Minęło już kilka dni od kiedy
jestem z powrotem w Hiszpanii. Wujek nie miał Mi tego za złe, że wtedy tak po
prostu wyjechałam. Mały wydawał się szczęśliwy, choć tak naprawdę nie wie co
się wokół niego dzieje. Niestety Cristiano nie wiedziałam od przyjazdu
rozumiałam, że chce spędzać swój wolny czas ze swoją dziewczyną, a nie z jakąś
Polką, ale jednak gdzieś w głębi serca było mi z tego powodu przykro. Dopiero
teraz kiedy zobaczyłam jak opiekował się mną i Dinisem, zrozumiałam jak bardzo
go zraniłam. Kto wie może gdybym wtedy nie uciekła tworzylibyśmy teraz
szczęśliwą rodzinę? Wczoraj kiedy był u
mnie Iker, opowiadał mi o treningach i ogólnie o nowościach związanych z
drużyną, według niego w ostatnich dniach Cris poprawił swoją grę. Jednak nikt
nie wiedział czym to jest spowodowane.
Po południu wujek musiał
wyjechać, nie będzie go przez jakieś trzy dni. Nie bałam się zostać sama z
małym, ale miałam dziwne przeczucia że coś się wydarzy.
Dzień szybko mi zleciał, i nic
ciekawego się nie wydarzyło. Po wyjeździe wujka odwiedziła mnie jeszcze Sara.
-Nie uwierzysz Iker zaprosił mnie
na wycieczkę- cieszyła się jak małe dziecko
-To fajnie, a można wiedzieć
dokąd?
-Dziś wylatujemy do Paryża,
niestety wracamy jutro wieczorem, ale wiesz treningi
-Zazdroszczę ci, to takie
romantyczne
-Wiesz nic nie szkodzi na
przeszkodzie wystarczy wyjawić prawdę, i założę się, że za jakiś czas to ty
udałabyś się na taką romantyczną podróż
-Nie zaczynaj
-Jak chcesz. Moje zdanie znasz
-Tak znam twoje i wszystkich
innych, i wszyscy jakbyście się umówili gadacie to samo
-Widzisz może to jakiś znak
-Nie wierzę w znaki
-Oj no. Po prostu z nim pogadaj.
Zrób to jeżeli nie dla siebie to ze względu na Dinisa
-Pomyśle o tym. A ty chyba
powinnaś przyszykować się do podróży- zdezorientowana kobieta spojrzała na
zegarek, i szybko zerwała się z kanapy
-Oj bo się zagadałam, a jeszcze
muszę się spakować. To do zobaczenia jutro wieczorem i mam nadzieję, że w
spokoju podejmiesz słuszną decyzję-
przyjaciółka wyszła z domu uprzednio całując mnie w policzek.
Dopiłam kawę i poszłam zobaczyć
co z małym. Chłopiec grzecznie leżał w łóżeczku, jednak już nie spał. Wzięłam
go na ręce i zeszłam do salonu, usiadłam na kanapie włączając telewizor. O tej porze
nie było w nim nic ciekawego, a chłopczyk na moich kolanach zaczął marudzić,
bez zastanowienia skakałam po kanałach aż trafiłam na jakąś powtórkę meczu. O
dziwo synek uspokoił się i z uwagą przyglądał postaciom biegającym po zielonej
murawie.
Kiedy chłopiec zasnął zaniosłam
go do sypialni i przebrawszy w śpioszki położyłam do łóżeczka. Sama też od razu
położyłam się spać. Jednak ten dzień nie był taki zły.
Obudził mnie głośny płacz
dziecka, spojrzałam na zegarek była 2:00, wstałam i podeszłam do małego
łóżeczka. Chłopiec był w strasznym stanie, wzięłam go na ręce to jednak nic nie
pomogło, i nadal płakał. Zaczęłam chodzić z nim po pokoju, a następnie po całym
domu. Po pół godzinie byłam już
strasznie przerażona a Dinis nadal płakał, nie wiedziałam co mam robić. Bez
zastanowienia sięgnęłam po telefon, ale do kogo mam zadzwonić Sara i Iker są w
tej chwili w Paryżu, i zapewne dobrze się bawią. Wybrałam inny numer z
kontaktów, jednak miałam wątpliwości czy do niego zadzwonić, ale teraz nie ma
na to czasu, i ostatecznie wcisnęłam zielony guzik
~Halo?- usłyszałam zaspany głos
mężczyzny
-Proszę pomóż mi nie wiem co mam
robić- stres wziął gurę i się rozpłakałam
-Zaraz u ciebie będę- powiedział
i rozłączył się
Nie kłamał po około piętnastu
minut stanął w drzwiach domu
-Co się stało- podszedł bliżej
nas
-Nie wiem mały cały czas płacze o
nie przestaje, nie wiem co mam robić
-ciiicho. Nie denerwuj się. Daj
mi go, i idź coś na siebie załóż, pojedziemy do szpitala i wszystkiego się
dowiemy- podałam mu synka, i poszłam się szybko przebrać. Założyłam byle jakie spodnie
i luźną koszulkę. Było mi wszystko jedno co mam na sobie, byle by jak
najszybciej pomóc mojemu małemu skarbowi. Tak jak mówił Cristiano zawiózł nas
do szpitala, tam przyjął nas miły pan doktor, teraz czekamy na korytarzu kiedy
w salce obok zostaje przebadany mały chłopiec.
-Jestem beznadziejną matką. Nawet
nie potrafię zająć się własnym synem- byłam już w kompletnej rozsypce
-Nie gadaj głupot. Każdy
doskonale wie że jesteś świetną matką dla Dinisa, każdemu dziecku zdarzają się
jakieś choroby, nie masz na to najmniejszego wpływu- pocieszał mnie, mi to
jednak nie pomagało. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł przez nie starszy
pan.
-Państwo są rodzicami chłopca?-
zwrócił się w naszym kierunku
-Tak- nawet nie zwróciłam uwagi
na to co powiedziałam, Cris najwidoczniej też nie, stanął tylko obok mnie i
próbował uspokoić.
-Proszę być spokojną. Małemu nic
nie zagraża, jeszcze dzisiaj możecie państwo go zabrać do domu. To była
najzwyczajniejsza kolka, normalne u dzieci w tym wieku. Jednak podczas badań
wykryliśmy niepokojące wady. To nic strasznego ale wolelibyśmy się upewnić,
dlatego prosił bym aby oboje rodzice poddali się badaniom , jeżeli chcecie, to
od razu w moim gabinecie mogę przeprowadzić te badania- jednak widząc moją przerażoną
minę dodał- to tylko podstawowe badania, by sprawdzić czy wada małego jest
odziedziczona, czy cierpi na jakąś chorobę. Jak państwo się namyślą to
zapraszam do mnie.- powiedział po czym odszedł
-I co ja mam teraz zrobić?-
usiadłam ciężko na krzesełku i ukryłam twarz w dłoniach
-Jak to co. Zrobisz te badania, i
po sprawie- jakby to było takie łatwe
-Tak. Ale ojciec też musi
-Spokojnie to nie będzie takie
trudne, powiedz mi jak on się nazywa, a
ja ściągnę go tu za wszelką cenę tylko po to by zrobił te badanie…
-Dlaczego?
-Co dlaczego- zdziwiło go moje
pytanie
-Dlaczego byś to zrobił?
-Wbrew pozorom nie jesteś mi
obojętna- mówił spokojnie trzymając mnie za rękę-, a skoro ty nie to twój syn
także. Nie wiem czemu, ale strasznie polubiłem tego szkraba, chociaż was nie
odwiedzałem, ale żebyś wiedziała, że miałem na to straszną ochotę- zaśmiał się-
zależy mi na was
-To zrób te badania
Ohh myy good!!! musiałaś w tym momencie? musiałaś? nie no, wy ludzie zawsze kończycie w takich momentach. Kiedy następny?!
OdpowiedzUsuń