sobota, 23 lutego 2013

~7. W tej niebieskiej będzie ci ładnie


 feel this moment


-No doba. Jesteśmy na miejscu.- oznajmił Cris kiedy dojechaliśmy pod mój tymczasowy dom. No właśnie dom chociaż jestem tu dopiero kilka dni to czuję że nie będę chciała stąd wyjeżdżać.
-Dzięki.
-Nie ma za co. A może chciałabyś wyjść gdzieś ze mną wieczorem?- zapytał niepewnie
-Wiesz raczej nie.
-Ale dlaczego?
-Oboje dobrze wiemy. Szukasz nową dziewczyną do swojej kolekcji? Nie chce być opisywana w jutrzejszych gazetach jako nowa panna wielkiego gwiazdora. Mam dość swoich problemów. Sorry muszę już iść.- wiem poniosło mnie, to było wredne z mojej strony zrozumiałam to kiedy zobaczyłam jego smutne oczy.
-Wiesz myślałem że jesteś inna, ale się pomyliłem. Oceniasz ludzi po tym co o nich przeczytałaś lub usłyszałaś, ty mnie nawet nie znasz .
I tak weszłam do domu w nienajlepszym nastroju. Poszłam od razu do swojego pokoju i próbowałam zasnąć, ale nic mi z tego nie wychodziło. Udało mi się to dopiero około 3 nad ranem, nawet wtedy o nim nie zapomniałam. Pół nocy o nim myślałam, a potem miałam dziwny sen, w którym szliśmy razem trzymając się za ręce. Po piaszczystej plaży obserwując piękny zachód słońca. Nie wiem dlaczego tak się tym przejmowałam. Przecież nawet go nie znam a jest mi źle z tym jak go potraktowałam.
Obudziłam się niewyspana, nie lubiłam bezczynnie leżeć więc zeszłam na dół do kuchni gdzie siedział już wujek
-Cześć słoneczko- przywitał mnie  uśmiechem
-Hej
-Widzę, że nie masz dziś humoru, ale wiesz mam dzisiaj dzień wolny i pomyślałem, że może spędzilibyśmy go razem. Wiesz od kiedy tu jesteś to tylko się mijamy a ja chciałbym trochę pobyć w towarzystwie mojej kochanej chrześniaczki – w sumie mu się nie diwie. Przyjechałam do niego już jakiś czas temu ale tak naprawdę nie spędzaliśmy ze sobą czasu.
-Dobrze. To co zaplanowałeś?
-Może trochę byśmy pozwiedzali, a potem może jakieś zakupy. Dawno nie dostałaś ode mnie żadnego prezentu, muszę to nadrobić. Nie sądzisz?- zaśmiał się
-Jasne zakupów to ja nie odmówię.
-To idź się przebierz, a ja tu poczekam.
Szybko weszłam do pokoju i ogarnęłam się trochę. Ubrałam się i zadowolona wróciłam do wuja.
- To co ruszamy na podbój Madrytu?- zapytałam radośnie
-Jasne chodź.
Po jakiś dwóch godzinach spacerowania i zwiedzania postanowiliśmy wreszcie iść na te zakupy.     
Przeglądałam różne ubrania a wujek mi doradzał. Wreszcie wybraliśmy wspólnie kilka koszulek.
-Przepraszam na chwilkę- powiedział wujek i odszedł kawałek by odebrać dzwoniący telefon. Nie zwróciłam na to uwagi tylko dalej przeglądałam ciuchy, akurat byłam przy sukienkach kiedy usłyszałam  ten dobrze zanany mi głos.
-W tej niebieskiej było by ci ładnie – powiedział tuż za mną, czym mnie wystraszył, bo nie słyszałam żeby ktoś do mnie podchodził.
-Tak myślisz?- zapytałam z uśmiechem, odwracając się w jego stronę.
-Yhy ten kolor podkreśla twoje piękne oczy
-O. Dzięki
-A może przejdziemy się teraz na kawę albo coś?
-Chętnie- już się ucieszył- ale nie mogę nie jestem tutaj sama- i posmutniał
-Acha dobra wiesz ja już muszę iść- odwrócił się i odszedł.
Przez chwilę wpatrywałam się w kierunek gdzie odszedł, ale go już nie zobaczyłam.
-Z kim rozmawiałaś? -zapytał wuj kiedy już do mnie podszedł
-Ze znajomym- odparłam pośpiesznie.
-Wyglądał na bardzo ucieszonego, z tego tylko powodu, że cię zobaczył. I widzę że ładną sukienkę ci wybrał.
-Skąd wiesz, że się uciszył?
-Widziałem jego szeroki uśmiech. wiesz może jestem już stary, ale coś czuje , że z tego coś będzie.
-Nawet tak nie żartuj. Wracajmy już do domu.
Dalsze zakupy nie trwały długo. Kupiłam sukienkę która spodobała się Crisowi, ale wątpię żebym miała okazje ją założyć.

poniedziałek, 18 lutego 2013

~6 Jesteś moją bohaterką


one more night

-Jak to?- zapytałam zdziwiona
-No Ikerowi się przypomniało, że miał zabrać małą do dentysty, i szukał kogoś kto odwiózł by cię do domu. Więc zgłosiłem się na ochotnika
-Och. Co za wspaniałomyślność
-Ej nie bądź nie miła, jak ktoś chce ci pomóc
-Dobra. Będę już miła. Zadowolony? A teraz idź się przebierz i weź prysznic bo trochę od ciebie zalatuje – zaśmiałam się
Po około dwudziestu minutach czekania pod szatniom chłopaków wyszedł z niej Cris.
-O myślałam że dłużej ci to zajmie
-Dlaczego?- zdziwił się
-Nieważne. Jedziemy?
-Tak. Tylko po drodze muszę coś jeszcze załatwić. Więc wrócisz do domu trochę później.
-Nie ma mowy ja nigdzie z tobą nie jadę
-Oj nie przesadzaj przecież nie wywiozę cię do jakiegoś lasu czy coś. A jakbyś nie pamiętała to  sama powiedziałaś żebym zabrał cię na mecz.
-Nie łap mnie za słówka. I wiesz co chyba przejdę się do domu spacerem.
-Nie wydaje mi się. Pewnie byś się zgubiła, a mi by Iker żyć nie dał, jedziesz ze mnę i koniec kropka. A właściwie to która godzina?
-No racja, nie znam drogi do domu. A godzina hmm …-spojrzałam na zegarek w telefonie- 15.45
-Kurde jestem spóźniony. Chodź szybko.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parking gdzie stało śliczne białe Audi R8. Otworzył przede mną drzwi więc wsiadłam. W tym momencie poczułam się tak no nie wiem … wyjątkowo. Drogę przebyliśmy w kompletnej ciszy, żadne z nas nie miało ochoty jej przerywać. W końcu dotarliśmy na miejsce tylko żę ja nie wiedziałam gdzie my jesteśmy.
-Chodź ze mną- powiedział wysiadając z samochodu poczekał chwilkę aż do niego podeszłam i razem ruszyliśmy w kierunku małego boiska.- usiedliśmy na niewielkich trybunach blisko wyjścia.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
-No sama powiedziałaś że mam zabrać cię na mecz a ty mi wyjaśnisz zasady- wyszczerzyła się.
-przecież ja żartowałam
-Ale co nie podoba się jak grają?- zapytał wskazując na murawę gdzie grali mali chłopcy w wieku chyba od 5-7 lat. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Nie to takie słodkie. Takie maluchy tak zawzięcie grają. Widać że to lubią.
-Najpierw go sobie zrób- zaśmiałam się
-A co chcesz mi pomóc?- posłał mi łobuzerski uśmiech, i spojrzał w oczy a ja na chwilkę zaniemówiłem
-Ja nie. Ale tamta ruda pewnie  wielką chęciom ci pomorze. Wpatruje się w ciebie jak w obrazek. – wskazałam mu daną dziewczynę.
-E tam nie lubię rudych.- skwitował krótko
-A jakie lubisz?- już miał mi odpowiedzieć, ale przerwał nam facet stojący na boisku z mikrofonem w ręku. No tak mecz się już skończył a ja nawet nie wiem jaki był wynik.
- A nagrodę za najlepszego piłkarza meczu wręczy sam… Cristiano Ronaldo- mój towarzysz wstał i podszedł do faceta. Wziął od niego puchar i wygłosił mowę jaki to dla niego zaszczyt że może przekazać te nagrodę jakiemuś małemu chłopcu.
Po nagrodzeniu jakiegoś małego blondynka Cris rozmawiał jeszcze z jakimiś facetami, i rozdawał autografy dzieciakom, a potem już go nie widziałam. No super zostałam sama, na jakimś boisku nie wiadomo gdzie. Ten nażelowany piłkarzyna zabrał mnie tutaj i jeszcze zostawił, niech ja tylko dorwę Ikera. On mnie popamięta. Moje rozważania przerwał dźwięk sms-a. spojrzałam nadawca nieznany.
 ``ratuj Cris``
Po chwili doszedł drugi
``proszę ratuj``
No teraz już ładniej. Chociaż przed chwilą byłam na niego zła, to postanowiłam sprawdzić co takiego złego mu się działo. A w ogóle to skąd on ma mój numer telefonu. Muszę się tego dowiedzieć. Zeszłam  trybun i ruszyłam w stronę parkingu. Ciekawe gdzie on jest. Długo nie musiałam czekać. Zobaczyłam go przy wyjściu stał oparty o bramę, a wokół niego stały trzy dziewczyny. Chłopak nie miał zbyt zadowolonej miny. Pewnie o to mu chodziło nie mógł się pozbyć natrętnych fanek. Hmm poczekam chwilkę może stanie się coś ciekawego. Niestety nie dane mi to było, bo dostałam kolejnego sms-a.
``błagam ona planuje ślub. Ze mną w roli męża``
Zrobiło mi się go trochę żal ale co ja mam niby zrobić. I wtedy przyszedł mi do głowy głupi pomysł.
-Kochanie- zawołałam i podeszłam do nich całując Crisa w policzek – już myślałam że mnie zostawiłeś i znalazłeś jakąś ładniejszą ode mnie dziewczynę- powiedziałam z udawaną smutną miną
-Oj kotku. Nie smuć się, żadna nie była by piękniejsza od ciebie- teraz to on pocałował mnie w policzek jakie to miłe uczucie szkoda że tylko udajemy.
-To może pożegnasz te panie – tu spojrzałam pogardliwie na rudą- i wrócimy do domu?
-Dla ciebie wszystko- i odeszliśmy od nich, a Cris obejmował mnie w pasie.
Kiedy byliśmy przy samochodzie nie mogłam wytrzymać, i wybuchłam śmiechem
-Ej kotku  z czego się śmiejesz?- on też się już śmiał
-Kochanie nie bierz tego do siebie. Dobra powaga- uspokoiłam się – możesz mnie teraz odwieźć do domu.
-Tak, jasne wsiadaj – i znowu otworzył przede mną drzwi – A i dzięki za pomoc- powiedział po czym się pochylił i pocałował mnie w policzek – jesteś moją bohaterką- uśmiechnął się.

sobota, 16 lutego 2013

~5 dlaczego tak przyglądasz się wujciowi Crisowi?


love the way you lie

Do domu odwiózł mnie Iker w drodze śmieliśmy się z przeżytego wieczoru
-Niestety podczas następnego meczu zastąpi mnie Antonio – powiedział smutno
-Dlaczego?- zapytałam w końcu to on był najlepszym goalkeeperem.
-Bo teraz jest u mnie Zaida, i nie mam jej z kim zostawić, a obiecałem siostrze, że się nią zajmę.
-To ja ci mogę pomóc. W czasie treningu mogę się nią zająć- zaproponowałam
-Naprawdę mogłabyś to zrobić?
-Jasne. A kto inaczej uratuje Real od porażki?
-Myślałem że kibicujesz Barcelonie? – zapytał roześmiany
-Barcelona się z wami nie porównuje, ale jak nie będzie ciebie na bramce to kto wie do jakiego poziomu spadniecie- śmialiśmy się przez całą drogę która została nam do domu wuja.
-To co? Jutro mamy trening o 12.00, to możecie jechać ze ,mną albo zostawię ją u ciebie.
-Mogę jechać z tobą. Chętnie popatrzę jak się męczycie- a szczególnie jedna osoba, ale togo to nie musi wiedzieć.
Pożegnaliśmy się i poszłam do domu. Wszystkie światła były zgaszone więc pewnie wujek poszedł już spać, mam nadzieję że nie będzie na mnie zły że wróciłam tak późno.
Rano obudziłam się o godzinie 9.00, zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie tam czekał już na mnie wujek.
-Cześć- przywitałam się – przepraszam że wczoraj tak późno wróciłam
-Daj spokój. Jesteś już dorosła- powiedział z uśmiechem- jakie masz plany na dzisiejszy dzień?
-Obiecałam Ikerowi że zajmę się Zaidą podczas treningu
-To miło z twojej strony. Życzę ci słoneczko miłego dnia i uciekam do pracy.
Po śniadaniu poszłam się ubrać. Był słoneczny ładny dzień.
W trakcie treningu razem z Zaidą bawiłyśmy się. Mała opowiadała mi różne historyjki. Dziewczynka była bardo podobna do swojego wujka, chociaż wogólę nie interesowała się piłką.  Kiedy tylko miałam chwilkę, jak mała byłą zajęta sobą to od razu przyglądałam się trenującym na murawie piłkarzom, chociaż wszyscy ciężko pracowali i  jednocześnie się wygłupiali, to moja uwaga cały czas skupiała się tylko na jednym z nich. Wczoraj bardo mnie zezłościł uważając że nie nam zasad mojego ulubionego sportu jakim jest piłka nożna. Lecz teraz przyglądałam się jak skupiony na piłce wykonuje różne zadania robiło mi się tak jakoś dziwnie. I w dodatku jak on wspaniale wyglądał, w tym swoim skupieniu. Nagle jakby wyczuł że ktoś go obserwuje, przerwał swoją zabawę z piłką i spojrzał w moją stronę. Zauważając mnie uśmiechnął się w moją stronę ukazując te swoje równiutkie ząbki.
CRIS
Od kiedy trening się rozpoczął to wyczuwałem że ktoś mi się przygląda. Byłem już do tego przyzwyczajony, więc nie zwracałem na to uwagi. Jednak po dłuższym czasie nadal czując się obserwowany, spojrzałem w tamtą stronę, w końcu to był trening zamknięty więc nie powinno być tutaj nikogo kto by mógł się mi jakoś specjalnie przyglądać. Jednak kiedy się odwróciłem to zauważyłem tylko ją… to znaczy Zuzkę. Jakby speszona tym że została przyłapana na spoglądaniu na mnie, odwróciła się i zaczęła rozmawiać z małą Zaidą. Nie wiem dlaczego, ale chciałbym być teraz na miejscu małej.
-Chyba wpadłeś komuś w oko- zaśmiał się stojący obok mnie Karim. Dopiero teraz go zauważyłem
-Żadna nowość- odpowiedziałem niezbyt uprzejmie. Codziennie znajdywała się jakaś fanka która mówiła że mnie kocha, i takie tam . nieraz podczas wyjścia z chłopakami do klubu nie mogłem wytrzymać w tłumie zwariowanych dziewczyn i wracałem sam do domu. Jednak ta Zuzka wydawała się inna. Jest pierwszą dziewczyną jaką znam która zna zasady gry w piłkę, i która odważyła się mi postawić. Moje dziewczyny zwykle w ogóle się ze mną nie kłóciły w obawie że z nimi zerwę. Oczywiście na początku było to nawet fajne, lecz po czasie stawało się naprawdę wkurzające, jednak nie znam tej Zuzki tak dobrze właściwie widziałem ją tylko dwa razy. Może nawet nie zna tych zasad tylko się popisywała przed chłopakami? Ale ja mam już pomysł jak to sprawdzić. Zaśmiałem się tylko w myślach.
ZUZKA
-Dlaczego tak przyglądasz się wujkowi Crisowi? – z zamyślenia wyrwał mnie głosik Zaidy
-Nie przyglądam się. Patrzyłam tylko jak chłopacy grają
-Wcale że nie. Jakbyś patrzyła jak grają to byś obserwowała całe boisko, a ty przyglądałaś się tylko wujciowi – tak w tym też była podobna do Ikera, oboje byli strasznie uparci – a wujek się do ciebie uśmiechał. Pójdę i powiem mu że ci się podoba- zanim zrozumiałam co ona kombinuje, biegła już w kierunku zejścia na murawę, gdzie schodzili już piłkarze którzy zakończyli trening.
Zaida podbiegła szybko do Cristiano, a ten wziął ją na ręce, zanim zdarzyłam ją dogonić.
-Wujku wiesz co? – zapytała go rozbawiona dziewczynka. Naprawdę uroczo wyglądał z dzieckiem na rękach.
-Co księżniczko?
-Mogę powiedzieć ci sekret?
-No jasne. Śmiało
Zaida tylko zmusiła go by się trochę nachylił i zaczęła szeptać mu coś na ucho, a on się szeroko uśmiechnął.
-Tak myślisz? – zapytał a mała energicznie pokiwała głową – teraz leć do wujka Ikera, bo podobno macie gdzieś jechać- ta słysząc to tylko mocniej wtuliła się w niego
-Ale ja nie chcę
-Ej jak chcesz mieć zdrowe ząbki jak wujcio Cris, to musisz jechać z Ikerem – przekonywał dziewczynkę.
-No dobrze- powiedziała i poszła w kierunku Ikera
-Kogo to moje piękne oczy widzą – zwrócił się już do mnie
-Piękne oczy to może i masz, ale rozumu wcale
-Ej czy ty chciałaś mnie obrazić?
-Nie wcale – odpowiedziałam z sarkazmem
-Masz szczęście, że jestem wyrozumiałym człowiekiem więc ci wybaczam, przynajmniej przyznałaś że mam piękne oczy, to już coś – no dobra nie zaprzeczę, oczy miał naprawdę Ładne, ten ich intensywny brąz ach… boże o czym ja myślę.
-Dobra. Wiesz ja muszę już iść- chciałam już odejść, by nie musieć spoglądać w te brązowe patrzałki.
-Beze mnie nigdzie nie pójdziesz, bo to ja mam za zadanie odwieźć cię do domu- wyszczerzył się....

środa, 13 lutego 2013

~4 Imprezka z galaktycznymi


 hurricane


-O przyszłaś- powiedział Grzegorz widząc że stoję w drzwiach
I wtedy ten facet się odwrócił, i O Mój Boże… to był Iker Casillas, najlepszy bramkarz na świecie, ale zaraz co to za dziecko? Z tego co wiem Casillas nie ma dzieci. Stałam tak dłuższą chwilę a oni się tylko roześmiali.
- Cześć. Jestem Iker.- przedstawił się wstając i podając mi rękę. Uścisnęłam ją nadal zdumiona że klientem mojego wuja jest sam Iker Cassilas – a to moja siostrzenica Zaida. Przyjechała do mnie na wakacje- Uff czyli nie jest to żadna nieznana światu córka, wielkiego bramkarza, tylko jego siostrzenica.
-Miło mi mam na imię Zuzka.- odpowiedziałam po hiszpańsku. Trochę słabo mi to szło, w końcu nie posługiwałam się tym językiem od dawna
-A pani też przyjechała na wakacje?- zapytała mnie ciemnowłosa dziewczynka
-Tak przyjechałam do mojego wujka tak jak ty.
-Dobra to my musimy już spadać- powiedział Iker – Ej Zuzka może chcesz przyjść dzisiaj do nas na imprezę? Poznasz nowych ludzi zabawisz się trochę.- o nie tylko nie to, ostatnia impreza nie wyszła mi na dobre.
-Nie. Raczej nie, ale dzięki.
-No weź. Chyba nie chcesz spędzić wakacji siedząc w domu- no tu miał rację nie chciałam. Chciałam odreagować i zapomnieć, ale póki co mi to nie wychodzi może teraz się uda?
-No dobra. Wpadnę na chwilę. A gdzie to się tak właściwie odbędzie?
-U mnie w domu, ale raczej mało ci to mówi. Wiesz przyjadę po ciebie tak koło 18. Dobrze?
-Jasne to do zobaczenia.
-Pa-odpowiedział i pocałował mnie w oba policzki, a mnie zamurowało – nie spinaj się tak – roześmiał się – taka tradycja u nas jest- dziwnie, mają w tradycji całowanie się, w Polsce czegoś takiego nie ma, zresztą co fajnego jest w Polsce?
-Mówiłem że to miły człowiek jestem pewien że zaprzyjaźnisz się też z resztą chłopaków
-No rzeczywiście miły ten Iker- przyznałam rację wujkowi
-Chcesz coś do  jedzenia? Przy okazji będziesz mogła opowiedzieć mi co takiego się stało że przyjechałaś aż tutaj.
Zjedliśmy spaghetti a ja opowiedziałam wujowi całą historię. On tylko siedział i wysłuchiwał co mam mu dopowiedzenia.
-Nie możesz się na to zgodzić, to twoje życie i ty o nim decydujesz, ale nie możesz też uciekać musisz z nimi porozmawiać, o tym czego ty pragniesz.
-Ja nie chciałam uciekać chciałam po prostu odpocząć od tego wszystkiego
-Rozumiem cię słoneczko. A teraz idź się uszykuj bo za  pół godziny przyjedzie po ciebie Iker.
Byłam już ubrana i czesałam właśnie włosy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, wujek powiedział że musi jechać coś załatwić więc tylko ja byłam w domu. Zbiegłam po schodach, i spodziewając się Ikera otworzyłam szeroko drzwi, jednak tam stał ktoś inny.
-Hola!- zawołał rozbawiony, zapewnie moją miną – Jestem Karim – Ach tak drugi napastnik Realu Madryt , jak mogłam go nie poznać ale ja głupia jestem- Ty zapewne jesteś Zuzka, Miło mi ciebie poznać.
-Mi ciebie również
-To co jedziemy?- zapytał wskazując na swój samochód
-Tak tylko wezmę telefon- wróciłam jeszcze po dany przedmiot do kuchni gdzie go ostatnio używałam o dziwo rodzice nawet nie próbowali się ze mną skontaktować
Droga była krótka. A Benzema okazał się miłym fajnym i żartobliwym. Czułam że wujek ma racje i rzeczywiście mogę zaprzyjaźnić się z zawodnikami Realu. Pod warunkiem że będą podobni do Ikera i Karima.
Nie zawiodłam się. Wszyscy obecni na przyjęciu byli strasznie mili. Nawet dziewczyny piłkarzy ,które zwykle są kreowane przez gazety na puste laski które lecą tylko na kasę, okazały się sympatyczne, rozmawiałyśmy na różne tematy, i dobrze się dogadywałyśmy. Pepe dbał żebym cały czas miała coś do picia, a Marcelo dbał by mi się nie nudziło.
W końcu przyszedł czas żeby obejrzeć mecz, dziewczyny poszły do innego pokoju by nie przeszkadzać chłopcom, a ja z nimi zostałam co ich trochę zdziwiło, ale nic nie mówili. Usiadłam na kanapie pomiędzy Ikerem a Gonzalo koło którego siedział jeszcze Xabi. Na drugiej kanapie siedział Cristiano Ronaldo, najmniej rozmowny człowiek na tej imprezie. Razem z nim siedzieli, Karim Kaka i Marcelo.
Chłopcy byli po stronie Chelsea, bo który z Królewskich kibicowałby Katalończykom. Na ich nieszczęście to moi faworyci wygrywali te spotkanie. Przed przerwą było już 2:1. W ostatnich minutach Cesc Fabregas, jeden z moich ulubionych piłkarzy strzelił gola po podaniu Messiego.
-No weźcie spalony był- zaczęli marudzić chłopacy a razem z nimi Cris
-Jaki spalony? Żadnego spalonego nie było- zaczęłam się z nimi kłócić
-No co nie widzisz. Cienias był na pozycji spalonej – odpowiedział mi gwiazdor – a ty w ogóle wiesz co to jest spalony? – zapytał jakby chciał mnie wkurzyć
-Dla twojej wiedzy jak to go nazwałeś- udałam zamyślenie- a tak cieniasie! To wiem co to jest spalony. Co więcej zabierz mnie na jaki kolwiek mecz a ja wytłumaczę ci wszystkie zasady – powiedziałam zadowolona z mojej wiedzy.- dobra cicho jest powtórka. Teraz lepiej patrz a nie się kłócisz.- na powtórce dokładnie było widać że Cesc oddał czysty strzał- i co teraz powiesz? Kto jest ślepy?- zaczęłam śmiać się z Ronaldo.
-Dobra niech ci będzie że masz racje.
-Ja zawszę ją mam- uśmiechnęłam się.
Reszta meczu przebiegła bez zbędnych kłótni i wygrała Barca aż 5:2…

poniedziałek, 11 lutego 2013

~3 Wujek Grześ


Cry

W domu wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Nie mogła przestać myśleć o tym wszystkim. Wczoraj byłam pewna że gorzej już być nie może, a dziś dowiaduję się że kiedy byłam całkowicie piana to przyjęłam oświadczyny nieznanego mi faceta, jakby tego było mało matka myśli że spędziłam z nim noc.
Postanowiłam że muszę sobie zrobić przerwę, na jakiś czas. Spakowałam swoje rzeczy do walizki. Tylko gdzie miałam jechać? I wymyśliłam. Wykręciłam znany mi z dzieciństwa numer, i zadzwoniłam. Mam nadzieję że nie zmienił numeru.
-Hola- przywitał mnie uprzejmy głos w słuchawce
- Cześć wujku to ja Zuzka –Miałam nadzieję że mnie pamięta
- Zuzia. Moja mała bratanica. Nawet nie wiesz jak się cieszę że cię słyszę.
- Wujku. Ba ja mam prośbę.
-Jaką?
-Czy mogę do ciebie przyjechać na parę dni?- zapytałam niepewnie
- Oczywiście. Bardzo chętnie cię tu ugoszczę, a kiedy chciałabyś przyjechać?
-Najchętniej dzisiaj. Sprawdziłam za godzinę mogę mieć samolot.
- Dobrze będę czekał na ciebie na lotnisku. Ale Zuziu czy coś się stało że tak nagle przyjeżdżasz?
- Obiecuje że opowiem ci wszystko jak się spotkamy. A i jeszcze jedno.
- Tak?
- Możesz nie mówić rodzicom że u ciebie będę? Obiecuje że wszystko ci wyjaśnię.
- Jak sobie życzysz słoneczko.
Po trzech godzinach lotu, stałam już na lotnisku w słonecznej Hiszpanii. Lot strasznie mi się dłużył, nie wiedziałam co zrobić z tą sytuacją. Nic nie pomagało o tym zapomnieć. Nikomu nie powiedziałam gdzie się wybieram, nawet Karol. Nie chciałam by ktoś przyjechał tutaj za mną, i namawiał do czegoś czego nie chcę. Przed wyjazdem schowałam jeszcze nieszczęsny pierścionek, głęboko w szafie by nikt go nie znalazł.
Po kilku minutach, kiedy ludzie się trochę rozeszli, zauważyłam mężczyznę, który był podobny do mojego ukochanego wujka. Miał on tylko trochę inny odcień włosów. Teraz było one troszkę siwe. Kiedy mnie zauważył, szeroko się uśmiechnął, i ruszył w moją stronę z wyciągniętymi rękami.
- Moja mała Zuzia – powiedział i mocno mnie przytulił
- Cześć wujku- odpowiedziałam także go przytulając
- to twój bagaż? – wskazał na trzymaną przeze mnie walizkę potwierdziłam kiwnięciem głowy- daj ja poniosę. Musimy się śpieszyć bo w domu czeka na mnie klient.
- dobrze – powiedziałam i ruszyliśmy w stronę parkingu tam wsiedliśmy do dużego i wygodnego samochodu.
-A czym się tak właściwie zajmujesz – zaciekawiłam się
- Jestem menadżerem kilku sportowców. A w tej chwili jeden czeka na mnie w domu.
- Przepraszam wujku. Nie chciałam Ci przeszkadzać w pracy, jakbyś mi powiedział to bym nie przyjeżdżała- było mi smutno że przeszkadzam wujkowi
- Oj słoneczko. Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. A ten klient jest wyrozumiały, i miły. Może się nawet zaprzyjaźnicie?
Przez resztę drogi rozmawialiśmy o przeróżnych sprawach. Cieszyłam się, już dawno nie rozmawiałam tak otwarcie z nikim prócz Karol. Wujek był zupełnie inny niż rodzice. Był bardzo uprzejmy, i naprawdę ciekawiło go to co miałam do powiedzenia, szczerze cieszył się z moich sukcesów sportowych. Droga szybko nam minęła. Wujek zatrzymał samochód pod średniej wielkości domem, który znajdował się na jednej z bogatszej dzielnicy. Na podjeździe stał inny samochód. Srebrne sportowe Porsche, to pewnie tego klienta.
- Pan Iker już czeka – poinformowała nas starsza kobieta, zapewne gospodyni.
- Przekaż mu że zaraz przyjdę tylko pokażę Zuzi gdzie może się rozpakować. Chodź słoneczko -  może byłam już stara, ale podobało mi się kiedy wujek mówił do mnie słoneczko.- Tutaj możesz spać wypakuj swoje rzeczy i odpocznij. Pewnie jesteś zmęczona po podróży. Jeśli będziesz chciała to możesz dołączyć później do nas. Będziemy w salonie. –uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Dom wuja był duży i przestronny, ale brakowało w nim kobiecej ręki. Z tego co zauważyłam w pokoju obok którego przechodziliśmy , na kominku stały zdjęcia rodzinne. Na jednym była mała dziewczynka siedząca na ramionach starszego pana. Pamiętam ten dzień. Były to moje szóste urodziny. Wujek zrobił mi niespodziankę i zabrał na prawdziwy mecz na stadionie. A resztę dnia w parku rozrywki. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Kiedy wzięłam już prysznic i rozpakowałam swoje rzeczy postanowiłam zejść na dół w końcu wuj mi pozwolił. A może ten klient nie będzie zadowolony z jej obecności? Pomyślałam. Chociaż wujek zapewniał mnie że to miły człowiek. Będąc już na dole usłyszałam dochodzące z salonu roześmiany głos małego dziecka, i rzeczywiście kiedy weszłam do środka to zauważyłam małą około siedmioletnią dziewczynkę, która siedziała na kolanach jakiegoś mężczyzny. Nie wiedziałam kim on był bo siedział odwrócony do mnie plecami....

niedziela, 10 lutego 2013

~2 Ratuj siostro


lullaby

Po dwudziestu minutach byłam już pod domem przyjaciółki. Spacer dobrze mi zrobił. Uspokoiłam się trochę, ale dalej nie mogłam zapomnieć tego co zaplanowali dla mnie moi kochani rodzice.
- Siostra ratuj! – zawołałam rzucając się na szyję zaskoczonej Karol, gdy ta uporała się już z zamkami w drzwiach. Ta rodzina była naprawdę ostrożna.
- Hej. Co się stało? – zapytała serdecznie się do mnie uśmiechając
Kiedy byłyśmy już w jej pokoju to opowiedziałam jej o całym tragicznym wieczorze. Gdy już skończyłam , ta siedziała tylko w fotelu i wyglądała jakby była w jeszcze większym szoku niż ja.
- Ty chyba żartujesz. Powiedz że żartujesz. – spojrzała na mnie a ja tylko pokręciłam przecząco głową – O matko dziewczyno masz przerąbane. Ja wiem że twoi rodzice nie za bardzo się tobą interesowali, ale żeby od razu próbować cię wydać za mąż. W wieku dwudziestu lat? A ładny on chociaż jest? – zaśmiała się
- A gdzie tam. Wygląda jak…- zamyśliłam się- no nie wiem do kogo ci tę paskudę przyrównać. Powiedzmy że wygląda jak ten chłopak z podstawówki. Pamiętasz taki w okularach. Kacper miał chyba na imię- zaproponowałam bo przypomniał mi się pewien chłopak który chodził razem z nami do szkoły podstawowej. Typowy kujon. Proszę powiedz mi co ja mam teraz zrobić?
- Teraz to musimy to wszystko odreagować. Choć wybierzemy ci coś z moich ciuchów i pójdziemy zabalować, do tego nowego klubu.
Pomysł Karol naprawdę mi się spodobał. Naprawdę potrzebowałam odreagować i wyłączyć się, aby o tym ni myśleć. Już po godzinie byłyśmy w środku. Dostałyśmy się bez kolejki, ponieważ ochroniarze to nasi dobrzy kumple. Tego wieczoru miałam ochotę całkowicie zabalować. Piłyśmy drinki na zmianę tańcząc z nieznanymi nam facetami. Liczyła się tylko dobra zabawa. Gdzieś koło drugiej w nocy urwał mi się film, a niech się dzieje co chce, w końcu co mnie może spotkać gorszego, niż zaplanowany przez moją matkę ślub, z jakąś pokraką która Se dziewczyny nie umie znaleźć.
Rano obudził mnie głośny dzwonek telefonu. Matko ale mnie głowa boli.
- Halo? – odebrałam telefon bez zbytniej uprzejmości
- Hej córeczko!- zawołała po drugiej Stronia mama, w tej właśnie chwili miałam ochotę ją zabić – wiedziałam że postąpić słusznie. W końcu zrobiłaś coś co ma sens, i co może przynieść nam wszystkim szczęście. Bardzo ci dziękuje i gratuluję. Teraz muszę już kończyć bo wchodzę. A i mam nadzieję że miło spędziłaś dzisiejszą noc – powiedziała to dość dziwnym tonem jakby przyłapała mnie w łóżku z jakimś facetem.
O co tu chodzi? Od kiedy matka dzwoni do mnie żeby mi za coś podziękować? Może podczas mojej nieobecności matka weszła do mojego pokoju i zauważyła liczne puchary zdobyte przeze mnie? Nie to nie mogło być to jej nigdy nie obchodziły moje zawody, a nawet przeszkadzały kiedy proponowałam by wcześniej skończyła pracę i przyszła popatrzeć. Nigdy tego nie zrobiła.
Wreszcie zebrałam się na tyle by wstać z łóżka i iść się napić wody, bo miałam strasznie sucho w ustach.
- O już nie śpisz?- Karol już siedziała przy małym stole w kuchni
- Masz coś do picia bo strasznie mnie suszy
- Weź se wodę z lodówki
- Ej a co się tak właściwie wczoraj działo. Matka dzwoni do mnie żeby mi gratulować a ja Worgule nie wiem o co jej chodzi.
- A to nie pamiętasz – pokręciłam głową- bo wczoraj przyjęłaś zaręczyny tego Patryka
-Tak z pewnością- zaśmiałam się i piłam dalej wodę
- Nie wierzysz mi to obejrzyj zdjęcia- powiedziała i pokazała mi wyświetlacz swojego telefonu, wyświetliło się zdjęcie moje kiedy całowałam się z tym gościem. Widząc to zdjęcie natychmiast wyplułam wodę którą piłam, i wtedy zauważyłam okropny pierścionek na moim palcu, a ta się tylko śmiała.
- O matko co ja zrobiłam – powiedziałam zasłaniając dłońmi twarz- a ty dlaczego mnie nie powstrzymałaś?
- Sorry byłam tak pijana że tuliłam się do naszego kolegi Bartka, ochroniarza który zresztą nas tu przywiózł.
- Dobra. Wiesz ja już pójdę do domu- i tak zrobiłam

sobota, 9 lutego 2013

~1 Was chyba do reszty porąbało

I need a doctor


- Zuzia, kochanie musimy porozmawiać- powiedziała mama z poważną miną jakiej to zwykle używała w pracy. Razem z tatą prowadziła rodzinną firmę.
-Za chwilkę pójdę się tylko przebrać – odpowiedziałam grzecznie
- Dobrze tylko się pośpiesz. Mamy dla ciebie szczęśliwą nowinę – usłyszałam kiedy byłam już na schodach. Dopiero co wróciłam z męczącego treningu a oni już zaczynają jakieś poważne rozmowy, chociaż jakie inne odbywają się w tym domu? Ostatnia nasza rozmowa rodzinna która odbyła się jakieś dwa dni temu dotyczyła oczywiście rodzinnej firmy, która w ostatnich czasach nie przynosiła żadnych zysków tylko straty. Rodzice szukali jakiegoś sposobu żeby wyciągnąć ją z długów, niestety nic nie wymyślili.
Oczywiście nie zawsze tak było. Kiedy byłam jeszcze mała to razem z tatą i wujkiem bawiliśmy się, graliśmy w piłkę i oglądaliśmy mecze. To oni przekazali mi miłość do tego sportu. Mama uważała to za śmieszne że 20 facetów biega za jedną piłką, ale nigdy nam nie przeszkadzała. Za to co tydzień chodziłyśmy na sobotnie zakupy. Tęskniłam bardzo za tymi czasami. Kiedy życie było proste i beztroskie. Niestety wszystko co piękne kiedyś się kończy. Po wypadku w którym zginęła siostra mojego taty, jedna z współwłaścicieli firmy, rodzice zajmowali się tylko pracom . nie znajdowali już czasu na zabawy i wygłupy. Kiedy ktoś namawiał ich na popołudniowe wyjście z domu, strasznie się denerwowali. Odcięli się od normalnego życia. Wujek w końcu tego nie wytrzymał i wyjechał z kraju za pracą o której zawsze marzył, zostawiając całą firmę tacie. W wieku piętnastu lat zaprzestałam prób zwrócenia na siebie ich uwagi. Stałam się samodzielna. Często nocowałam w domu mojej przyjaciółki którą traktowałam jak siostrę, a jej rodzice mnie jak drugą córkę.
Po szybkim prysznicu ubrałam się w luźne ubrania i zeszłam na dół. W salonie usłyszałam jakieś głosy. Widocznie podczas mojej nieobecności ktoś przyszedł w odwiedziny. Może to wujek Grzegorz. Nie on nie odwiedzał ich od jakiś pięciu lat.
Kiedy weszłam do salonu, wszyscy umilkli i dziwnie na mnie spojrzeli. Na kanapie siedziała trójka obcych jej ludzi.
- O już jesteś – powiedziała jej matka z przesłodzonym głosem – usiądź obok nas i porozmawiajmy.
Usiadłam z wielkim zdziwieniem, co się stało mojej matce? Od kiedy jest dla mnie taka miła? I co jeszcze bardziej mnie zdziwiła sama z własnej woli zapytała mnie jak mi poszło na treningu!!!
Nie no tu działo się coś naprawdę dziwnego matka nigdy nie interesowała się jej treningami, a właściwie klubem sportowca do którego zapisałam się w połowie pierwszego roku studiów. Chciałam zostać dziennikarkom co nie spodobało się mojej matce. Ona chciała bym poszła w ich ślady, a mnie po prostu całodzienne siedzenie w biurze nie interesowało.
- to są państwo Mazur. Zapewne ich pamiętasz- powiedziała matka wskazując mi ludzi siedzących na kanapie.
-Szczerze to nie – po tych słowach matka spojrzała na mnie jakby chciała mi powiedzieć żebym się zamknęła.
-Cześć jestem Patryk – przedstawił się chłopak i najwidoczniej nie zauważając mojej niechęci podał mi rękę. Nie chcąc robić zamieszania odwzajemniłam uścisk ale nic nie odpowiedziałam.
- A więc – zaczęła moja matka Krystyna – zapewne wiecie że mamy małe kłopoty finansowe w firmie. Niestety sami nie jesteśmy w stanie się z nich wyciągnąć. Więc chcielibyśmy zapytać czy wasza dawna oferta współpracy jest dalej aktualna?
- Oczywiście że jest aktualna, ale chyba nie zapomnieliście jaki jest nasz warunek?
- Tak pamiętamy i jesteśmy gotowi go wypełnić – powiedziała i spojrzała w moją stronę, nasze spojrzenia się spotkały – Prawda córeczko?
- Poczekajcie, stop! Bo ja to chyba przegapiłam połowę rozmowy. O co tu chodzi? I co ja mam wspólnego z ta firmą? Jaka oferta ? jaki warunek? I od kiedy nazywasz mnie swoją córeczką?
- Nasza oferta dotyczy połączenia waszej i naszej firmy to pomogłoby wam wyciągnąć się z kłopotów a nam rozszerzyć działalność.
- To czemu tego nie zrobicie? Podpiszcie umowę czy co wam tam potrzebne i załatwione. Do czego ja wam w tym potrzebna?
-Ponieważ mamy także swoje warunki. W życiu Ne ma nic za darmo – skąd ja znałam to powiedzenie? A tak matka powtarzała mi to zawsze kiedy o coś prosiłam. Wtedy najczęściej musiałam posprzątać dom więc zaciekawiło mnie co tym razem ode mnie chcą.
- To jaki jest wasz warunek?
- A to niech ci już twoi rodzice wytłumaczą- powiedział po czym wyszli z naszego domu.
- jeżeli nie chcesz to nie musisz tego robić wiesz to prawda? – ojciec skierował swoje słowa do mnie
- Cicho bądź Wiktor. Ona wie co trzeba zrobić. Przecież nie możemy stracić tej firmy jest w naszej rodzinie od dawna, i nie mamy nic prócz niej.
- To podpiszcie tę umowę ich warunek nie może być aż tak straszny żeby go nie spełnić.
- Właśnie. Nie jest to nic strasznego musisz tylko wyjść za Patryka – zatkało mnie, moja matka chyba postradała zmysły, chciała żebym wyszła za jakiegoś strasznego chłopaka tylko po to żeby ona dalej mogła wszystko olewać i zajmować tą durną firmą? Chciała mnie po prostu sprzedać? – Widzisz Wiktorze mówiłam Ci że ona się zgodzi- powiedziała i co gorsze ona naprawdę w to wierzyła
- Oczywiście mamo. Może już zaczniesz planować dzień naszego ślubu?- zapytałam z sarkazmem ale ona nie zwróciła na to uwagi i zaczęła się cieszyć jak jakaś nienormalna.
- Nie to już zaplanowałam. Wszystko jast już prawie gotowe zostało nam jeszcze kilka szczegółów i oczywiście wasze zaręczyny.
Zaniemówiłam moja matka naprawdę myślała że ja to zrobię  za kogo ona mnie ma? Spojrzałam na matkę ale ona mnie już nie zauważała, pewnie ustalała kolejne szczegóły co do mojego ``ślubu``, ciekawe czy zastanawiała się nad tym jak ha wyobrażałam sobie ten dzień. Ojciec w tym czasie stał i tylko spoglądał smutno w okno. Miałam nadzieje że e chociaż on powie mi że to tylko głupi żart, ale myliłam się.
- Wy na serio jesteście nienormalni.- powiedziałam i pospiesznie wyszłam z tego domu wariatów...



czwartek, 7 lutego 2013

Bohaterowie

Zuzanna (Zuzia) 
młoda ładna  dziewczyna z Polski. Już dawno pogodziła się z brakiem zainteresowania rodziców, lecz kiedy poznaje plany matki postanawia uciec do dawno niewidzianego wujka. Myśli że nigdy się nie zakocha i nie założy własnej rodziny, ale los ma dla niej inne plany…
Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro (Cris)
 młody piłkarz Realu Madryt. Przez wielu uznany za najlepszego na świecie. Niestety nie cieszy się dobrą reputacją, ponieważ większość ludzi uważa go za zwykłego podrywacza. Nigdy się jeszcze tak naprawdę nie zakochał, ale to może się niedługo zmienić… 
Karolina (Karol)
najlepsza przyjaciółka Zuzki są dla siebie jak siostry to ona pomaga jej w trudnych chwilach 


Patryk Mazur 
narzeczony Zuzki wybrany przez jej rodziców. Chłopaka w ogóle nieodpowiadający gustom dziewczyny. Jest typem kujona i tak właśnie wygląda. Do ich zaręczyn zachodzi przez przypadek i totalną głupotę Zuzki
Wuja Grzegorz
chrzestny ojciec Zuzki. Stracił kontakt z bratem i jego rodziną po śmierci ich siostry. Przeprowadził się do Hiszpanii gdzie pracuje jako menedżer sportowców

Iker Casillas
przyjaciel poznany w Madrycie. Znają się krótko ale szybko się zaprzyjaźniają. On wspiera pod nieobecność jej najlepszej przyjaciółki Karol


Reszta składu Realu Madryt