dla ciebie- powiedziałam z szczerym uśmiechem
-tak a co to
takiego?- zaciekawił się więc podałam mu mały kolorowy pakunek . Szybko
otworzył go i zajrzał do środka, dłuższą chwilę analizował to co
zobaczył, po czym zwrucił się do mnie
-to znaczy...że ty że my
- tak jestem ponownie w ciąży
I będę miał
córeczkę- potwierdziłam kiwnięciem głowy- jestem najszczęśliwszym
facetem pod słońcem. A wiesz, że Castilla otwiera oddział dla
dziewczynek- zamyślił się, nic dziwnego pewnie wyobraża już sobie jak
jego dzieci pokonujom rywali na boisku, nie przeszkadza mi to , w końcu
taki już jest i takiego go kocham i kochać będę już zawsze
KONIEC
---------------------------
przeprasam za blendy i zapraszam na inne moje wypociny