one more night
-Jak to?- zapytałam zdziwiona
-No Ikerowi się przypomniało, że miał zabrać małą do
dentysty, i szukał kogoś kto odwiózł by cię do domu. Więc zgłosiłem się na
ochotnika
-Och. Co za wspaniałomyślność
-Ej nie bądź nie miła, jak ktoś chce ci pomóc
-Dobra. Będę już miła. Zadowolony? A teraz idź się przebierz
i weź prysznic bo trochę od ciebie zalatuje – zaśmiałam się
Po około dwudziestu minutach czekania pod szatniom chłopaków
wyszedł z niej Cris.
-O myślałam że dłużej ci to zajmie
-Dlaczego?- zdziwił się
-Nieważne. Jedziemy?
-Tak. Tylko po drodze muszę coś jeszcze załatwić. Więc wrócisz
do domu trochę później.
-Nie ma mowy ja nigdzie z tobą nie jadę
-Oj nie przesadzaj przecież nie wywiozę cię do jakiegoś lasu
czy coś. A jakbyś nie pamiętała to sama
powiedziałaś żebym zabrał cię na mecz.
-Nie łap mnie za słówka. I wiesz co chyba przejdę się do
domu spacerem.
-Nie wydaje mi się. Pewnie byś się zgubiła, a mi by Iker żyć
nie dał, jedziesz ze mnę i koniec kropka. A właściwie to która godzina?
-No racja, nie znam drogi do domu. A godzina hmm …-spojrzałam
na zegarek w telefonie- 15.45
-Kurde jestem spóźniony. Chodź szybko.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parking gdzie stało
śliczne białe Audi R8. Otworzył przede mną drzwi więc wsiadłam. W tym momencie
poczułam się tak no nie wiem … wyjątkowo. Drogę przebyliśmy w kompletnej ciszy,
żadne z nas nie miało ochoty jej przerywać. W końcu dotarliśmy na miejsce tylko
żę ja nie wiedziałam gdzie my jesteśmy.
-Chodź ze mną- powiedział wysiadając z samochodu poczekał chwilkę
aż do niego podeszłam i razem ruszyliśmy w kierunku małego boiska.- usiedliśmy
na niewielkich trybunach blisko wyjścia.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
-No sama powiedziałaś że mam zabrać cię na mecz a ty mi
wyjaśnisz zasady- wyszczerzyła się.
-przecież ja żartowałam
-Ale co nie podoba się jak grają?- zapytał wskazując na
murawę gdzie grali mali chłopcy w wieku chyba od 5-7 lat. Mimowolnie się
uśmiechnęłam.
-Nie to takie słodkie. Takie maluchy tak zawzięcie grają. Widać
że to lubią.
-Najpierw go sobie zrób- zaśmiałam się
-A co chcesz mi pomóc?- posłał mi łobuzerski uśmiech, i
spojrzał w oczy a ja na chwilkę zaniemówiłem
-Ja nie. Ale tamta ruda pewnie wielką chęciom ci pomorze. Wpatruje się w
ciebie jak w obrazek. – wskazałam mu daną dziewczynę.
-E tam nie lubię rudych.- skwitował krótko
-A jakie lubisz?- już miał mi odpowiedzieć, ale przerwał nam
facet stojący na boisku z mikrofonem w ręku. No tak mecz się już skończył a ja
nawet nie wiem jaki był wynik.
- A nagrodę za najlepszego piłkarza meczu wręczy sam… Cristiano
Ronaldo- mój towarzysz wstał i podszedł do faceta. Wziął od niego puchar i
wygłosił mowę jaki to dla niego zaszczyt że może przekazać te nagrodę jakiemuś
małemu chłopcu.
Po nagrodzeniu jakiegoś małego blondynka Cris rozmawiał
jeszcze z jakimiś facetami, i rozdawał autografy dzieciakom, a potem już go nie
widziałam. No super zostałam sama, na jakimś boisku nie wiadomo gdzie. Ten
nażelowany piłkarzyna zabrał mnie tutaj i jeszcze zostawił, niech ja tylko dorwę
Ikera. On mnie popamięta. Moje rozważania przerwał dźwięk sms-a. spojrzałam
nadawca nieznany.
``ratuj Cris``
Po chwili doszedł drugi
``proszę ratuj``
No teraz już ładniej. Chociaż przed chwilą byłam na niego
zła, to postanowiłam sprawdzić co takiego złego mu się działo. A w ogóle to
skąd on ma mój numer telefonu. Muszę się tego dowiedzieć. Zeszłam trybun i ruszyłam w stronę parkingu. Ciekawe gdzie
on jest. Długo nie musiałam czekać. Zobaczyłam go przy wyjściu stał oparty o
bramę, a wokół niego stały trzy dziewczyny. Chłopak nie miał zbyt zadowolonej
miny. Pewnie o to mu chodziło nie mógł się pozbyć natrętnych fanek. Hmm
poczekam chwilkę może stanie się coś ciekawego. Niestety nie dane mi to było,
bo dostałam kolejnego sms-a.
``błagam ona planuje
ślub. Ze mną w roli męża``
Zrobiło mi się go trochę żal ale co ja mam niby zrobić. I
wtedy przyszedł mi do głowy głupi pomysł.
-Kochanie- zawołałam i podeszłam do nich całując Crisa w
policzek – już myślałam że mnie zostawiłeś i znalazłeś jakąś ładniejszą ode
mnie dziewczynę- powiedziałam z udawaną smutną miną
-Oj kotku. Nie smuć się, żadna nie była by piękniejsza od
ciebie- teraz to on pocałował mnie w policzek jakie to miłe uczucie szkoda że
tylko udajemy.
-To może pożegnasz te panie – tu spojrzałam pogardliwie na
rudą- i wrócimy do domu?
-Dla ciebie wszystko- i odeszliśmy od nich, a Cris obejmował
mnie w pasie.
Kiedy byliśmy przy samochodzie nie mogłam wytrzymać, i wybuchłam
śmiechem
-Ej kotku z czego się
śmiejesz?- on też się już śmiał
-Kochanie nie bierz tego do siebie. Dobra powaga- uspokoiłam
się – możesz mnie teraz odwieźć do domu.
-Tak, jasne wsiadaj – i znowu otworzył przede mną drzwi – A
i dzięki za pomoc- powiedział po czym się pochylił i pocałował mnie w policzek
– jesteś moją bohaterką- uśmiechnął się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz