Cristiano odwiedza nas praktycznie co dziennie, nie tyle nas co małego ,
ale nawet to wiedząc bardzo cieszyłam się na te spotkania. Dziś też ma
przyjechać. Piłkarz praktycznie spędza tu wiencej czasu niż we własnym
domu. Zapewne niepodoba się to jego dziewczynie, która ma zamiar zostać
narzeczonom, i która wogule nie wie że jej "ukochany " ma dziecko
których ona z nim mieć nie chce ze względu na urodę
- Cześć-
usłyszałam głos mężczyzny który od długiego czasu zajmuje moje myśli.
Przestał używać dzwonka do drzwi by czasem przez przypadek nie obudzić
małego. Wchodził tu jak do siebie co wogule mi ani wujkowi nie
przeszkadzało
- Hej zjesz obiad? Bo właśnie skończyłam szykować
- Z chęciom wracam dopiero z treningu i nie zdążyłem nic zjeść
- a jak tam trening
-
dobrze. Sam trener powiedział że wruciłem do swojej formy i nie ma
żadnych przeszkud by wystawić mnie w podstawowej jedenastce w
najblirzszym meczu- rozmawialiśmy tak o mało ważnych rzeczach w między
czasie przyszedł wujek i zjadł z nami objad po czym wrócił do pracy
-to dobrze. Moze przejdziesz sie z nami na spacer?
-jasne- ucieszyl sie
-to idz po malego a ja sie przebiore
-juz- odpowiedzial i wszedl po schodach. przebralam sie a on polozyl malego w wuzku.
-nie jest mu za cieplo?- zapytal kiedy juz spacerowalismy po parku
-sprawdz- polecilam mu
-ale jak
-chodz pokarze ci- wycionglam chlopczyka z wuzka i podalam go tatusiowi, a on stanol znuw tak strasznie blisko mnie- wluz tutaj renke- zrobil jak kazalam i wsunol dwa palce pod koszulke malucha- i jak
-dobrze- usmiechnol sie najwidoczniej zadowolony z siebie
-a co jerzeli zrobiom nam jakies zdjencia- przestraszylam sie
-spokojnie wszyscy paparatzi chodzom za Ikerem od kiedy oswiadczyl sie Sarze, wienc mmamy chwile spokoju- dalszy spacer pezeminol w spokojnej atmosferze. Cris prowadzil wuzek, a ja szlam obok niego tak blisko ze stykalismy sie ramieniami, a wtedy moje cialo przechodzil dreszcz
- chciałbym z tobą poważnie porozmawiać- zaczol kiedy wrucilismy do domu i siedzielismy w salonie, oglondajonc wiadomosci w telewizji
- a o co chodzi? - przestraszyłam się
-
o Dinisa- no teraz wcale nie byłam spokojniejsza - spokojnie nie chcę
zrobić nic złego. Chciałbym po prostu go uznać za swojego syna
- to nie jest konieczne- powiedziałam bo jest coś jeszcze o czym on nie wie
-
dlaczego tak sądzisz? Chciałbym być dla niego jak prawdziwy ojciec nie
tylko podczas odwiedzin i zabawy. Niech wszyscy wiedzą że to muj syn i
się tego nie wstydzę
- nikt w to nie zwątpi jesteś podany w
papierach jako ojciec. Wystarczy tylko że coś podpiszesz, bo bez tego
jest to tylko jakaś bezwartościowa kartka
- oczywiście że to podpisze. Załatwmy to najlepiej od razu
-dobra
chodź mam to gdzieś u siebie- zaprowadziłam go do zajmkwanego przez
siebie pokuj, chwile przeszukiwałam jakieś kartki a on w tym czasie
przyglądał się śpiącemu chłopcu
- to jest to powiedziałam kiedy znalazłam odpowiedni dokument
- to podpisze i będzie z głowy
- ale proszę abyś nie rozpowszechniał że to twój syn , nie chcie tego całego zamieszania i wogólę
-
dobrze zrobię jak zechcesz- położyłam przed nim kartkę zakrywając rękom
imiona dziecka. Jednak nie wyszło mi to najlepiej bo po podpisaniu
Portugalczyk swoją uwagę zwrucił właśnie na zakrywane przezemnie dane
- Dinis Cristiano? - przeczytał z pytaniem w głosie. Kiedy na mnie
spojrzał tylko potwierdziłam kiwnięciem głowy.- nawet nie wiesz jaka to
dla'mnie radość- podszedł do mnie i przytulił do siebie. Znowu poczułam
ten przyjemny zapach jego perfum, mimowolnie zrobiło mi sie tak jakoś
ciepło w środku. Kiedy spojrzałam w górę zauważyłam że brunet bacznie
się mi przygląda. Teraz patrzyłam w te jego brązowe oczy które
odzwierciedlały ten jego dobry humor i radość. Nawet nie wiem kiedy
nasze usta się spotkały. Bardzo mi sië podobało czułam się tak jak przed
tym jak to wszystko spieprzyłam, ale właśnie ja spieprzyłam, a on
ułożył sobie życie ma diewczynę a ja ne mam prawa mu tego niszczyć.
Niechętnie odsunęłam się od niego, i zauważyła tak jakby coś. W mego
oczach przygasło.
-przepraszam, nie powinieniem był tego robić. Lepiej już pujdę
- to nie twoja wina. Poczekaj odprowadzę cię do drzwi- jak powiedziałam tak zdobiłam
-
wiesz juro organizuje przyjęcie urodzinowe dla siostrzenicy. Może
przyjdziecie. Nie będzie dużo osub tylko rodzina Iker z Sarom i Benzema
- nie wiem czy to najlepszy pomysł...
.
Przyjdźcie chociaż na chwilę. Obiecuję że jak ci nie będzie odpowiadało
to sam odwiozę was do domu- spojrzał na mnie oczami jak kot ze Szreka i
już nie potrafiłam mu odmówić
- no dobra, ale przyjedź, też po nas
- dobrze będę o 16- i poszedł ale wyraźnie wezelszy niż chwilę temu
niedziela, 28 kwietnia 2013
piątek, 19 kwietnia 2013
~29 Teraz wiem skąd znam ten intensywny kolor oczu
-jak to?- zdziwił się
-po prostu je zrób
-To znaczy…?- nie dokończył
-porozmawiamy kiedy indziej-
wstałam i weszłam do gabinetu lekarza
-O jednak się pani namyśliła.
Proszę tutaj usiąść- wskazał mi kozetkę stojącą koło ściany- posłusznie
wykonywałem jego polecenie, jednak nie mogłam skupić się na wykonywanych
czynnościach, myślałam dziś o tym żeby jakoś powiedzieć mu o tym, że Dinis to
jego syn, ale nie w ten sposób, nie wiem jaka będzie teraz jego reakcja, w
głowie układałam najczarniejsze scenariusze.
Badania trwały krótko i doktor
nic nie wykrył. Wyszłam na korytarz
który był pusty. Rozejrzałam się ale nigdzie nie widziałam piłkarza.
Przestraszyłam się, czyżby postanowił zostawić mnie tu samą? Bałam się tego, że
uciekł tak jak ja kiedyś. Do Sali gdzie leżał Dinis weszłam pogrążona we
własnych myślach. Jakie było moje zaskoczenie kiedy koło łóżeczka chłopca
ujrzałam siedzącego piłkarza. Przyglądał mu się, ale nie tak jak obcy facet
patrzy na czyjeś dziecko, w jego spojrzeniu można było ujrzeć… czułość, troskę,
a może nawet miłość?
-Mam iść na te badania?- spytał
kiedy już zorientował się, że się mu przyglądam
-Tak… znaczy się jak chcesz
-Idę. Poczekajcie tu na mnie.
Odwiozę was do domu- powiedział, ale jego głos był smutny, a w oczach malował
się ból.
Po niedługim czas piłkarz wrócił
z badań, i bez słowa poprowadził mnie do swojego samochodu. Droga minęła nam w
napiętej atmosferze, cały czas trzymałam w ramionach synka, nie chciałam go w
ogóle wypuszczać. Podróż dłużyła nam się
strasznie, jednak w końcu dojechaliśmy na miejsce.
-Poczekaj- zawołał Cris, i złapał
mnie za rękę, , kiedy miałam już wysiadać z samochodu
-Tak?
-Mógłbym jutro was odwiedzić?-
zapytał po czym się chyba trochę zmieszał bo spuścił głowę, udając zaciekawienie
zamkiem od bluzy którą miął na sobie.
-Jasne. Skoro chcesz- moja
odpowiedź chyba poprawił mu trochę humor, gdyż uśmiechnął się delikatnie co
odwzajemniłam- to do zobaczenia jutro-
pożegnałam się i udałam w stronę drzwi od domu.
Następnego dnia obudziłam się
dość późno. Nic dziwnego skoro wróciliśmy dopiero po 5:00. Zajrzałam do małego
który smacznie spał w łóżeczku. Nie chciałam go budzić, w końcu tyle przeżył
tej nocy. Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kanapek. Właśnie miałam
zamiar zacząć je jeść kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam
moim oczom ukazał się gwiazdor Realu.
-Cześć – przywitał się lekko
podenerwowany.
-Cześć- odpowiedziałam uprzejmie-
wejdź— przepuściłam go w drzwiach które za nim zamkłam.
-Nie chciałbym przeszkadzać…
-Nie spokojnie nie przeszkadzasz.
Chcesz coś do jedzenia czy picia, bo ja właśnie zabieram się za śniadanie.
-Jakbym mógł prosić, to coś
zimnego do picia.
-Jasne. Chwilkę. Wejdź do salonu
jak chcesz- zaproponowałam, a on się zgodził i usiadł na miękkiej kanapie.-
proszę – podałam mu szklankę soku, po czym wróciłam do kuchni by za chwilę wrócić z talerzem kanapek i kubkiem herbaty.
-A ty nie powinieneś być na
treningu?- zdziwiłam się
-Trener wypuścił mnie wcześniej,
bo trochę się nie wyspałem
-Przepraszam to mój wina…
-Daj spokój. Dobrze zrobiłaś, ale
powiedz mi dlaczego ja się dopiero dowiedziałem, i to w takich okolicznościach
-przepraszam, ale wtedy na
Maderze powiedziałeś, że nie chcesz mnie już znać. Bałam się powiedzieć o
dziecku nie chciałam abyś pomyślał, że chcę zatrzymać cię siłom, i w dodatku
myślałeś, że chce wyjść za tego faceta. Potem dowiedziałam się, że masz
dziewczynę i nie chciałam ci tego psuć- mówiłam łamiącym się głosem- jeszcze
raz przepraszam.
-Cicho. Nie przepraszaj- poprosił
przytulając mnie do siebie, a ja mu na to pozwoliłam, nagle usłyszałam płacz
dochodzący z pokoju na piętrze. Odruchowo wstałam by iść sprawdzić co się
stało, ale powstrzymało mnie pytanie Portugalczyka- mogę iść z tobą?
-Tak chodź- wchodził za mną po
schodach na piętro. – co się stało królewiczu?- zapytałam biorąc synka na ręce,
ten jednak całą uwagę skupił na swoim gościu, i przyglądał mu się takimi samymi
brązowymi oczami jak jego.
-Mogę wsiąść go na ręce?- i
kolejne niepewne pytanie z jego strony. Dziwiła mnie jego niepewność. Przecież
zanim poznał prawdę kilka razy brał go już na ręce. Czyżby wątpił w swoje
talenty ojcowskie?
-Tak podejdź bliżej- wykonał moje
polecenie i stał tak blisko, że czułam zapach jego perfum, takich samych jak
kiedyś, mimowolnie zrobiło mi się ciepło. Podałam mu dziecko, a on uśmiechnął
się szeroko.
-Teraz wiem skąd znam ten intensywny kolor oczu- widocznie olśniło go, że widuje go codziennie
patrząc w lustro.
środa, 17 kwietnia 2013
~28 Wbrew pozorom nie jesteś mi obojętna
Minęło już kilka dni od kiedy
jestem z powrotem w Hiszpanii. Wujek nie miał Mi tego za złe, że wtedy tak po
prostu wyjechałam. Mały wydawał się szczęśliwy, choć tak naprawdę nie wie co
się wokół niego dzieje. Niestety Cristiano nie wiedziałam od przyjazdu
rozumiałam, że chce spędzać swój wolny czas ze swoją dziewczyną, a nie z jakąś
Polką, ale jednak gdzieś w głębi serca było mi z tego powodu przykro. Dopiero
teraz kiedy zobaczyłam jak opiekował się mną i Dinisem, zrozumiałam jak bardzo
go zraniłam. Kto wie może gdybym wtedy nie uciekła tworzylibyśmy teraz
szczęśliwą rodzinę? Wczoraj kiedy był u
mnie Iker, opowiadał mi o treningach i ogólnie o nowościach związanych z
drużyną, według niego w ostatnich dniach Cris poprawił swoją grę. Jednak nikt
nie wiedział czym to jest spowodowane.
Po południu wujek musiał
wyjechać, nie będzie go przez jakieś trzy dni. Nie bałam się zostać sama z
małym, ale miałam dziwne przeczucia że coś się wydarzy.
Dzień szybko mi zleciał, i nic
ciekawego się nie wydarzyło. Po wyjeździe wujka odwiedziła mnie jeszcze Sara.
-Nie uwierzysz Iker zaprosił mnie
na wycieczkę- cieszyła się jak małe dziecko
-To fajnie, a można wiedzieć
dokąd?
-Dziś wylatujemy do Paryża,
niestety wracamy jutro wieczorem, ale wiesz treningi
-Zazdroszczę ci, to takie
romantyczne
-Wiesz nic nie szkodzi na
przeszkodzie wystarczy wyjawić prawdę, i założę się, że za jakiś czas to ty
udałabyś się na taką romantyczną podróż
-Nie zaczynaj
-Jak chcesz. Moje zdanie znasz
-Tak znam twoje i wszystkich
innych, i wszyscy jakbyście się umówili gadacie to samo
-Widzisz może to jakiś znak
-Nie wierzę w znaki
-Oj no. Po prostu z nim pogadaj.
Zrób to jeżeli nie dla siebie to ze względu na Dinisa
-Pomyśle o tym. A ty chyba
powinnaś przyszykować się do podróży- zdezorientowana kobieta spojrzała na
zegarek, i szybko zerwała się z kanapy
-Oj bo się zagadałam, a jeszcze
muszę się spakować. To do zobaczenia jutro wieczorem i mam nadzieję, że w
spokoju podejmiesz słuszną decyzję-
przyjaciółka wyszła z domu uprzednio całując mnie w policzek.
Dopiłam kawę i poszłam zobaczyć
co z małym. Chłopiec grzecznie leżał w łóżeczku, jednak już nie spał. Wzięłam
go na ręce i zeszłam do salonu, usiadłam na kanapie włączając telewizor. O tej porze
nie było w nim nic ciekawego, a chłopczyk na moich kolanach zaczął marudzić,
bez zastanowienia skakałam po kanałach aż trafiłam na jakąś powtórkę meczu. O
dziwo synek uspokoił się i z uwagą przyglądał postaciom biegającym po zielonej
murawie.
Kiedy chłopiec zasnął zaniosłam
go do sypialni i przebrawszy w śpioszki położyłam do łóżeczka. Sama też od razu
położyłam się spać. Jednak ten dzień nie był taki zły.
Obudził mnie głośny płacz
dziecka, spojrzałam na zegarek była 2:00, wstałam i podeszłam do małego
łóżeczka. Chłopiec był w strasznym stanie, wzięłam go na ręce to jednak nic nie
pomogło, i nadal płakał. Zaczęłam chodzić z nim po pokoju, a następnie po całym
domu. Po pół godzinie byłam już
strasznie przerażona a Dinis nadal płakał, nie wiedziałam co mam robić. Bez
zastanowienia sięgnęłam po telefon, ale do kogo mam zadzwonić Sara i Iker są w
tej chwili w Paryżu, i zapewne dobrze się bawią. Wybrałam inny numer z
kontaktów, jednak miałam wątpliwości czy do niego zadzwonić, ale teraz nie ma
na to czasu, i ostatecznie wcisnęłam zielony guzik
~Halo?- usłyszałam zaspany głos
mężczyzny
-Proszę pomóż mi nie wiem co mam
robić- stres wziął gurę i się rozpłakałam
-Zaraz u ciebie będę- powiedział
i rozłączył się
Nie kłamał po około piętnastu
minut stanął w drzwiach domu
-Co się stało- podszedł bliżej
nas
-Nie wiem mały cały czas płacze o
nie przestaje, nie wiem co mam robić
-ciiicho. Nie denerwuj się. Daj
mi go, i idź coś na siebie załóż, pojedziemy do szpitala i wszystkiego się
dowiemy- podałam mu synka, i poszłam się szybko przebrać. Założyłam byle jakie spodnie
i luźną koszulkę. Było mi wszystko jedno co mam na sobie, byle by jak
najszybciej pomóc mojemu małemu skarbowi. Tak jak mówił Cristiano zawiózł nas
do szpitala, tam przyjął nas miły pan doktor, teraz czekamy na korytarzu kiedy
w salce obok zostaje przebadany mały chłopiec.
-Jestem beznadziejną matką. Nawet
nie potrafię zająć się własnym synem- byłam już w kompletnej rozsypce
-Nie gadaj głupot. Każdy
doskonale wie że jesteś świetną matką dla Dinisa, każdemu dziecku zdarzają się
jakieś choroby, nie masz na to najmniejszego wpływu- pocieszał mnie, mi to
jednak nie pomagało. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł przez nie starszy
pan.
-Państwo są rodzicami chłopca?-
zwrócił się w naszym kierunku
-Tak- nawet nie zwróciłam uwagi
na to co powiedziałam, Cris najwidoczniej też nie, stanął tylko obok mnie i
próbował uspokoić.
-Proszę być spokojną. Małemu nic
nie zagraża, jeszcze dzisiaj możecie państwo go zabrać do domu. To była
najzwyczajniejsza kolka, normalne u dzieci w tym wieku. Jednak podczas badań
wykryliśmy niepokojące wady. To nic strasznego ale wolelibyśmy się upewnić,
dlatego prosił bym aby oboje rodzice poddali się badaniom , jeżeli chcecie, to
od razu w moim gabinecie mogę przeprowadzić te badania- jednak widząc moją przerażoną
minę dodał- to tylko podstawowe badania, by sprawdzić czy wada małego jest
odziedziczona, czy cierpi na jakąś chorobę. Jak państwo się namyślą to
zapraszam do mnie.- powiedział po czym odszedł
-I co ja mam teraz zrobić?-
usiadłam ciężko na krzesełku i ukryłam twarz w dłoniach
-Jak to co. Zrobisz te badania, i
po sprawie- jakby to było takie łatwe
-Tak. Ale ojciec też musi
-Spokojnie to nie będzie takie
trudne, powiedz mi jak on się nazywa, a
ja ściągnę go tu za wszelką cenę tylko po to by zrobił te badanie…
-Dlaczego?
-Co dlaczego- zdziwiło go moje
pytanie
-Dlaczego byś to zrobił?
-Wbrew pozorom nie jesteś mi
obojętna- mówił spokojnie trzymając mnie za rękę-, a skoro ty nie to twój syn
także. Nie wiem czemu, ale strasznie polubiłem tego szkraba, chociaż was nie
odwiedzałem, ale żebyś wiedziała, że miałem na to straszną ochotę- zaśmiał się-
zależy mi na was
-To zrób te badania
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
~27 przecież karzdy dobrze wie że to napastnicy są najlepsi
Noc szybko minęła. Mimo iż spałam
cały poprzedni dzień , to wieczorem nie miałam żadnych problemów ze snem, tak
samo mały Dinis. Może tak wpływa na nas obecność, mężczyzny śpiącego za ścianom?
Wstałam z łóżka i postanowiłam
się spakować. Dzisiaj znów udaję się do Hiszpanii, z dzieckiem, i facetem
,którego jeszcze parę miesięcy temu bardzo kochałam i chyba nadal kocham. Wyciągnęłam
z szafy walizkę, i zaczęłam układać w niej ubrania. Skończywszy przebrałam się
w normalne ubrania, i z zapachem świeżo parzonej kawy udałam się do kuchni
gdzie królował Cris.
-O dobrze że jesteś- uśmiechnął
się- za godzinę musimy być na lotnisku
-Jasne nie martw się nie spóźnimy
się- zaśmiałam się
Po śniadaniu udaliśmy się na
lotnisku. Piłkarz uparł się, aby nieść moją walizkę. Obawiałam się, powrotu do
Hiszpanii, w dodatku z małym dzieckiem, tylko nie liczni wiedzą o jego
istnieniu, a w dodatku dwóch z nich wiedzą kim jest jego ojciec.
-Lot minął nam spokojnie mały
cały czas spał. A z Crisem rozmawialiśmy na wszelkie tematy. Czułam się tak
jakbyśmy nigdy nie stracili kontaktu o nadal byli dobrymi przyjaciółmi.
Na lotnisko w Madrycie przyjechał
po nas Iker.
-Moje maleństwo- zawołał w naszym
kierunku, i szybko podszedł przytulając mnie, jednak po chwili całom swoją
uwagę skupił na moim synku- Cześć mały. Jestem wujek Iker. To ja będę uczył cię
jak się broni bramki, przed takimi jak ten tu wiesz najważniejsze jest żeby się
skupić...- wskazał na Portugalczyka, i razem z chłopczykiem ruszył w kierunku
swojego samochodu zostawiając nas w tyle
-Na twoim miejscu zastanowił bym
się czy chcę takich wujków dla swojego synka
-Spokojnie Iker jest niegroźny.
Najwyżej poopowiada trochę małemu
-No niby tak, ale ty go
słyszałaś? On chce z niego zrobić bramkarza- oburzył się- a przecież karzy dobrze wie że to napastnicy
są najlepsi- no nie mogłam z niego. On to zawsze wiedział jak poprawić mój
humor. Nareszcie doszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu mojego
wuja.
-Cześć wujku- przywitałam się z
mężczyznom który otworzył mi drzwi
-Och moje ty słoneczko. Nawet nie
wiesz jak bardzo tęskniłem. A to kto?- zapytał wskazując malca spokojnie
śpiącego w nosidełku
-A to jest mój synek-pochwaliłam
się dumnie
Jaki uroczy? A nadałaś mu jakieś
drugie imię. Wiesz w Hiszpanii często jest tak że dzieci mają dwa- opowiadał mi
prowadząc mnie do salonu
-Tak ma, ale wolałabym zatrzymać
je w tajemnicy
-Ach tak rozumiem, ale musisz
pamiętać, że prawda i tak wyjdzie na jaw
-wiesz jestem trochę zmęczona po podróży.
Chciałabym się chwilę zdrzemnąć
-Dobrze chodź zaprowadzę cię. Razem
z Ikerem wstawiliśmy do twojego pokoju łóżeczko dla małego, i kilka innych
potrzebnych rzeczy
-o dziękuję. To miło z waszej
strony
Wujek zostawił nas sam w pokoju,
a ja delikatnie ułożyłam synka w łóżeczku. Po czym sama położyłam się wpatrując
w sufi. Myśląc o tym co powiedział wujek, że prawda i tak wyjdzie na jaw. Może
ma rację i powinnam sama to załatwić a nie czekać na nie wiadomo co? A co jeżeli
będzie na mnie zły o to że rujnuję, po raz kolejny, jego spokojne szczęśliwe
życie
Obudziłam się wieczorem
najwidoczniej udało mi się zasnąć. Zeszłam na dół do salonu skąd dochodziły
mnie odgłosy wesołych rozmów. Zajrzałam do środka a Tm ujrzałam nie kogo
innego, jak Sarę, Ikera i Karima.
-Cześć- ucieszyła się dziewczyna podchodząc
do mnie mocno mnie przytulając- tęskniłam za tobą
-Się nie dziwie- skomentowałam
przyglądając się Dwujce piłkarzy siedzących na sofie zawzięcie się o coś kłócąc
-Ha ha ha nie powiesz mi że ty
nie tęskniłaś za tymi wariatami.
-Pewnie, że tęskniłam,, ale wiesz
teraz mam mało czasu
-No właśnie. Nie wierze, że ja
tak późno dowiedziałam się o tym , że masz dziecko- zaśmiałam się z jej
oburzenia
-Właśnie chodź przedstawię ci
kogoś- pociągnęłam ją za rękę na piętro- Chodź. To jest właśnie Dinis-
uśmiechnęłam się
-ojj, jaki on do ciebie podobny,
ale jego oczka- zamilkła na chwilę- to jest jego syn- zdziwiła mnie jej
bezpośredniość, ale pokiwałam twierdząco głową, przecież nie będę jej
okłamywać. –Dlaczego mu nie powiedziałaś?
-Na początku się bałam, a potem
dowiedziałam się że ułożył sobie życie z nową dziewczyną i nie chciałem mu tego
niszczyć
-Dziewczynę. Nie żartuj. Ta podróba
kobiety wszystkim już nie daje żyć
-Co masz na myśli?
-NA przykład to, że dziś od rana
wydzwaniała do mnie, czy wiem co się dzieje z jej chłopakiem bo nie dzwonił do
niej od trzech godzin
-To moja wina…
-Daj spokój, ona chcę go sobie podporządkować jak
jakieś zwierzątko, a on jej się nie sprzeciwia, mam nadzieję że to się szybko
skończy.
niedziela, 14 kwietnia 2013
~26 o pewnie nawet nie wiesz jak bardzo
Dzień minął mi bardzo szybko,
spędziłem go w domu gdzie tymczasowo mieszkała Zuzanna. Jej synek był bardzo
grzeczny, ani razu nie płakał. Co mnie bardzo zdziwił w końcu jak weszliśmy do
domu to strasznie płakał. A teraz nic mały aniołek. Poprosiłem asystenta z
którym pracowałem od kilku dni, aby przywiózł mi moje rzeczy z hotelu. Zuzia
spała od jakiś czterech godzin. Jak powiedziała lekarz niedługo powinna się już
obudzić. Bałem się bo pewnie będzie na mnie zła. Kiedy spała na kanapie uznałem
że będzie obolała po śnie na niewygodnej kanapie, więc przeniosłem ją do
sypialni. Położyłem delikatnie na dużym łóżku,
i szepnąłem na ucho by o nic się nie martwiła, bo wszystkim się zajmę.
Muszę pamiętać by podziękować
siostrze, która często podrzuca do mnie swoje dzieci, przez co teraz potrafię
zająć się tym uroczym bobaskiem. Nawet nie wiem jak ma na imię. Jak Zuzka
będzie miała nastrój do rozmów, to będę musiał ją o to zapytać, bo o dziwo
naprawdę mnie to bardzo interesowało.
Zajrzałem do sypialni. Blondynka
przebudziła się trochę, ale nadal było po niej widać, że jest przemęczona. Od
razu przysiadłem obok niej na łóżku
-Denis..- szepnęła cicho. Zdziwiłem
się, czyżby miała na myśli dziecko? Chciała wstać ale jej na to nie pozwoliłem
-Cicho, prześpij się jeszcze
trochę, a ja wszystkim się zajmę- widocznie ta wypowiedź ją uspokoiła, bo od
razu ułożyła głowę na poduszce i przymknęła oczy.
-Cristiano- wymamrotała cicho i
zasnęła z uśmiechem na twarzy. Nie mogłem się powstrzymać widząc ten obrazek
pochyliłem się nad nią i delikatnie pocałowałem w policzek. Jednak tę piękną chwilę przerwał płacz dziecka,
szybko wstałem i udałem się w stronę salonu gdzie został mały.
-Hej, co się stało? Nie płacz, ja
jestem przy tobie- mówiłem do niego lekko go kołysząc- masz na imię Denis?
Wiesz mój tata też się tak nazywał. Trochę to dziwne.- mały po chwili przestał
płakać i powoli zasypiał w moich ramionach. Było to cudowne uczucie obserwując
jak taka mała istota, z ufnością śpi w moich ramionach.
Kiedy mały zasnął zacząłem
przyrządzać posiłek. Zapewne gdy Zuza się obudzi, będzie głodna. Nie miałem pewności jak długo będzie spać,
ale czym dłużej to chyba lepiej. Dziwiłem się, dlaczego jest taka przemęczona.
Przecież ma męża, chyba pomaga jej w obowiązkach? Nie wiem co mam o tym
wszystkim myśleć. Zostawiłem garnek na piecyku, by sos do spaghetti się
zagotował, a sam udałem się sprawdzić czy chłopczyk śpi. Kiedy podszedłem do
wózka mały właśnie się przebudził, i machał w moją stronę rączkami. Delikatnie
wziąłem go na ręce i usiadłem na kanapie.
ZUZA
Obudziłam się, i spojrzałam na
zegarek było już gruba po południu. Przespałam większą część dnia i nadal źle
się czułam. Chociaż już nie tak bardzo jak rano. Teraz dopiero przypomniał mi
się sen. Ilustrował on moje najskrytsze marzenie, ale to tylko sen.
Wstałam z łóżka, ponieważ muszę
zająć się synkiem. Ma tylko mnie. Weszłam powoli do salonu i widok mnie zszokował.
Otóż na kanapie siedział rozradowany Cristiano, z szerokim uśmiechem, a do
swojej szerokiej piersi przytulał mojego synka, szepcząc mu coś. Rozczuliłam
się chciałabym żeby moje życie tak wyglądało
-Czyli to nie był sen-
powiedziałam cicho jednak on mnie usłyszał.
-O już się obudziłaś?- zapytał
nadal ucieszony
-Tak. Dzięki, że zająłeś się
małym-wskazałam na chłopczyka- w ogóle to skąd ty się tu wziąłeś?
-Zadzwoniła do mnie jakaś
dziewczyna, i poprosiła bym tu przyjechał. Chyba miała na imię hmm…. Karolina.
A teraz chodź przygotowałem dla ciebie obiad.
-Nie musisz się już mną zajmować.
Możesz wracać do pracy, ja dam już sobie rade- powiedziałam z nadziejom że tek
zrobi patrząc na niego przypominały mi się wszystkie radosne chwile które razem
przeżyliśmy, jednak on puścił moją uwagę mimo uszu, i zaprowadził mnie do
kuchni wskazując na krzesło. Na którym grzecznie usiadłam. On w tym czasie nakładał
na talerze makaron.
-Smacznego- postawił prze de mną talerz i podał widelec- i masz to
wszystko zjeść- pogroził mi palcem. Sam usiadł naprzeciwko mnie i też zaczął
jeść. Obiad spożyliśmy w ciszy. Kiedy oboje zjedliśmy przenieśliśmy się do
salonu, tylko że tam nadal panowała cisza. Najwidoczniej nikt nie wiedział jak
zacząć rozmowę
-Jak mały ma na imię?- w końcu
zapytał przerywając ciszę
-Dinis- odpowiedziałam krótko,
nie chciałam mówić mu drugiego imienia bo by się domyślił, chociaż po pierwszym
też powinien
-Ale to portugalskie imię-
zadziwił się
-To co z tego? Zawsze podobały mi
się imiona z innych krajów.
-Acha. Zawsze marzyłem że kiedyś
mój syn będzie nosił właśnie takie imię- nagle posmutniał
-To pogadaj o tym z Iriną. Pewnie
się zgodzi- powiedziałam z nutką ironii w głosie
-Irina nie chce mieć dzieci- oj
teraz zrobiło mi się trochę go szkoda. Wiem że marzył o tym by uczyć swoje
dziecko grać w piłkę, a potem zapisać do jakiegoś klubu Benjaminów i być jego
najwspanialszym kibicem na trybunach, niestety ja go tego pozbawiłam
-Tak po za tym to gdzie jest
ojciec Dinisa?- zmienił temat, ale nie na taki w którym czuła bym się lepiej
-Mały nie ma ojca.
-A co z twoim mężem?
-Nie mam męża. Jestem tylko ja i
mój malutki synek.
-Jesteś sama, i wychowujesz małe
dziecko? Nic dziwnego, że mdlejesz z przemęczenia.
-A co mam niby zrobić? Oddać
synka którego kocham najbardziej na świecie? Rodzice mnie olali, przyjaciółka
jest w Londynie, a ja mszę sobie jakoś radzić.
-Nie pomyślałaś o tym by wrócić
do Hiszpanii. Sama mówisz, że tu nie masz nikogo. A twój wujek pewnie by się
ucieszył gdybyś znowu z nim zamieszkała.
-Nie jestem pewna. Nie mogę
przecież zwalić mu się na głowę z małym dzieckiem…
-Spokojnie. Uwierz mi że się
ucieszy, i nie masz tu nic do gadania ja już rezerwuję bilety na samolot, na
jutro rano.
-Dobra jak wolisz- wzięłam syna na
ręce bo jak co dzień wieczór zaczynał marudzić, i nie miał zamiaru zasypiać-
potrzymasz go?- zapytałam niepewnie, kiedy rozdzwonił się mój telefon
-Halo? Cześć Karolina. Tak już
wszystko dobrze- prowadziłam rozmowę, ukradkiem obserwując zachowanie piłkarza
chodzącego po salonie z dzieckiem na rękach- jutro jadę do Hiszpanii. Tak z
nim. Tylko się nie posikaj z tej radości. Dobra muszę już kończyć. Do
usłyszenia. Pa.
-Karolina to ta dziewczyna która
po mnie zadzwoniła?
-Tak. Właśnie chciała się upewnić
czy dotarłeś- Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił- a to dziwne zawsze
wieczorami marudzi i nie chce spać. A tu proszę- wskazałam na malucha śpiącego
w jego ramionach. Wyglądał cudownie z dzieckiem.
-Widzisz? Bo ja po prostu mam
talent, albo twój syn mnie lubi- o pewnie nawet nie wiesz jak bardzo-
pomyślałam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)