środa, 13 lutego 2013

~4 Imprezka z galaktycznymi


 hurricane


-O przyszłaś- powiedział Grzegorz widząc że stoję w drzwiach
I wtedy ten facet się odwrócił, i O Mój Boże… to był Iker Casillas, najlepszy bramkarz na świecie, ale zaraz co to za dziecko? Z tego co wiem Casillas nie ma dzieci. Stałam tak dłuższą chwilę a oni się tylko roześmiali.
- Cześć. Jestem Iker.- przedstawił się wstając i podając mi rękę. Uścisnęłam ją nadal zdumiona że klientem mojego wuja jest sam Iker Cassilas – a to moja siostrzenica Zaida. Przyjechała do mnie na wakacje- Uff czyli nie jest to żadna nieznana światu córka, wielkiego bramkarza, tylko jego siostrzenica.
-Miło mi mam na imię Zuzka.- odpowiedziałam po hiszpańsku. Trochę słabo mi to szło, w końcu nie posługiwałam się tym językiem od dawna
-A pani też przyjechała na wakacje?- zapytała mnie ciemnowłosa dziewczynka
-Tak przyjechałam do mojego wujka tak jak ty.
-Dobra to my musimy już spadać- powiedział Iker – Ej Zuzka może chcesz przyjść dzisiaj do nas na imprezę? Poznasz nowych ludzi zabawisz się trochę.- o nie tylko nie to, ostatnia impreza nie wyszła mi na dobre.
-Nie. Raczej nie, ale dzięki.
-No weź. Chyba nie chcesz spędzić wakacji siedząc w domu- no tu miał rację nie chciałam. Chciałam odreagować i zapomnieć, ale póki co mi to nie wychodzi może teraz się uda?
-No dobra. Wpadnę na chwilę. A gdzie to się tak właściwie odbędzie?
-U mnie w domu, ale raczej mało ci to mówi. Wiesz przyjadę po ciebie tak koło 18. Dobrze?
-Jasne to do zobaczenia.
-Pa-odpowiedział i pocałował mnie w oba policzki, a mnie zamurowało – nie spinaj się tak – roześmiał się – taka tradycja u nas jest- dziwnie, mają w tradycji całowanie się, w Polsce czegoś takiego nie ma, zresztą co fajnego jest w Polsce?
-Mówiłem że to miły człowiek jestem pewien że zaprzyjaźnisz się też z resztą chłopaków
-No rzeczywiście miły ten Iker- przyznałam rację wujkowi
-Chcesz coś do  jedzenia? Przy okazji będziesz mogła opowiedzieć mi co takiego się stało że przyjechałaś aż tutaj.
Zjedliśmy spaghetti a ja opowiedziałam wujowi całą historię. On tylko siedział i wysłuchiwał co mam mu dopowiedzenia.
-Nie możesz się na to zgodzić, to twoje życie i ty o nim decydujesz, ale nie możesz też uciekać musisz z nimi porozmawiać, o tym czego ty pragniesz.
-Ja nie chciałam uciekać chciałam po prostu odpocząć od tego wszystkiego
-Rozumiem cię słoneczko. A teraz idź się uszykuj bo za  pół godziny przyjedzie po ciebie Iker.
Byłam już ubrana i czesałam właśnie włosy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, wujek powiedział że musi jechać coś załatwić więc tylko ja byłam w domu. Zbiegłam po schodach, i spodziewając się Ikera otworzyłam szeroko drzwi, jednak tam stał ktoś inny.
-Hola!- zawołał rozbawiony, zapewnie moją miną – Jestem Karim – Ach tak drugi napastnik Realu Madryt , jak mogłam go nie poznać ale ja głupia jestem- Ty zapewne jesteś Zuzka, Miło mi ciebie poznać.
-Mi ciebie również
-To co jedziemy?- zapytał wskazując na swój samochód
-Tak tylko wezmę telefon- wróciłam jeszcze po dany przedmiot do kuchni gdzie go ostatnio używałam o dziwo rodzice nawet nie próbowali się ze mną skontaktować
Droga była krótka. A Benzema okazał się miłym fajnym i żartobliwym. Czułam że wujek ma racje i rzeczywiście mogę zaprzyjaźnić się z zawodnikami Realu. Pod warunkiem że będą podobni do Ikera i Karima.
Nie zawiodłam się. Wszyscy obecni na przyjęciu byli strasznie mili. Nawet dziewczyny piłkarzy ,które zwykle są kreowane przez gazety na puste laski które lecą tylko na kasę, okazały się sympatyczne, rozmawiałyśmy na różne tematy, i dobrze się dogadywałyśmy. Pepe dbał żebym cały czas miała coś do picia, a Marcelo dbał by mi się nie nudziło.
W końcu przyszedł czas żeby obejrzeć mecz, dziewczyny poszły do innego pokoju by nie przeszkadzać chłopcom, a ja z nimi zostałam co ich trochę zdziwiło, ale nic nie mówili. Usiadłam na kanapie pomiędzy Ikerem a Gonzalo koło którego siedział jeszcze Xabi. Na drugiej kanapie siedział Cristiano Ronaldo, najmniej rozmowny człowiek na tej imprezie. Razem z nim siedzieli, Karim Kaka i Marcelo.
Chłopcy byli po stronie Chelsea, bo który z Królewskich kibicowałby Katalończykom. Na ich nieszczęście to moi faworyci wygrywali te spotkanie. Przed przerwą było już 2:1. W ostatnich minutach Cesc Fabregas, jeden z moich ulubionych piłkarzy strzelił gola po podaniu Messiego.
-No weźcie spalony był- zaczęli marudzić chłopacy a razem z nimi Cris
-Jaki spalony? Żadnego spalonego nie było- zaczęłam się z nimi kłócić
-No co nie widzisz. Cienias był na pozycji spalonej – odpowiedział mi gwiazdor – a ty w ogóle wiesz co to jest spalony? – zapytał jakby chciał mnie wkurzyć
-Dla twojej wiedzy jak to go nazwałeś- udałam zamyślenie- a tak cieniasie! To wiem co to jest spalony. Co więcej zabierz mnie na jaki kolwiek mecz a ja wytłumaczę ci wszystkie zasady – powiedziałam zadowolona z mojej wiedzy.- dobra cicho jest powtórka. Teraz lepiej patrz a nie się kłócisz.- na powtórce dokładnie było widać że Cesc oddał czysty strzał- i co teraz powiesz? Kto jest ślepy?- zaczęłam śmiać się z Ronaldo.
-Dobra niech ci będzie że masz racje.
-Ja zawszę ją mam- uśmiechnęłam się.
Reszta meczu przebiegła bez zbędnych kłótni i wygrała Barca aż 5:2…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz