Minęły dwa tygodnie od kiedy obiecałam zastanowić się nad naszym zamieszkaniem w tym domu. Chociaż i tak pomieszkiwałam tutaj to On i tak oczekiwał na moją konkretną odpowiedź. O dziwo nikt nie wiedział jeszcze, że razem ze mną w tym domu mieszka także małe dziecko. Wiem, że jest mu przykro dlatego, że nie może pochwalić się przed światem swoim pierwszym dzieckiem, ale ja mam już plan aby mu ten humor poprawić.
Zostały już tylko trzy dni do meczu finałowego w którym zagrają z Borussią Dortmund. Dawno nie widziałam się z zawodnikami Realu, i bardzo mi tego brakowała. Zapewne żaden z nich nie wie że mieszkam z dzieckiem u ich przyjaciela, a o tym że jest to jego syn wie tylko Iker i Karim. Swój smutek nadrabia robieniem zakupów, nakupował mu już pełno nowych zabawek i ubranek. Ja nie wiem po co tyle tego wszystkiego, ale skoro to mu sprawia przyjemność to nie mam nic przeciwko.
Dzisiaj jak co dzień Cris wyszedł na poranny trening a ja zostałam w domu. Jestem mu wdzięczna, że mogę tu mieszkać, ale ja nie potrafię tak bezczynnie siedzieć w domu i nic nie robić, i być na jego utrzymaniu. Postanowiłam zapisać się na studia, co prawda mając dziecko nie mam czasu uczęszczać na zajęcia, ale są jeszcze studia zaoczne, w weekendy, wtedy małym zajmie się Cris, a uczelnia znajduję się niedaleko, więc szczęście mi sprzyja, złożyłam papiery i teraz pozostaje mi czekanie. Kiedy mały bawił się na kocyku, zadzwonił mój telefon. Dzwonili właśnie z uczelni, okazało się, że zapomniałam podpisać jakiegoś papierka i jeżeli chcę u nich studiować, to muszę zjawić się u nich do godziny 13.00, zostało mi tylko 30 minut. , nie wiem co mam zrobić przecież nie zabiorę ze sobą Dinisa. Ciekawe do której trening ma dzisiaj Cristiano. Zadzwonię i się dowiem.
STADION TRENING PIŁKARZY
- Nie lenić się! Niżej te skłony, niżej chcę zobaczyć jak wasze dłonie leżą na trawie- wydawał rozkazy trener, jego krzyki przerwał cichy dźwięk telefonu- Nie no! Kto śmiał wnieść na mój trening telefon.
-Przepraszam- powiedział skruszony napastnik- mogę?- wskazał na dzwoniący przyrząd
-Dobra! Wszyscy 20 minut przerwy. Ronaldo, aby to było warte tej przerwy.
~Halo?... Tak... a po co? ... To przywieź go do mnie... A gdzie tam trener się ucieszy... Tak on jest przecież taki wspaniały- ostatnie zdanie dodał, bo zorientował się, że mężczyzna się na niego patrzy
-Ronaldo z kim ty rozmawiasz na mój temat?
-Spokojnie trenerze bo jest taka sprawa moja tak jakby narzeczona nie ma z kim zostawić naszego synka a musi coś szybko załatwić. Więc czy mogła by przyprowadzić Dinisa na trening?
-Yyy, zwolnij jaka narzeczona jakie dziecko?
-No nie do końca narzeczona, ale tak dziecko ja mam synka- wyszczerzył się zadowolony z miny trenera
-wiesz powinieneś jeszcze przemyśleć tę sprawę z narzeczoną,
-ale dlaczego?- zdziwił się
-zdążyłem poznać już tę dziewczynę i naprawdę przemyśl to
-Aha. To mogą przyjść?- był już mniej podekscytowany
-No dobra, ale w zamian oczekuję gola podczas finału
-Się zrobi- odpowiedział zadowolony Portugalczyk- Dziękuję
-Leć do szatni, i zaczekaj tam razem z resztą chłopaków- szybko wykonałem jego polecenie. W szatni panował istny harmider. Dwóch z piłkarzy(Karim i Kaka) rzucali brudnymi skarpetkami Casillasa, ten zaś razem z Xabim i Sergio śpiewali jakieś dziwne piosenki puszczane przez tego trzeciego z telefonu.
-Chłopacy?- chciałem zwrócić ich uwagę na swoją osobę ale nic to nie pomogło wszyscy dalej się wygłupiali- Spokój!- no wreszcie mnie zauważyli
-Co się tak drzesz?
-Chciałem wam kogoś przedstawić. Więc proszę was uspokójcie się bo ludzi straszycie
-Nie przesadzaj przecież jesteśmy grzeczni- zaśmiał się Marcelo
-Taa ty grzeczny- zironizował Kaka- a kogo ty chcesz nam przedstawić. Czyżbyś poznał jakąś nową laskę o której jeszcze nic nie wiemy?
-Nie szczerz się tak, nie ta płeć- w jednej chwili wszyscy zgromadzeni uciszyli się i w osłupieniu się mi przyglądali
-Ej my wiemy, że były takie pogłoski, ale stary chyba byś nam powiedział jakbyś był gejem?- zmartwił się jeden z zawodników
-Ty chyba...- chciałem już opieprzyć kumpla za głupie myślenie, ale przerwało mi pukanie do drzwi
piątek, 31 maja 2013
wtorek, 28 maja 2013
~33 to zostańcie tutaj
- Cris ale ja nie mam w czym spać
-spokojnie dam ci jakąś moją koszulkę
- dzięki
Jak i powiedział tak też zrobił, i dał mi jedną ze swoich klubowych koszulek. Po odświeżającym prysznicu założyłam ją na siebie. Chociaż była na mnie za duża to i tak sięgała tylko do połowy uda. Kładąc się do łóżka czułam się trochę samotna. Dziwne przecież codziennie zasypiam sama i nigdy nie czułam czegoś takiego. Powąchałam koszulkę na której można jeszcze było wyczuć zapach jej właściciela, jak ja tęskniłam za tym zapachem.
Pół nocy nie mogłam zasnąć, leżałam tylko wpatrując się w sufit. Około godziny 2;30, postanowiłam sprawdzić co z małym. Byłam zaskoczona wodząc że mój synek smacznie śpi, w ogóle dzisiejszego dnia był bardzo spokojny, ale zarazem też wesoły. Widząc że nic tu po mnie, wyszłam s powrotem na korytarz, z chęciom powrotu do swojej sypialni. Jednak przechodząc obok drzwi jednej z sypialni usłyszałam czyjś monolog
-.... jesteś idiotom Cristiano, totalnym kretynem. Nie mogę się dalej tak zachowywać w stosunku do niej. -- zdziwiłam się dlaczego on tak mówi, czyżby był zły o tę sytuację z Iriną?
- Cris?- weszłam po cichu do jego pokoju
- przepraszam, obudziłem cię?- zapytał smutny
-Nie byłam sprawdzić co z małym- od powiedziałam zamykając drzwi- mogę?- zapytałam a on przytaknął, więc usiadłam na brzegu łóżka w którym leżał
- i co z nim?
- śpi, najwidoczniej dobrze się tu czuje
- to może zostaniecie na dłużej?- spytał z nadzieją w głosie, a ja niby tego chciałam, ale z drugiej strony jest Irina
- wątpię by to był dobry pomysł
-dlaczego?
- bo masz dziewczynę, narzeczoną, i być może przyszłą żonę, za którą tęsknisz...
-skąd ci to przyszło do głowy?
- nie myśl że podsłuchiwałam, po prostu przechodziłam obok,i usłyszałam co mówisz
- ale to nie o nią... nie o to chodzi
- więc o co? Dlaczego tak mówiłeś na swój temat?
- bo jestem zły na siebie, bo straciłem kogoś na kim strasznie mi zależy, a teraz nie potrafię jej odzyskać- kiedy mówił zauważyłam spływającą po jego policzku jedną łzę, a w moim sercu poczułam lekkie ukłucie. Sama myśl o tym że zależy mu na innej poruszyła mnie było mi źle z tom myślom ale również chciałam mu pomóc by chociaż on był szczęśliwy
- oj Cris- wzięłam jego dłoń w swoje, a na skórze poczułam delikatne mrowienie- nie rezygnuj z niej, porozmawiaj szczerze powiedz to co mnie przed chwilą,a jestem pewna że do ciebie wróci- posłałam mu delikatny uśmiech, chociaż w środku miałam ochotę płakać jak małe dziecko- musisz w to wierzyć- powiedziałam po czym szybko wyszłam z jego pokoju, będąc już w swoim rzuciłam się na łóżko, i cicho zapłakałam w poduszkę
.Po kilku chwilach usłyszałam ciche pukanie do drzwi,nic nie odpowiedziałam, ponieważ wiedziałam kto za nimi soi, a nie miałam ochoty na rozmowę. Jednak on się nie poddawał i wszedł do środka bez zaproszenia
- chciałem podziękować- nie dokończył bo zauważył że nie jestem w najlepszym stanie-- ej dlaczego płaczesz?
- bo daje tobie rady do których sama nie potrafię się zastosować- zapłakałam w jego silnych ramionach
-Dlaczego przecież to jest naprawdę łatwe powiedz mu co czujesz. Sama powiedziałaś że wystarczy wierzyć a wszystko się dobrze ułoży
- chcesz żebym powiedziała wprost?- zapytałam a on potwierdził kiwnięciem głową- więc tak . Zależy mi na tobie i nie potrafię przestać o tobie myśleć, gdzie nie spojrzę wszystko przypomina mi ciebie, w każdym nowo poznanym facecie szukam twojej podobizny, ale wiem że jestem spisana na straty bo ty jesteś niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju . I myśl o tym że zależy ci na innej kobiecie łamie mi serce ,ale nic nie mówię bo chce- bo chce żebyś chociaż ty był szczęśliwy- zakończyłam a w jego oczach widziałam zaskoczenie- przepraszam nie powinnam tego mówić
- nie przepraszaj. Dobrze że to zrobiłaś bo ja nie wiem kiedy zdobył bym się na odwagę by ci to powiedzieć. Mi też na tobie zależy nie potrafię bez ciebie żyć, szukałem kogoś na twoje miejsce, kogoś kto pozwolił by mi o tobie zapomnieć ale to jest niemożliwe, bo cie kocham- dokończył już prawie szepem
- ja ciebie tez kocham- w odpowiedzi czule mnie pocałował
- to zostańcie tutaj
- nie wiem powinnam to przemyśleć
-ale...- przerwał zasmucony
- zrozum nie mogę z dnia na dzień zmienić całkowicie swojego, jak i małego, życia
-dobrze ale obiecaj że starannie to przemyślisz
Obiecuje
Po chwili oboje spaliśmy wtuleni w Siebie.
-spokojnie dam ci jakąś moją koszulkę
- dzięki
Jak i powiedział tak też zrobił, i dał mi jedną ze swoich klubowych koszulek. Po odświeżającym prysznicu założyłam ją na siebie. Chociaż była na mnie za duża to i tak sięgała tylko do połowy uda. Kładąc się do łóżka czułam się trochę samotna. Dziwne przecież codziennie zasypiam sama i nigdy nie czułam czegoś takiego. Powąchałam koszulkę na której można jeszcze było wyczuć zapach jej właściciela, jak ja tęskniłam za tym zapachem.
Pół nocy nie mogłam zasnąć, leżałam tylko wpatrując się w sufit. Około godziny 2;30, postanowiłam sprawdzić co z małym. Byłam zaskoczona wodząc że mój synek smacznie śpi, w ogóle dzisiejszego dnia był bardzo spokojny, ale zarazem też wesoły. Widząc że nic tu po mnie, wyszłam s powrotem na korytarz, z chęciom powrotu do swojej sypialni. Jednak przechodząc obok drzwi jednej z sypialni usłyszałam czyjś monolog
-.... jesteś idiotom Cristiano, totalnym kretynem. Nie mogę się dalej tak zachowywać w stosunku do niej. -- zdziwiłam się dlaczego on tak mówi, czyżby był zły o tę sytuację z Iriną?
- Cris?- weszłam po cichu do jego pokoju
- przepraszam, obudziłem cię?- zapytał smutny
-Nie byłam sprawdzić co z małym- od powiedziałam zamykając drzwi- mogę?- zapytałam a on przytaknął, więc usiadłam na brzegu łóżka w którym leżał
- i co z nim?
- śpi, najwidoczniej dobrze się tu czuje
- to może zostaniecie na dłużej?- spytał z nadzieją w głosie, a ja niby tego chciałam, ale z drugiej strony jest Irina
- wątpię by to był dobry pomysł
-dlaczego?
- bo masz dziewczynę, narzeczoną, i być może przyszłą żonę, za którą tęsknisz...
-skąd ci to przyszło do głowy?
- nie myśl że podsłuchiwałam, po prostu przechodziłam obok,i usłyszałam co mówisz
- ale to nie o nią... nie o to chodzi
- więc o co? Dlaczego tak mówiłeś na swój temat?
- bo jestem zły na siebie, bo straciłem kogoś na kim strasznie mi zależy, a teraz nie potrafię jej odzyskać- kiedy mówił zauważyłam spływającą po jego policzku jedną łzę, a w moim sercu poczułam lekkie ukłucie. Sama myśl o tym że zależy mu na innej poruszyła mnie było mi źle z tom myślom ale również chciałam mu pomóc by chociaż on był szczęśliwy
- oj Cris- wzięłam jego dłoń w swoje, a na skórze poczułam delikatne mrowienie- nie rezygnuj z niej, porozmawiaj szczerze powiedz to co mnie przed chwilą,a jestem pewna że do ciebie wróci- posłałam mu delikatny uśmiech, chociaż w środku miałam ochotę płakać jak małe dziecko- musisz w to wierzyć- powiedziałam po czym szybko wyszłam z jego pokoju, będąc już w swoim rzuciłam się na łóżko, i cicho zapłakałam w poduszkę
.Po kilku chwilach usłyszałam ciche pukanie do drzwi,nic nie odpowiedziałam, ponieważ wiedziałam kto za nimi soi, a nie miałam ochoty na rozmowę. Jednak on się nie poddawał i wszedł do środka bez zaproszenia
- chciałem podziękować- nie dokończył bo zauważył że nie jestem w najlepszym stanie-- ej dlaczego płaczesz?
- bo daje tobie rady do których sama nie potrafię się zastosować- zapłakałam w jego silnych ramionach
-Dlaczego przecież to jest naprawdę łatwe powiedz mu co czujesz. Sama powiedziałaś że wystarczy wierzyć a wszystko się dobrze ułoży
- chcesz żebym powiedziała wprost?- zapytałam a on potwierdził kiwnięciem głową- więc tak . Zależy mi na tobie i nie potrafię przestać o tobie myśleć, gdzie nie spojrzę wszystko przypomina mi ciebie, w każdym nowo poznanym facecie szukam twojej podobizny, ale wiem że jestem spisana na straty bo ty jesteś niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju . I myśl o tym że zależy ci na innej kobiecie łamie mi serce ,ale nic nie mówię bo chce- bo chce żebyś chociaż ty był szczęśliwy- zakończyłam a w jego oczach widziałam zaskoczenie- przepraszam nie powinnam tego mówić
- nie przepraszaj. Dobrze że to zrobiłaś bo ja nie wiem kiedy zdobył bym się na odwagę by ci to powiedzieć. Mi też na tobie zależy nie potrafię bez ciebie żyć, szukałem kogoś na twoje miejsce, kogoś kto pozwolił by mi o tobie zapomnieć ale to jest niemożliwe, bo cie kocham- dokończył już prawie szepem
- ja ciebie tez kocham- w odpowiedzi czule mnie pocałował
- to zostańcie tutaj
- nie wiem powinnam to przemyśleć
-ale...- przerwał zasmucony
- zrozum nie mogę z dnia na dzień zmienić całkowicie swojego, jak i małego, życia
-dobrze ale obiecaj że starannie to przemyślisz
Obiecuje
Po chwili oboje spaliśmy wtuleni w Siebie.
piątek, 3 maja 2013
~32 nigdy nie wyżeknę się syna
- wiec o co chodzi kochanie?
-masz przestać ją obrażać
-niby dlaczego?
- bo jest moim gościem
- a ja to niby kim jestem? Dlaczego jakaś zdzira ma być ważniejsza ode mnie?
- powiedziałem już chyba co myślę ma temat tych twoich wyzwisk pod jej adresem
- a co ty jej tak bronisz? ej to może z nią spędzasz ten czas kiedy nie ma cię w domu a nie masz treningów. I pewnie wtedy w nocy to też byłeś u niej
-żebyś wiedziała, że codziennie po pracy odwiedzam Zuzkę. Wolę spędzać czas z nią i małym niż wysłuchiwać czego to ty znowu nie kupiłaś. I tamtej nocy też byłem z nią bo Dinisa trzeba było zawieźć do szpitala
- a co cię obchodzi los jakiegoś bachora
- nie wyrażaj się
-bo co ? - obydwoje mówili już dosyć głośno
- bo nie pozwolę żeby ktoś taki jak ty obrażał moje dziecko,!
-że co?!
-tak Dinis Cristiano Aveiro to mój syn - chciałabym teraz zobaczyć jej minę, tymczasem wszyscy w salonie spojrzeli w moja stronę, a ja tylko wzruszyłam ramionami bo chciałam usłyszeć dalszom wymianę zdań
- o nie. Ja się na to nie zgadzam
- przykro mi ale nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia
- właśnie że mam, albo wyrzekniesz się tego dzieciaka, albo z naszego ślubu nici
- nigdy nie wyrzeknę się syna, a ślubu z tobą i tak nie miałem zamiaru brać- dalej już nic nie było słychać tyko głośne trzaśnięcie drzwiami
Po chwili do pokoju wkroczył Cris nie miał za ciekawej miny. Widziałam po nim że czuje mieszane uczucia,; i nie wie co ma ze sobą zrobić. Nagle wydawało mi się że chce do mnie podejść, jednak chyba zrezygnował z tego pomysłu, odwrócił się i uderzył dłonią w framugę drzwi jakby w przejawie poddania- gdyby ktoś mnie szukał będę u siebie- i po prostu wyszedł
Wszyscy siedzieli w milczeniu, tylko czasem spoglądając to na mnie to na Dinisa
-pójdę z nim porozmawiać. Przerwałam ciszę- Elma popilnujesz małego?
-jasne
W kiedy szłam do jego pokoju po schodach, myślałam co ja mam mu tak właściwie powiedzieć. Nie potrafiłam wymyślić żadnej sensownej wypowiedzi. W końcu znalazłam się pod drzwiami do owego pomieszczenia. Pewność siebie kompletnie mnie opuściła. Niepewnie zapukałam, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Po cichu uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Stał przy oknie, wpatrując się pustym wzrokiem w widok zachodzącego słońca. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi
- przepraszam- wyszeptałam kiedy stałam już tylko krok za nim
- przecież nie masz za co- odwrócił się do mnie przodem ale nie patrzył w oczy
- mam. Już drugi raz rujnuje ci życie
- ty go nie zrujnowałaś, bo tak naprawdę żyłem tylko przy tobie. Z tobą dopiero byłem tym prawdziwym Cristiano Ronaldo, a nie tym wykreowanym przez media. Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię za tamtym czasem
- ja też- przyznałam
-ten naszyjnik- wziął delikatnie do ręki zawieszkę wisiorka- dlaczego go nosisz?
- bo złożyłam komuś pewną obietnicę
-to znaczy ...
-tak, że cię kocham i nigdy nie przestałam i nie przestane
- ja ciebie też- jego dłoń znalazła się na moim policzku, a jego usta znalazły swoje miejsce na moich. Nasz pocałunek wyrażał więcej emocji niżbyśmy chcieli, całą tęsknotę nagromadzoną przez tak długi czas... i wtedy drzwi się otworzyły
- nie chcę wam przeszkadzać. Wszyscy goście już wyszli, i ja też będę się zbierać. Więc oddaje wam waszego synka i do zobaczenia
- papa- pocałowałam ją w policzek na pożegnanie- my chyba też już pójdziemy
- może zostaniecie na noc? Jest już późno, bezsensu żebyście jechali pół miasta po ciemku. To niebezpieczne
-no ale nie mam rzeczy małego
- właściwie to mam dla niego niespodziankę. Pomyślałem właśnie, ze może pozwolisz mu czasem zostać u mnie na noc czy coś i razem z Ikerem Sarą i Karimem wy remontowaliśmy jeden z pokoi.- Chodź pokarze ci - wyszliśmy z jego sypialni by wejść do pokoju na przeciwko. Miał on pomalowane ściany na zielono na samym środku stało łóżeczko, obok okna był postawiony fotel bujany
Po obu stronach przy ścianach stały szafki na których poustawiane były pluszaki. Oczywiście nie zabrakło takich ubranych w klubowe koszulki. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie wydawało mi się to urocze
-widzę że nie mam innego wyboru- uśmiechnęłam się
- to przebierz go w śpioszki a ja przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym.
- Cristiano, ale ja nie mam w czym spać
-masz przestać ją obrażać
-niby dlaczego?
- bo jest moim gościem
- a ja to niby kim jestem? Dlaczego jakaś zdzira ma być ważniejsza ode mnie?
- powiedziałem już chyba co myślę ma temat tych twoich wyzwisk pod jej adresem
- a co ty jej tak bronisz? ej to może z nią spędzasz ten czas kiedy nie ma cię w domu a nie masz treningów. I pewnie wtedy w nocy to też byłeś u niej
-żebyś wiedziała, że codziennie po pracy odwiedzam Zuzkę. Wolę spędzać czas z nią i małym niż wysłuchiwać czego to ty znowu nie kupiłaś. I tamtej nocy też byłem z nią bo Dinisa trzeba było zawieźć do szpitala
- a co cię obchodzi los jakiegoś bachora
- nie wyrażaj się
-bo co ? - obydwoje mówili już dosyć głośno
- bo nie pozwolę żeby ktoś taki jak ty obrażał moje dziecko,!
-że co?!
-tak Dinis Cristiano Aveiro to mój syn - chciałabym teraz zobaczyć jej minę, tymczasem wszyscy w salonie spojrzeli w moja stronę, a ja tylko wzruszyłam ramionami bo chciałam usłyszeć dalszom wymianę zdań
- o nie. Ja się na to nie zgadzam
- przykro mi ale nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia
- właśnie że mam, albo wyrzekniesz się tego dzieciaka, albo z naszego ślubu nici
- nigdy nie wyrzeknę się syna, a ślubu z tobą i tak nie miałem zamiaru brać- dalej już nic nie było słychać tyko głośne trzaśnięcie drzwiami
Po chwili do pokoju wkroczył Cris nie miał za ciekawej miny. Widziałam po nim że czuje mieszane uczucia,; i nie wie co ma ze sobą zrobić. Nagle wydawało mi się że chce do mnie podejść, jednak chyba zrezygnował z tego pomysłu, odwrócił się i uderzył dłonią w framugę drzwi jakby w przejawie poddania- gdyby ktoś mnie szukał będę u siebie- i po prostu wyszedł
Wszyscy siedzieli w milczeniu, tylko czasem spoglądając to na mnie to na Dinisa
-pójdę z nim porozmawiać. Przerwałam ciszę- Elma popilnujesz małego?
-jasne
W kiedy szłam do jego pokoju po schodach, myślałam co ja mam mu tak właściwie powiedzieć. Nie potrafiłam wymyślić żadnej sensownej wypowiedzi. W końcu znalazłam się pod drzwiami do owego pomieszczenia. Pewność siebie kompletnie mnie opuściła. Niepewnie zapukałam, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Po cichu uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Stał przy oknie, wpatrując się pustym wzrokiem w widok zachodzącego słońca. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi
- przepraszam- wyszeptałam kiedy stałam już tylko krok za nim
- przecież nie masz za co- odwrócił się do mnie przodem ale nie patrzył w oczy
- mam. Już drugi raz rujnuje ci życie
- ty go nie zrujnowałaś, bo tak naprawdę żyłem tylko przy tobie. Z tobą dopiero byłem tym prawdziwym Cristiano Ronaldo, a nie tym wykreowanym przez media. Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię za tamtym czasem
- ja też- przyznałam
-ten naszyjnik- wziął delikatnie do ręki zawieszkę wisiorka- dlaczego go nosisz?
- bo złożyłam komuś pewną obietnicę
-to znaczy ...
-tak, że cię kocham i nigdy nie przestałam i nie przestane
- ja ciebie też- jego dłoń znalazła się na moim policzku, a jego usta znalazły swoje miejsce na moich. Nasz pocałunek wyrażał więcej emocji niżbyśmy chcieli, całą tęsknotę nagromadzoną przez tak długi czas... i wtedy drzwi się otworzyły
- nie chcę wam przeszkadzać. Wszyscy goście już wyszli, i ja też będę się zbierać. Więc oddaje wam waszego synka i do zobaczenia
- papa- pocałowałam ją w policzek na pożegnanie- my chyba też już pójdziemy
- może zostaniecie na noc? Jest już późno, bezsensu żebyście jechali pół miasta po ciemku. To niebezpieczne
-no ale nie mam rzeczy małego
- właściwie to mam dla niego niespodziankę. Pomyślałem właśnie, ze może pozwolisz mu czasem zostać u mnie na noc czy coś i razem z Ikerem Sarą i Karimem wy remontowaliśmy jeden z pokoi.- Chodź pokarze ci - wyszliśmy z jego sypialni by wejść do pokoju na przeciwko. Miał on pomalowane ściany na zielono na samym środku stało łóżeczko, obok okna był postawiony fotel bujany
Po obu stronach przy ścianach stały szafki na których poustawiane były pluszaki. Oczywiście nie zabrakło takich ubranych w klubowe koszulki. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie wydawało mi się to urocze
-widzę że nie mam innego wyboru- uśmiechnęłam się
- to przebierz go w śpioszki a ja przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym.
- Cristiano, ale ja nie mam w czym spać
~31 Pasuje ci takie małe dziecko
Dziś jest przyjęcie małej siostrzenicy Crisa. Tak jak
obiecałam razem z Dinisem mamy zamiar się tam pojawić, nie wiem jak
długo tam posiedzę. Nie wiem jak zareaguje rodzina mojego 'dawnego'
ukochanego. Nie wiem co powiedzą kiedy zobaczą moje dziecko. Niestety
mam się tego dowidzieć za parę godzin. Osobiście wolałabym zostać
dzisiaj w domu, miałam przeczucie że coś się wydarzy, nie wiem czy
złego, czy dobrego, ale na pewno istotnego w moim życiu.
Tak jak obiecałam przy szykowałam się do wyjścia, założyłam zwiewną
białą sukienkę, prezentowałam się nie najgorzej włosy zostawiłam
rozpuszczone. Małego również przebrałam i pozostało nam tylko czekać na
Crisa. Równo o godzinie 16 jego samochód zaparkował pod domem. Chyba z
przyzwyczajenia wszedł do domu bez dzwonienia, i stanął w drzwiach do
salonu w którym ja przebywałam
- cześć- przywitałam go kiedy nadal stał wpatrując się we mnie
- cześć- odpowiedział w końcu- ładnie wyglądasz- dodał z uśmiechem, który nie wiem co miał wyrażać.
- możemy już jechać- za komunikowałam mu to niosąc małego w nosidełku
- a tak chodźcie
Po kilkunastu minutach staliśmy przed posiadłością piłkarza
- nie wiem czy to jest najlepszy pomysł żebym tam wchodziła
-
nie gadaj głupot wszyscy się ucieszą- jak na zawołanie z domu wybiegł
Karim i porwał moje dziecko z powrotem wbiegając przez drzwi
-
co to miało być?- zapytałam śmiejącego się z mojej miny Crisa- jak
możesz się z tego śmiać, właśnie porwano nam dziecko. A co jeżeli będzie
chciał okup?
- to zapłacę karzdom cenę- mówił całkiem poważnie- a teraz chodź do środka bo pewnie wszyscy zastanawiają się skąd Benzema ma dziecko
Weszliśmy do domu który wypełniały wesołe śmiechy. Kiedy znaleźliśmy się w salonie wszyscy, umilkli i przyglądali się nam
- Zuzka- zawołała siostro Crisa, i w tej samej chwili stała obok mnie i mocno mnie przytuliła
- puść bo zaraz ją udusisz- wstawił się za mną drugi z braci Aveiro, po
czym także mnie przytulił, po chwili każdy mnie przywitał, oprócz
jednej kobiety. Siedziała sobie na kanapie i przyglądała się tej sytuacji
tak jakby z pogardą.
- nie zwracaj na nią uwagi- poprosiła Elma- o a to kto? - spojrzała na
trzymane przez Karima dziecko, widząc że Cris chce coś powiedzieć
spojrzałam na niego proszącym wzrokiem. Zrozumiał, ale zabrał od
zawodnika,malucha
- to synek Zuzki - uśmiechnął się- prawda że uroczy
-Pasuje ci takie małe dziecko- zauważyła jego mama, a ja nie wiedziałam czy mogę się śmiać czy lepiej nie
- na szczęście my nic takiego nie planujemy- no i wesoła atmosfera zakończyła się gdy plastik postanowił wstać z kanapy
- kto powiedział, że ma je mieć z tobą, chociaż lepiej nie...- nie dokończyła swojej wypowiedzi Elma
- my się jeszcze nie znamy, jestem Irina, dziewczyna a niedługo narzeczona Cristiano Ronaldo- przedstawiła się
-miło mi, Zuzanna- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
-Ciocia- zawołała mała dziewczynka obejmując mnie małymi rączkami w pasie
-Cześć królewno- przytuliłam ją do siebie
-Ciociu,
a ty już nie jesteś dziewczynom wujcia Crisa? - zapytała a ja zdziwiona
spojrzałam na samego zainteresowanego obok którego stała, jego
"narzeczona" z mordem w oczach, oj chyba nie zna tego faktu z życia
"ukochanego"
-Zapraszam wszystkich na tort - zawołała pani Aveiro
-Chodź królewno- Benzema wziął małą na ręce- musisz zdmuchnąć swieczki, i nie zapomnij pomyśleć życzenie
-A pomorzesz mi wujku? wtedy morze spełni się podwójnie szybko?
-Pewnie ze ci pomogę- zaśmiał się - to na trzy
-RAZ, DWA, TRZY- zawalali wszyscy razem, a na koniec piłkarz razem z dziewczynkom zdmuchnęli świeczki
-To jakie jest twoje życzenie?- zapytał solenizantkę Hugo
-Che aby ciocia Zuzia znowu była z wujciem Crisem bez tej pani- powiedziała pewna swego, a w pomieszczeniu znowu zapadła cisza. Spojrzałam na Crisa, wyglądał jakby głęboko nad czymś myślał.
-Chodźcie, napijemy się kawy - znowu sytuację ratuje pani Aveiro, i zaprowadziła wszystkich gości do durzego stołu w jadalni- to jak ci się układają sprawy?- zapytała mnie w trakcie rozmowy- pewnie jest ci ciężko z malutkim dzieckiem
-Tak rzeczywiście z początku było parę problemów, ale teraz dzięki pomocy przyjaciół i Crisa jest dobrze. Nigdy nie planowałam w tak wczesnym czasie zostać matką, a
teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez Dinisa- odpowiedziałam z
szerokim uśmiechem
-Dinis?- zdziwiła się pani Aveiro. No tak moja
wpadka prawie nikt z tu obecnych nie poznał imienia mojego malucha, a
teraz sama się wygadałam - to wspaniale że dałaś tak na imię swojemu
dziecku- ucieszyła się kobieta, albo mi się wydaje albo ona coś
podejrzewa
- wspaniałe, a co w tym wspaniałego?- wtrąciła się rosjanka- imię jak imię w dodatku niezbyt ciekawe
- tak miał na imię nasz tata- informowała ją jedna z sióstr
- o to jak już o tatusiach mowa, to gdzie jest tatuś tego wspaniałego bahorka?
- Irina- skarciła ją pani Maria
- no co jestem po prostu ciekawa. To co z nim?
-
jestem pewna że ojciec go kocha- powiedziałam bo nie wiedziałam jak
wybrnąć z tej sytuacji, nie pogrążając się jeszcze bardziej w kłamstwach
- oj z pewnościom, ale nie ma go tu teraz z wami- drążyła temat
- to nie twoja sprawa więc się nie wtrącaj w nie swoje życie- odpowiedziałam już lekko zirytowana
-
przestane kiedy ty skończysz z siebie robić taką świętoszkę. Wszyscy się
nad tobą użalają bo masz bachora, którego tatuś oczywiście kocha.
Przyznaj że to była zwykła wpadka co? - zaśmiała się perfidnie
- Irina przestań- uciszyła ją mama Crisa
- niech się pani tym nie przejmuję- zwróciłam się do kobiety - ja lepiej już pujdę
- no właśnie - poparła mój pomysł Rosjanka
-nie, zostań- powstrzymał mnie Cristiano, trzymając za rękę i znów spoglądając w oczy- proszę- dodał
- Nie zatrzymuj jej niech idzie- znowu wtrąciła się ta wymalowana lala
-
ona tutaj zostaje, a ty idziesz ze mną porozmawiać- wyszli do
przedpokoju jednak na moje nie szczęście tutaj wszystko było słychać:;
Subskrybuj:
Posty (Atom)