wtorek, 9 lipca 2013

EPILOG

Często'wspominam tamten wieczór kiedy to mój ukochany postanowił się mi oświadczyć. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, ale nie najpiękniejszy, ten nadszedł miesiąc po tamtym, a konkretnie był to dzień naszego ślubu. Pamientam moje obawy, przed wejściem do kościoła, bałam się że Cris się rozmyśli, jednak wszystkie moje wątpliwości zniknęły kiedy weszłam do środka prowadzona przez mojego tatę z którym dizięki piłkarzowi się pogodziłam tam samo jak z mamą, i ujrzałam Portugalczyka, ubranego w idealnie skrojony garnitur.
Dziś mija dokładnie rok od tamtego wydarzenia, Dinisa zostawiłam pod opieką Sary i Ikera a sama oczekiwałam powrotu męża z treningu. Przygotowałam dla niego specjalnom kolację
- wróciłem- krzyknął z korytarza
- to siadaj do stołu bo wystygnie- grzecznie mnie posłuchał uprzednio wręczając mi bukie przepięknych białych tulipanów.
- mam coś dla ciebie- powiedziałam z szczerym uśmiechem
-tak a co to takiego?- zaciekawił się więc podałam mu mały kolorowy pakunek . Szybko otworzył go i zajrzał do środka, dłuższą chwilę analizował to co zobaczył, po czym zwrucił się do mnie
-to znaczy...że ty że my
- tak jestem ponownie w ciąży
I będę miał córeczkę- potwierdziłam kiwnięciem głowy- jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. A wiesz, że Castilla otwiera oddział dla dziewczynek- zamyślił się, nic dziwnego pewnie wyobraża już sobie jak jego dzieci pokonujom rywali na boisku, nie przeszkadza mi to , w końcu taki już jest i takiego go kocham i kochać będę już zawsze

KONIEC

---------------------------
przeprasam za blendy i zapraszam na inne moje wypociny

środa, 3 lipca 2013

~CD 37 niespodzianka dla tatusia

Szybkim krokiem ruszyłam w ich stronę. Piłkarzowi chyba a raczej na pewno też nie odpowiadała ta sytuacja. Odepchnął natrętną kobietę od sieboe, a gdy mnie zobaczył spuścił smutny wzrok i wpatrywał się w swoje korki. Rosjanka z chytrym uśmieszkiem stała za plecami mojego ukochanego i przyglądała się całemu zdarzeniu. Kiedy byłam już przy Portugalczyku uniosłam dłoń ku gurze a piłkarz jakby myślał, że che go uderzyć przymknął lekko powieki i nadstawił policzek. Ja w tym czasie szybko wyciągłam z kieszeni nawilżane chusteczki synkacb, nosiłam je zawsze przy sobie bo maluch ma tendencje do brudzenia sie ale co się dziwić mając takiego tatusia i wujków. Zaczęłam dokładnie wycierać jego policzek, a on zaskoczony wpatrywał się we mnie tymi ślicznymi paczałkami które naszczęście odziedziczył nasz synek.
-co ty...- nie dokończył bo chyba nie wiedział co ma powidzieć
- no chyba nie myślałeś, że będę cię całować, kiedy na policzku masz odcisk szminki jakiejś... a nieważne kogo- machnęłam dłoniom, nie chciałam się wyrażać przy ludziach.
- czyli chcesz mnie pocałować tak?- przyjął bardziej pewną postawę rakiego go lubię
- a kto by nie chiał- zaśmiałam się, a on pochylił się nademną tak że nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się przed milionami ludzi i nam to nie przeszkadzało, ale za to mina Iriny była bez cenna. Jednak miałam dla niego też inną niespodziankę, więc chcąc nie chcąc musiałam zakończyć tę wspaniałom chwilę.
- dobra spokuj już- odsunęłam go delikatnie od siebie
- ej ale ja chcę jeszcze- zrobił minę jak malutki szczeniaczek
- poczekaj bo nie będzie niespodzianki- pogroziłam mu paluszkiem
Zaczęłam rozglądać się w koło za reprezentantem Francji który już niezliczony kturyś raz pożyczył sobie mojego synka, no ja nie wiem skoro tak bardzo lubi dzieci to niech sobie takowe zrobi bo w to że nie wie jak nie uwierze.
- mnie tek wyszukujesz?- pojawił się przed nami z naszym dzieckiem na rękach. Wzięlam od niego szybko malucha i zwruciłam sie w stronę Cristiano
- spujrz tatusiu mamy dla ciebie niespodziankę. Potrzymasz go przez chwilkę?- podałam mu synka by ułatwić ściąganie jego małeej granatowej bluzy z kapturem w któej wygląda przeuroczo.
- i co sądisz? Pasuje mu co nie?- zaoytałam z uśmiechem, prezentując malucha ubranego w mini trykot Realu madryt. W oczach piłkarza rozbłysły iskierki kiedy zobaczył napis na koszulce "amor papi" i numer 7 podspodem
-to znaczy?- niedokończył
- to znaczy że chce by cały świat się dowiedzial jakiego muj synek ma wspaniałego tatusia.- uśmiechnęłam ie do niego słodko- cieszysz się?
- oczywiście że się cieszę nawet nie wiez jaką mi radość sprawiłaś
Uśmiechnęłam się i delikatnie pocałowałam go w policzek. Teraz właśnie czułam że jesteśmy rodziną. Wokuł nas zebrał się tłum ludzi a diennikarze starali się zrobić nam jak najlepsze zdjęcia. Nagle Cristiano odszedl na bok a pochwili podszedł do niego Iker i podał mu jakieś małe pudełeczkopo czym podszedł do mnie i zabrał Dinisa. Zdeorientowana stałam na środku boiska i czekałam jednak tego co zrobił mój Portugalczyk się nie spodiewałam albowiempodszedł do mnie poczym uklęknął na prawe kolanko a przdmiot ktury podał mu bramkarz okazałsie być małym pudełeczkiem z przepięknym brylanowym pierścionkiem w środku. Z szoku wyrwał mnie sam autor teo zamieszania
-Zuzanno- oł zaczął poważnie -wiem, że nasza znajomość toczyła się dość krętymi ścierzkami i nie wiem czy tak powinno być, nie wiem czy za jakiś czas nie zostanę sprzedany do innego klubu i będe zmuszo y by się przprowadzić, nie wiem czy podczas następnego meczu nie zstane kontuzjowanyI będę musiał zawiesić treningi, ale jedno wiem na pewno chcę rzeby w karzdej z tych chwil była koło mnie ty i nasz synek, bo to was kocham najbardziej na świecie. Więc tu rodzi się moje pytanie czy ty Zuzanno pragniesz zostać panią Aveiro i spędzić resztę swojego życia z kimś takim jak ja?
- oczywiście że tak- odpowiedziałam szybko a on wsunął pierścionek na mój palec. Po moim policzku spłynęła łza
- kochanie nie płacz- starł kciukiem mokrą kropelkę płynącą z moich oczu
-przepraszam, to ze szczęścia. Tak bardzo cię kocham- pocałowałam go
- ja ciebie też kocham
Wszyscy kibice na trybunach zaczęli wiwatować, a ja czułam że od dziś moje życie stanie się takie jak powinno być.


-----------------------------------------
haha docz  ekaliscie sie zostal juz tylko epilog i papa, mam jeszcze kilka innych pomysluw wienc moze sie jeszcze spotkamy

niedziela, 9 czerwca 2013

~37 Zwycięstwo

Dzisiaj jest dzień meczu finałowego zaraz po obiedzie Cristiano pojechał na stadion na którym mają się zmierzyć z niemiecką drużynom. Od samego rana bardzo się denerwował, ja pewnie nie mniej, ale co mu się dziwić w końcu to mecz o puchar. Godzinę przed meczem przyszła do mnie Sara i przyniosła prezent dla małego. Pomogła mi się przyszykować, po czym razem pojechaliśmy na stadion. Na trybunach siedział tłum ludzi którzy kibicowali swoim idolom. Sara ekscytowała się każdą piłką złapaną przez Ikera, ja nie byłam wcale lepsza tylko mnie cieszyły wszystkie akcje z udziałem przystojniaka z numerem 7 na plecach. Ku niezadowoleniu wielu obecnych, po 45 minutach piłkarze schodzili do szatni ze spuszczoną głową i bezbramkowym remisem.
- idę po coś do picia, też chcesz?- zapytałam koleżankę
-wodę jakbyś mogła, a ty zostaniesz z ciociom- zwróciła się do małego chłopczyka którego jeszcze przed chwilą trzymałam w swoich ramionach
Zeszłam do korytarza. W małym sklepiku kupiłam dwie butelki wody mineralnej. Po raz kolejny życie zrobiło mi na złość, ponieważ kiedy już miałam zamiar wracać na trybuny na schodach ujrzałam znienawidzoną przeze mnie modelkę. Na szczęście była tak przejęta rozmową przez telefon że mnie nie zauważyła, jednak ja byłam dość blisko by usłyszeć część jej rozmowy
~I co z tego?! ~Skora nie chce być ze mną to z nią też nie będzie ~zrobię wszystko by stracił tą swoją Polkę, i tego dzieciaka~ nie pozwolę by jakaś tam szmata tak mnie upokorzyła~ kiedy sfinalizuję swój plan to się już nigdy więcej do niego nie odezwie a ja będę tak dobra i pocieszę go po tej jakże strasznej stracie
Tyle mi wystarczyło, ruszyłam w stronę drugiego wejścia na trybuny. Wiem że ona chce nas rozdzielić ale ja nie dam jej tej satysfakcji. Boję się tylko do czego może posunąć się taka wariatka.
Wróciłam na swoje miejsce i opowiedziałam wszystko Sarze, była tego samego zdania co ja
Po 15 minutach i kolejnym gwizdku sędziego piłkarze wrócili na murawę. Trener Murinho musiał mocno nagadać chłopakom w szatni bo Galaktyczni jakby się wybudzili grali najlepiej jak potrafili, Niemcy nie nadążali i gubili się pomiędzy Królewskimi. Jednak jeden z przeciwników dawał radę a był to bramkarz Roman Weidenfeller, wychwytywał każdą piłkę kierowaną w światło bramki. Mecz dobiegał już końca wynik był ciągle ten sam. Rozpoczęła się ostatnia doliczona minuta gry. Sędzia już przygotowywał się by odgwizdać koniec gdy jeden z Niemców sfaulował jednego z Hiszpanów w polu bramkowym. Sędzia podyktował rzut karny, ostatnia akcja tego meczu, to przesądzi o losach pucharu. Cała drużyna Biało Złotych ustawiła się w rządku i obejmowała, chcąc wesprzeć jednego zawodnika który stał teraz przy piłce.
Oczy wszystkich obecnych na stadionie zwrócone były na Cristiano Ronaldo. Na piłkarzu wywarta została duża presja wszystko wykonywał powoli i starannie. Na jego twarzy malowało się tylko skupienie. Ustawił piłkę, i idealnie odmierzał kroki. Sędzia odgwizdał, Ronaldo wziął rozbieg i strzelił jak tylko potrafił najlepiej...
Wszyscy na trybunach poderwali się ze swoich miejsc, a po chwili usłyszeć było można jeden spójny głos GOLL. Tak Portugalczyk zdobył gola, był to gol nie do obronienia. Zawodnicy Borussi ze spuszczonymi głowami udali się do szatni. A my udałyśmy się na boisko, Sara od razu pobiegła w stronę swojego narzeczonego, a ja starałam się wzrokiem wyszukać, mojego nawet nie wiem jak go nazwać, powiedzmy po prostu Cristiano. 
-Cześć młody- podbiegł do mnie Benzema i zabrał synka, po czym poszedł do reszty towarzystwa. Wtedy ujrzałam tę scenę a mianowicie Irina gratulowała Crisowi zwycięstwa chciała go już pocałować lecz ten na szczęście odwrócił się i jej usta zetkły się tylko z jego policzkiem, ale dla mnie to i tak było za dużo...
CDN


poniedziałek, 3 czerwca 2013

~36 Po prostu mnie przytul

Sprawę na uczelni załatwiłam w kilkanaście minut, od Crisa dostałam sms-a, że po treningu razem z małym i chłopakami udali się do parku, więc mam trochę czasu dla siebie. Postanowiłam zrobić małe zakupy by wieczorem móc przyszykować miłą kolacje. Na ale skoro miła kolacja to też trzeba mieć jakiś ładny strój na tę okazję. W taki więc sposób nabyłam dwie nowe sukienki i parę bluzeczek. Przechodząc obok jednego sklepu zauważyłam na wystawie śliczne szpilki, pomyślałam sobie "a co mi tam raz mogę zaszaleć". Ku mojemu nieszczęściu w środku spotkałam Irinę.
-Ooo koga ja tu widzę. Co jak co, ale ciebie się tu nie spodziewałam- zironizowała modelka- co chłopak dał ci wypłatę?- zaśmiała się
-Nie wiem jak ty, ale ja nie potrzebuję jego pieniędzy- chciałam wyjść ze sklepu, bo straciłam zapał do kupna tych przepięknych szpilek, ale ona mi na to nie pozwoliła i popchnęła mnie z całej siły na półki. Miałam ochotę powyrywać jej wszystkie kudły, lecz nie byłam w stanie tego zrobić trzymając się lewą  ręką za  tą którą przeszywał straszny ból.
-Zapamiętaj sobie Cris jest mój! Tylko mój, i nikogo więcej!- zaczęła się zachowywać jak jakaś niepoczytalna
-Ty weź się lecz bo masz nie pokolei w głowie. On nie jest niczyją własnością i będzie z kim chce, ale na pewno nie z tobą
-Jeszcze zobaczymy- zaśmiała się i wybiegła ze sklepu
-Wszystko z panią w porządku?- zapytał pracownik sklepu, o teraz to się znalazł ciekawe co robił pięć minut temu
-Tak, tak- zapewniłam faceta. muszę z kimś pogadać więc wyciągłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do koleżanki.
~Hej Sara ~co robisz? ~możesz po mnie przyjechać? ~chciała bym porozmawiać ~Dobrze to ja czekam ~pa

-Dzięki, że do mnie przyjechałaś- uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyny podając jej kubek kawy
  -Nie ma sprawy. Teraz mów co się tam stało.
-Spotkałam Irinę, wywiązała się taka mała sprzeczka, gadała coś, że Cristiano jest tylko jej i takie inne bzdury- machnęłam ręką
-Nie zwracaj na nią uwagi. Dla Crisa liczysz się tylko ty i mały. A właśnie gdzie jest mój ulubiony piłkarzyk?
-Na treningu- zaśmiałam się a ona zrobiła zdziwioną minę
-Więc postanowiłaś przedstawić go oficjalnie światu jako syna Ronaldo?
-Jeszcze tego nie zrobiłam ale mam pomysł w którym musisz mi pomóc
-Dobra to mów szybko co ja mam zrobić- pośpieszała mnie więc opowiedziałam jej cały mój plan,który bardzo się jej spodobał
 -ale jesteś pewna, że mu się to spodoba i nie będzie zły?- ujawniłam przed nią swoje obawy
-zły? Kobieto on będzie prze szczęśliwy. Gdybyś ty wiedziała co on kombinuje na ten dzień... Ups- zakryła usta dłonią
-Ej gadaj o co chodzi
-Przekonasz się w swoim czasie- wytknęła mi język
-Bo się obrażę- zagroziłam jej
-Ale ja naprawdę nie mogę obiecałam...
-Już jesteśmy! zawołał jeszcze z korytarza Cris- a co wy tu kombinujecie?- zapytał spoglądając na obie po kolei
-A nie interesuj się- zbyła go Sara- a ty się nie przejmuj będzie dobrze, ja załatwię to co mam załatwić. To do zobaczenia jutro.
-Narazie!- zawołał piłkarz kiedy ta była już poza domem- Ej a co ci się stało?- wskazał na rękę do której przyciskałam woreczek z lodem
-Nic- odpowiedziałam szybko i spuściłam głowę
-Hej- przykucnął przede mną i uniósł delikatnie podbródek, zmuszając przez to bym spojrzała w jego śliczne ślepia
 -Spotkałam Irinę w sklepie- odpuściłam i opowiedziałam mu wszystko co się wydarzyło
-Nie no nie dość, że mnie nachodzi to się jeszcze ciebie czepia- zdenerwował się- ja jej tego nie odpuszczę- podniósł się z podłogi
-Uspokój się- złapałam go za rękę i delikatnie pociągnęłam go za nią zmuszając by usiadł obok mnie na kanapie- Nic mi się nie stało
-Ale...
-Po prostu mnie przytul- wykonał moje polecenie- no teraz się czuję bezpiecznie- spojrzał w moje oczy i zbliżył swoją twarz do mojej, a na koniec pocałował, nie odtrąciłam go a wręcz przeciwnie odwzajemniłam pocałunek
-miałam przygotować kolacje- powiedziałam kiedy już się od siebie oderwaliśmy
-ja to mogę zrobić- zaproponował i ruszył w stronę kuchni
Po piętnastu minutach z talerzem kanapek
-przyjdziesz na jutrzejszy mecz?- zapytał z nadziejom w glosie,niestety musiałam mu te nadzieje odebrać.
-nie muszę zostać z małym, ale będę trzymać kciuki
Ten dzień już do wieczora obył się bez niepotrzebnych komplikacji. Wieczorem oboje grzecznie poszliśmy spać do łóżek oczywiście każdy do swojego. Teraz pozostało mi tylko czekać na jutrzejszy dzień. Postanowiłam wypełnić swój plan. Tylko czy on spodoba się Crisowi? Muszę czekać do jutra aby się tego dowiedzieć. 

sobota, 1 czerwca 2013

~35 to radzę ci to szybko zrobić

-Panie Ronaldo. Ktoś do pana- powiedział wchodzący do szatni ochroniarz
-A tak wiem. Dziękuje- ucieszył się z przyjścia pewnych osób
-Może Pani wejść - zakomunikował mężczyzna szerzej otwierając drzwi wszyscy zgromadzeni z niecierpliwością oczekiwali kto przekroczy próg szatni
-Cześć chłopacy- przywitała się nieśmiało dziewczyna
-Yyy ...hej- odpowiedzieli zaskoczeni jej widokiem
-Cześć Cris- przywitała się ze mną buziakiem w policzek
-Ooo Cristiano czy to jest ta twoja na...- trener nie dokończył wypowiedzi bo Portugalczyk przerwał mu atakiem kaszlu- ty Ronaldo ty się dobrze czujesz?
-Tak, a to jest właśnie Zuzia- przedstawił dziewczynę- Myślałem że trener ją zna
-a nie przepraszam, po prostu myślałem że odbiłeś za dużo główek i tak ci palnęło że  postanowiłeś oświadczyć się tej Rosjance. A tu proszę jakie miłe zaskoczenie- wskazał na zdezorientowaną dziewczynę
-mały Crisuś- wyrwał się jak Filip z Konopi, Karim- jak ja za tobą tęskniłem- zabrał dziecko od matki i zaczął chodzić po całej szatni od kolegi do kolegi przedstawiając każdemu małego chłopca.
-Właśni proszę pana czy to aby na pewno nie będzie problem jak on tu zostanie?
-Ależ gdzie tam. Przyszły najlepszy piłkarz świata musi zaczynać od najmłodszych lat- zaśmiał się- leć pozałatwiać swoje sprawy a oni się nim zajmą- wskazał na mężczyzn robiących dziwne miny
-ale wie pan za trzy dni mecz..
-no właśnie muszę im odpuścić trochę i do soboty mają wolne
- Ej zróbmy test- zawołał Marcelo
-Jaki test- przeraziłam się co im znowu do głowy palnęło
-No wiesz czy to aby na pewno syn Cristiano
-A masz jakieś wątpliwości?- zdenerwowałam się trochę
-Spokojnie nie o to chodzi, chcemy tylko sprawdzić czy mały wdał się w tatusia.
-Dobra Casillas dawaj rękawice, a ty Kaka oddawaj piłkę, Karim posadź tu małego jak wybierze piłkę to będzie napastnik a jak rękawice to bramkarz.
Chłopacy zrobili to co im kazała, z niepewnością przyglądałam się ich poczynaniom. Chłopiec ku zaskoczeniu wszystkim od razu bez zastanowienia wyciągnął swoją malutką rączkę w stronę piłki
-Mój synek- wziął go na ręce a kiedy tak na niego spoglądał w jego oczach można było odczytać dumę.
-Dobra ja już muszę iść. Nara chłopacy, pa Cris- znowu chciała pocałować go w policzek, ale ten cwaniak w odpowiedniej chwili obrócił głowę tak, że ich usta się spotkały, co ona skwitowała szczerym uśmiechem
-Ronaldo jeżeli ty się jej jeszcze nie oświadczyłeś to radzę ci to szybko zrobić- polecił trener kiedy dziewczyna zniknęła z ich pola widzenia
-Wiem właśnie taki mam plan


piątek, 31 maja 2013

~34 stary chyba byś nam powiedział jakbyś był gejem

Minęły dwa tygodnie od kiedy obiecałam zastanowić się nad naszym zamieszkaniem w tym domu. Chociaż i  tak pomieszkiwałam tutaj to On i tak oczekiwał na moją konkretną odpowiedź. O dziwo nikt nie wiedział jeszcze, że razem ze mną w tym domu mieszka także małe dziecko. Wiem, że jest mu przykro dlatego, że nie może pochwalić się przed światem swoim pierwszym dzieckiem, ale ja mam już plan aby mu ten humor poprawić.
Zostały już tylko trzy dni do meczu finałowego w którym zagrają z Borussią Dortmund. Dawno nie widziałam się z zawodnikami Realu, i bardzo mi tego brakowała. Zapewne żaden z nich nie wie że mieszkam z dzieckiem u ich przyjaciela, a o tym że jest to jego syn wie tylko Iker i Karim. Swój smutek nadrabia robieniem zakupów, nakupował mu już pełno nowych zabawek i ubranek. Ja nie wiem po co tyle tego wszystkiego, ale skoro to mu sprawia przyjemność to nie mam nic przeciwko.
Dzisiaj jak co dzień Cris wyszedł na poranny trening a ja zostałam w domu. Jestem mu wdzięczna, że mogę tu mieszkać, ale ja nie potrafię tak bezczynnie siedzieć w domu i nic nie robić, i być na jego utrzymaniu. Postanowiłam zapisać się na studia, co prawda mając dziecko nie mam czasu uczęszczać na zajęcia, ale są jeszcze studia zaoczne, w weekendy, wtedy małym zajmie się Cris, a uczelnia znajduję się niedaleko, więc szczęście mi sprzyja, złożyłam papiery i teraz pozostaje mi czekanie. Kiedy mały bawił się na kocyku, zadzwonił mój telefon. Dzwonili właśnie z uczelni, okazało się, że zapomniałam podpisać jakiegoś papierka i jeżeli chcę u nich studiować, to muszę zjawić się u nich do godziny 13.00, zostało mi tylko 30 minut. , nie wiem co mam zrobić przecież nie zabiorę ze sobą Dinisa. Ciekawe do której trening ma dzisiaj Cristiano. Zadzwonię i się dowiem.

STADION TRENING PIŁKARZY
- Nie lenić się! Niżej te skłony, niżej chcę zobaczyć jak wasze dłonie leżą na trawie- wydawał rozkazy trener, jego krzyki przerwał cichy dźwięk telefonu- Nie no! Kto śmiał wnieść na mój trening telefon.
-Przepraszam- powiedział skruszony napastnik- mogę?- wskazał na dzwoniący przyrząd
-Dobra! Wszyscy 20 minut przerwy. Ronaldo, aby to było warte tej przerwy.
~Halo?... Tak... a po co? ... To przywieź go do mnie... A gdzie tam trener się ucieszy... Tak on jest przecież taki wspaniały- ostatnie zdanie dodał, bo zorientował się, że mężczyzna się na niego patrzy
-Ronaldo z kim ty rozmawiasz na mój temat?
 -Spokojnie trenerze bo jest taka sprawa moja tak jakby narzeczona nie ma z kim zostawić naszego synka a musi coś szybko załatwić. Więc czy mogła by przyprowadzić Dinisa na trening?
-Yyy, zwolnij jaka narzeczona jakie dziecko?
-No nie do końca narzeczona, ale tak dziecko ja mam synka- wyszczerzył się zadowolony z miny trenera
-wiesz powinieneś jeszcze przemyśleć tę sprawę z narzeczoną,
-ale dlaczego?- zdziwił się
-zdążyłem poznać już tę dziewczynę i naprawdę przemyśl to
-Aha. To mogą przyjść?- był już mniej podekscytowany
-No dobra, ale  w zamian oczekuję gola podczas finału
-Się zrobi- odpowiedział zadowolony Portugalczyk- Dziękuję
-Leć do szatni, i zaczekaj tam razem z resztą chłopaków- szybko wykonałem jego polecenie. W szatni panował istny harmider. Dwóch z piłkarzy(Karim i Kaka) rzucali brudnymi skarpetkami Casillasa, ten zaś razem z Xabim i Sergio śpiewali jakieś dziwne piosenki puszczane przez tego trzeciego z telefonu.
-Chłopacy?- chciałem zwrócić ich uwagę na swoją osobę ale nic to nie pomogło wszyscy dalej się wygłupiali- Spokój!- no wreszcie mnie zauważyli
-Co się tak drzesz?
-Chciałem wam kogoś przedstawić. Więc proszę was uspokójcie się bo ludzi straszycie
-Nie przesadzaj przecież jesteśmy grzeczni- zaśmiał się Marcelo
-Taa ty grzeczny- zironizował Kaka- a kogo ty chcesz nam przedstawić. Czyżbyś poznał jakąś nową laskę o której jeszcze nic nie wiemy?
-Nie szczerz się tak, nie ta płeć- w jednej chwili wszyscy zgromadzeni uciszyli się i w osłupieniu się mi przyglądali
-Ej my wiemy, że były takie pogłoski, ale stary chyba byś nam powiedział jakbyś był gejem?- zmartwił się jeden z zawodników
-Ty chyba...- chciałem już opieprzyć kumpla za głupie myślenie, ale przerwało mi pukanie do drzwi



wtorek, 28 maja 2013

~33 to zostańcie tutaj

- Cris ale ja nie mam w czym spać
-spokojnie dam ci jakąś moją koszulkę
- dzięki
Jak i powiedział tak też zrobił, i dał mi jedną ze swoich klubowych koszulek. Po odświeżającym prysznicu założyłam ją na siebie. Chociaż była na mnie za duża to i tak sięgała tylko do połowy uda. Kładąc się do łóżka  czułam się trochę samotna. Dziwne przecież codziennie zasypiam sama i nigdy nie czułam czegoś takiego. Powąchałam koszulkę na której można jeszcze było wyczuć zapach jej właściciela, jak ja tęskniłam za tym zapachem.
Pół nocy nie mogłam zasnąć, leżałam tylko wpatrując się w sufit. Około godziny 2;30, postanowiłam sprawdzić co z małym. Byłam zaskoczona wodząc że mój synek smacznie śpi, w ogóle dzisiejszego dnia był bardzo spokojny, ale zarazem też wesoły. Widząc że nic tu po mnie, wyszłam s powrotem na korytarz, z chęciom powrotu do swojej sypialni. Jednak przechodząc obok drzwi jednej z sypialni usłyszałam czyjś monolog
-.... jesteś idiotom Cristiano, totalnym kretynem. Nie mogę się dalej tak zachowywać w stosunku do niej. -- zdziwiłam się dlaczego on tak mówi, czyżby był zły o tę sytuację z Iriną?
- Cris?- weszłam po cichu do jego pokoju
- przepraszam, obudziłem cię?- zapytał smutny
-Nie byłam sprawdzić co z małym- od powiedziałam zamykając drzwi- mogę?- zapytałam a on przytaknął, więc usiadłam na brzegu łóżka w którym leżał
- i co z nim?
- śpi, najwidoczniej dobrze się tu czuje
- to może zostaniecie na dłużej?- spytał z nadzieją w głosie, a ja niby tego chciałam, ale z drugiej strony  jest Irina
- wątpię by to był dobry pomysł
-dlaczego?
- bo masz dziewczynę, narzeczoną, i być może przyszłą żonę, za którą tęsknisz...
-skąd ci to przyszło do głowy?
- nie myśl że podsłuchiwałam, po prostu przechodziłam obok,i usłyszałam co mówisz
- ale to nie o nią... nie o to chodzi
- więc o co? Dlaczego tak mówiłeś na swój temat?
- bo jestem zły na siebie, bo straciłem kogoś na kim strasznie mi zależy, a teraz nie potrafię jej odzyskać- kiedy mówił zauważyłam spływającą po jego policzku jedną łzę, a w moim sercu poczułam lekkie ukłucie. Sama myśl o tym że zależy mu na innej poruszyła mnie było mi źle z tom myślom ale również chciałam mu pomóc by chociaż on był szczęśliwy
- oj Cris- wzięłam jego dłoń w swoje, a na skórze poczułam delikatne mrowienie- nie rezygnuj z niej, porozmawiaj szczerze powiedz to co mnie przed chwilą,a jestem pewna że do ciebie wróci- posłałam mu delikatny uśmiech, chociaż w środku miałam ochotę płakać jak małe dziecko- musisz w to wierzyć- powiedziałam po czym szybko wyszłam z jego pokoju, będąc już w swoim rzuciłam się na łóżko, i cicho zapłakałam w poduszkę
.Po kilku chwilach usłyszałam ciche pukanie do drzwi,nic nie odpowiedziałam, ponieważ wiedziałam kto za nimi soi, a  nie miałam ochoty na rozmowę. Jednak on się nie poddawał i wszedł do środka bez zaproszenia
- chciałem podziękować- nie dokończył bo zauważył że nie jestem w najlepszym stanie-- ej dlaczego płaczesz?
- bo daje tobie rady do których sama nie potrafię się zastosować- zapłakałam w jego silnych ramionach
-Dlaczego przecież to jest naprawdę łatwe powiedz mu co czujesz. Sama powiedziałaś że wystarczy wierzyć a wszystko się dobrze ułoży
- chcesz żebym powiedziała wprost?- zapytałam a on potwierdził kiwnięciem głową- więc tak . Zależy mi na tobie i nie potrafię przestać o tobie myśleć, gdzie nie spojrzę wszystko przypomina mi ciebie, w każdym nowo poznanym facecie szukam twojej podobizny, ale wiem że jestem spisana na straty bo ty jesteś niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju . I myśl o tym że zależy ci na innej kobiecie łamie mi serce ,ale nic nie mówię bo chce- bo chce żebyś chociaż ty był szczęśliwy- zakończyłam a w jego oczach widziałam  zaskoczenie- przepraszam nie powinnam tego mówić
- nie przepraszaj. Dobrze że to zrobiłaś bo ja nie wiem kiedy zdobył bym się na odwagę by ci to powiedzieć. Mi też na tobie zależy nie potrafię bez ciebie żyć, szukałem kogoś na twoje miejsce, kogoś kto pozwolił by mi o tobie zapomnieć ale to jest niemożliwe, bo cie kocham- dokończył już prawie szepem
- ja ciebie tez kocham- w odpowiedzi czule mnie pocałował
- to zostańcie tutaj
- nie wiem powinnam to przemyśleć
-ale...- przerwał zasmucony
- zrozum nie mogę z dnia na dzień zmienić całkowicie swojego, jak i małego, życia
-dobrze  ale obiecaj że starannie to przemyślisz
Obiecuje
Po chwili oboje spaliśmy  wtuleni w Siebie.

piątek, 3 maja 2013

~32 nigdy nie wyżeknę się syna


- wiec o co chodzi kochanie?
-masz przestać ją obrażać
-niby dlaczego?
- bo jest moim gościem
- a ja to niby kim jestem? Dlaczego jakaś zdzira ma być ważniejsza ode mnie?
- powiedziałem już chyba co myślę ma temat tych twoich wyzwisk pod jej adresem
- a co ty jej tak bronisz? ej to może z nią spędzasz ten czas kiedy nie ma cię w domu a nie masz treningów. I pewnie wtedy w nocy to też byłeś u niej
-żebyś wiedziała, że codziennie po pracy odwiedzam Zuzkę. Wolę spędzać czas z nią i małym niż wysłuchiwać czego to ty znowu nie kupiłaś. I tamtej nocy też byłem z nią bo Dinisa trzeba było zawieźć do szpitala
- a co cię obchodzi los jakiegoś bachora
- nie wyrażaj się
-bo co ? - obydwoje mówili już dosyć głośno
- bo nie pozwolę żeby ktoś taki jak ty obrażał moje dziecko,!
-że co?!
-tak Dinis Cristiano Aveiro to mój syn - chciałabym teraz zobaczyć jej minę, tymczasem wszyscy w salonie spojrzeli w moja stronę, a ja tylko wzruszyłam ramionami bo chciałam usłyszeć dalszom wymianę zdań
- o nie. Ja się na to nie zgadzam
- przykro mi ale nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia
- właśnie że mam, albo wyrzekniesz się tego dzieciaka, albo z naszego ślubu nici
- nigdy nie wyrzeknę się syna, a ślubu z tobą i tak nie miałem zamiaru brać- dalej już nic nie było słychać tyko głośne trzaśnięcie drzwiami
Po chwili do pokoju wkroczył Cris nie miał za ciekawej miny. Widziałam po nim że czuje mieszane uczucia,; i nie wie co ma ze sobą zrobić.  Nagle wydawało mi się że chce do mnie podejść, jednak chyba zrezygnował z tego pomysłu, odwrócił się i uderzył dłonią w framugę drzwi jakby w  przejawie poddania- gdyby ktoś mnie szukał będę u siebie- i po prostu wyszedł
Wszyscy siedzieli w milczeniu, tylko czasem spoglądając to na mnie to na Dinisa
-pójdę z nim porozmawiać. Przerwałam ciszę- Elma popilnujesz małego?
-jasne
W kiedy szłam do jego pokoju po schodach, myślałam co ja mam mu tak właściwie powiedzieć. Nie potrafiłam wymyślić żadnej sensownej wypowiedzi. W końcu znalazłam się pod drzwiami do owego pomieszczenia. Pewność siebie kompletnie mnie opuściła. Niepewnie zapukałam, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Po cichu uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Stał przy oknie, wpatrując się pustym wzrokiem w widok zachodzącego słońca. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi
- przepraszam- wyszeptałam kiedy stałam już tylko krok za nim
- przecież nie masz za co- odwrócił się do mnie przodem ale nie patrzył w oczy
- mam. Już drugi raz rujnuje ci życie
- ty go nie zrujnowałaś, bo tak naprawdę żyłem tylko przy tobie. Z tobą dopiero byłem tym prawdziwym Cristiano Ronaldo,  a nie tym wykreowanym przez media. Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię za tamtym czasem
- ja też- przyznałam
-ten naszyjnik- wziął delikatnie do ręki zawieszkę wisiorka- dlaczego go nosisz?
- bo złożyłam komuś pewną obietnicę
-to znaczy ...
-tak, że cię kocham i nigdy nie przestałam i nie przestane
- ja ciebie też- jego dłoń znalazła się na moim policzku, a jego usta znalazły swoje miejsce na moich. Nasz pocałunek wyrażał więcej emocji niżbyśmy chcieli, całą tęsknotę nagromadzoną przez tak długi czas... i wtedy drzwi się otworzyły
- nie chcę wam przeszkadzać. Wszyscy goście już wyszli, i ja też będę się zbierać. Więc oddaje wam waszego synka i do zobaczenia
- papa- pocałowałam ją w policzek na pożegnanie- my chyba też już pójdziemy
- może zostaniecie na noc? Jest już późno, bezsensu żebyście jechali pół miasta po ciemku. To niebezpieczne
-no ale nie mam rzeczy małego
- właściwie to mam dla niego niespodziankę. Pomyślałem właśnie, ze może pozwolisz mu czasem zostać u mnie na noc czy coś i razem z Ikerem Sarą i Karimem wy remontowaliśmy jeden z pokoi.-  Chodź pokarze ci - wyszliśmy z jego sypialni by wejść do pokoju na przeciwko. Miał on pomalowane ściany na zielono na samym środku stało łóżeczko, obok okna był postawiony fotel bujany
Po obu stronach przy ścianach stały szafki na których poustawiane były pluszaki. Oczywiście nie zabrakło takich ubranych w klubowe koszulki. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie wydawało mi się to urocze
-widzę że nie mam innego wyboru- uśmiechnęłam się
- to przebierz go w śpioszki  a ja przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym.
- Cristiano, ale ja nie mam w czym spać  


~31 Pasuje ci takie małe dziecko

Dziś jest przyjęcie małej siostrzenicy Crisa. Tak jak obiecałam razem z Dinisem mamy zamiar się tam pojawić, nie wiem jak długo tam posiedzę. Nie wiem jak zareaguje rodzina mojego 'dawnego' ukochanego. Nie wiem co powiedzą kiedy zobaczą moje dziecko. Niestety mam się tego dowidzieć za parę godzin. Osobiście wolałabym zostać dzisiaj w domu, miałam przeczucie że coś się wydarzy, nie wiem czy złego, czy dobrego, ale na pewno istotnego w moim życiu.
Tak jak obiecałam przy szykowałam się do wyjścia, założyłam zwiewną białą sukienkę, prezentowałam się nie najgorzej włosy zostawiłam rozpuszczone. Małego również przebrałam i pozostało nam tylko czekać na Crisa. Równo o godzinie 16 jego samochód zaparkował pod domem. Chyba z przyzwyczajenia wszedł do domu bez dzwonienia, i stanął w drzwiach do salonu w którym ja przebywałam
- cześć- przywitałam go kiedy nadal stał wpatrując się we mnie
- cześć- odpowiedział w końcu- ładnie wyglądasz- dodał z uśmiechem, który nie wiem co miał wyrażać.
- możemy już jechać- za komunikowałam mu to niosąc małego w nosidełku
- a tak chodźcie
Po kilkunastu minutach staliśmy przed posiadłością piłkarza
- nie wiem czy to jest najlepszy pomysł żebym tam wchodziła
- nie gadaj głupot wszyscy się ucieszą- jak na zawołanie z domu wybiegł Karim i porwał moje dziecko z powrotem wbiegając przez drzwi
- co to miało być?- zapytałam śmiejącego się z mojej miny Crisa- jak możesz się z tego śmiać, właśnie porwano nam dziecko. A co jeżeli będzie chciał okup?
- to zapłacę karzdom cenę- mówił całkiem poważnie- a teraz chodź do środka bo pewnie wszyscy zastanawiają się skąd Benzema ma dziecko
Weszliśmy do domu który wypełniały wesołe śmiechy. Kiedy znaleźliśmy się w salonie wszyscy, umilkli i przyglądali się nam
- Zuzka- zawołała siostro Crisa, i w tej samej chwili stała obok mnie i mocno mnie przytuliła
- puść bo zaraz ją udusisz- wstawił się za mną drugi z braci Aveiro, po czym także mnie przytulił, po chwili każdy mnie przywitał, oprócz jednej kobiety. Siedziała sobie na kanapie i przyglądała się tej sytuacji tak jakby z pogardą.
- nie zwracaj na nią uwagi- poprosiła Elma- o a to kto? - spojrzała na trzymane przez Karima dziecko, widząc że Cris chce coś powiedzieć spojrzałam na niego proszącym wzrokiem. Zrozumiał, ale zabrał od zawodnika,malucha
- to synek Zuzki - uśmiechnął się- prawda że uroczy
-Pasuje ci takie małe dziecko- zauważyła jego mama, a ja nie wiedziałam czy mogę się śmiać czy lepiej nie
- na szczęście my nic takiego nie planujemy- no i  wesoła atmosfera zakończyła się gdy plastik postanowił wstać z kanapy
- kto powiedział, że ma je mieć z tobą, chociaż lepiej nie...- nie dokończyła swojej wypowiedzi Elma
 - my się jeszcze nie znamy, jestem Irina, dziewczyna a niedługo narzeczona Cristiano Ronaldo- przedstawiła się
-miło mi, Zuzanna- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
-Ciocia- zawołała mała dziewczynka obejmując mnie małymi rączkami w pasie
-Cześć królewno- przytuliłam ją do siebie
-Ciociu, a ty już nie jesteś dziewczynom wujcia Crisa? - zapytała a ja zdziwiona spojrzałam na samego zainteresowanego obok którego stała, jego "narzeczona" z mordem w oczach, oj chyba nie zna tego faktu z życia "ukochanego"
-Zapraszam wszystkich na tort - zawołała pani Aveiro
-Chodź królewno- Benzema wziął małą na ręce- musisz zdmuchnąć swieczki, i nie zapomnij pomyśleć życzenie
-A pomorzesz mi wujku? wtedy morze spełni się podwójnie szybko?
-Pewnie ze ci pomogę- zaśmiał się - to na trzy
-RAZ, DWA, TRZY- zawalali wszyscy razem, a na koniec piłkarz razem z dziewczynkom zdmuchnęli świeczki
-To jakie jest twoje życzenie?- zapytał solenizantkę Hugo
-Che aby ciocia Zuzia znowu była z wujciem Crisem bez tej pani- powiedziała pewna swego, a w pomieszczeniu znowu zapadła cisza. Spojrzałam na Crisa, wyglądał jakby głęboko nad czymś myślał.
-Chodźcie, napijemy się kawy - znowu sytuację ratuje pani Aveiro, i zaprowadziła wszystkich gości do durzego stołu w jadalni- to jak ci się układają sprawy?- zapytała mnie w trakcie rozmowy- pewnie jest ci ciężko z malutkim dzieckiem
-Tak rzeczywiście z początku było parę problemów, ale teraz dzięki pomocy przyjaciół i Crisa  jest dobrze. Nigdy nie planowałam w tak wczesnym czasie zostać matką, a teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez Dinisa- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem
-Dinis?- zdziwiła się pani Aveiro. No tak moja wpadka prawie nikt z tu obecnych nie poznał imienia mojego malucha, a teraz sama się wygadałam - to wspaniale że dałaś tak na imię swojemu dziecku- ucieszyła się kobieta, albo mi się wydaje albo ona coś podejrzewa
- wspaniałe, a co w tym wspaniałego?- wtrąciła się rosjanka- imię jak imię w dodatku niezbyt ciekawe
- tak miał na imię nasz tata- informowała ją jedna z sióstr
- o to jak już o tatusiach mowa, to gdzie jest tatuś tego wspaniałego bahorka?
- Irina- skarciła ją pani Maria
- no co jestem po prostu ciekawa. To co z nim?
- jestem pewna że ojciec go kocha- powiedziałam bo nie wiedziałam jak wybrnąć z tej sytuacji, nie pogrążając się jeszcze bardziej w kłamstwach
- oj z pewnościom, ale nie ma go tu teraz z wami- drążyła temat
- to nie twoja sprawa więc się nie wtrącaj w nie swoje życie- odpowiedziałam już lekko zirytowana
- przestane kiedy ty skończysz z siebie robić taką świętoszkę. Wszyscy się nad tobą użalają bo masz bachora, którego tatuś oczywiście kocha. Przyznaj że to była zwykła wpadka co? - zaśmiała się perfidnie
- Irina przestań- uciszyła ją mama Crisa
- niech się pani tym nie przejmuję- zwróciłam się do kobiety - ja lepiej już pujdę
- no właśnie - poparła mój pomysł Rosjanka
-nie, zostań- powstrzymał mnie Cristiano, trzymając za rękę i znów spoglądając w oczy- proszę- dodał
- Nie zatrzymuj jej niech idzie- znowu wtrąciła się ta wymalowana lala
- ona tutaj zostaje, a ty idziesz ze mną porozmawiać- wyszli do przedpokoju jednak na moje nie szczęście tutaj wszystko było słychać:;

niedziela, 28 kwietnia 2013

~30 to nie jest konieczne

Cristiano odwiedza nas praktycznie co dziennie, nie tyle nas co małego , ale nawet to wiedząc bardzo cieszyłam się na te spotkania. Dziś też ma przyjechać. Piłkarz praktycznie spędza tu wiencej czasu niż we własnym domu. Zapewne niepodoba się to jego dziewczynie, która ma zamiar zostać narzeczonom, i która wogule nie wie że jej "ukochany " ma dziecko których ona z nim mieć nie chce ze względu na urodę
- Cześć- usłyszałam głos mężczyzny który od długiego czasu zajmuje moje myśli. Przestał używać dzwonka do drzwi by czasem przez przypadek nie obudzić małego. Wchodził tu jak do siebie co wogule mi ani wujkowi nie przeszkadzało
- Hej zjesz obiad?  Bo właśnie skończyłam szykować
- Z chęciom wracam dopiero z treningu i nie zdążyłem nic zjeść
- a jak tam trening
- dobrze. Sam trener powiedział że wruciłem do swojej formy i nie ma żadnych przeszkud by wystawić mnie w podstawowej jedenastce w najblirzszym meczu- rozmawialiśmy tak o mało ważnych rzeczach w między czasie przyszedł wujek i zjadł z nami objad po czym wrócił do pracy
-to dobrze. Moze przejdziesz sie z nami na spacer?
-jasne- ucieszyl sie
-to idz po malego a ja sie przebiore
-juz- odpowiedzial i wszedl po schodach. przebralam sie a on polozyl malego w wuzku.
-nie jest mu za cieplo?- zapytal kiedy juz spacerowalismy po parku
-sprawdz- polecilam mu
-ale jak
-chodz pokarze ci- wycionglam chlopczyka z wuzka i podalam go tatusiowi, a on stanol znuw tak strasznie blisko mnie- wluz tutaj renke- zrobil jak kazalam i wsunol dwa palce pod koszulke malucha- i jak
-dobrze- usmiechnol sie najwidoczniej zadowolony z siebie
-a co jerzeli zrobiom nam jakies zdjencia- przestraszylam sie
-spokojnie wszyscy paparatzi chodzom za Ikerem od kiedy oswiadczyl sie Sarze, wienc mmamy chwile spokoju- dalszy spacer pezeminol w spokojnej atmosferze. Cris prowadzil wuzek, a ja szlam obok niego tak blisko ze stykalismy sie ramieniami, a wtedy moje cialo przechodzil dreszcz
 - chciałbym z tobą poważnie porozmawiać- zaczol kiedy wrucilismy do domu i siedzielismy w salonie, oglondajonc wiadomosci w telewizji
- a o co chodzi? - przestraszyłam się
- o Dinisa- no teraz wcale nie byłam spokojniejsza - spokojnie nie chcę zrobić nic złego. Chciałbym po prostu go uznać za swojego syna
- to nie jest konieczne- powiedziałam bo jest coś jeszcze o czym on nie wie
- dlaczego tak sądzisz?  Chciałbym być dla niego jak prawdziwy ojciec nie tylko podczas odwiedzin i zabawy. Niech wszyscy wiedzą że to muj syn i się tego nie wstydzę
- nikt w to nie zwątpi jesteś podany w papierach jako ojciec. Wystarczy tylko że coś podpiszesz, bo bez tego jest to tylko jakaś bezwartościowa kartka
- oczywiście że to podpisze. Załatwmy to najlepiej od razu
-dobra chodź mam to gdzieś u siebie- zaprowadziłam go do zajmkwanego przez siebie pokuj, chwile przeszukiwałam jakieś kartki a on w tym czasie przyglądał się śpiącemu chłopcu
- to jest to powiedziałam kiedy znalazłam odpowiedni dokument
- to podpisze i będzie z głowy
- ale proszę abyś nie rozpowszechniał że to twój syn , nie chcie tego całego zamieszania i wogólę
- dobrze zrobię jak zechcesz- położyłam przed nim kartkę zakrywając rękom imiona dziecka. Jednak nie wyszło mi to najlepiej bo po podpisaniu Portugalczyk swoją uwagę zwrucił właśnie na zakrywane przezemnie dane
- Dinis Cristiano? - przeczytał z pytaniem w głosie. Kiedy na mnie spojrzał tylko potwierdziłam kiwnięciem głowy.- nawet nie wiesz jaka to dla'mnie radość- podszedł do mnie i przytulił do siebie. Znowu poczułam ten przyjemny zapach jego perfum, mimowolnie zrobiło mi sie tak jakoś ciepło w środku. Kiedy spojrzałam w górę zauważyłam że brunet bacznie się mi przygląda. Teraz patrzyłam w te jego brązowe oczy które odzwierciedlały ten jego dobry humor i radość. Nawet nie wiem kiedy nasze usta się spotkały. Bardzo mi sië podobało czułam się tak jak przed tym jak to wszystko spieprzyłam, ale właśnie ja spieprzyłam, a on ułożył sobie życie ma diewczynę a ja ne mam prawa mu tego niszczyć. Niechętnie odsunęłam się od niego, i zauważyła tak jakby coś. W mego oczach przygasło.
-przepraszam, nie powinieniem był tego robić. Lepiej już pujdę
- to nie twoja wina. Poczekaj odprowadzę cię do drzwi- jak powiedziałam tak zdobiłam
- wiesz juro organizuje przyjęcie urodzinowe dla siostrzenicy. Może przyjdziecie. Nie będzie dużo osub tylko rodzina Iker z Sarom i Benzema
- nie wiem czy to najlepszy pomysł...
. Przyjdźcie chociaż na chwilę. Obiecuję że jak ci nie będzie odpowiadało to sam odwiozę was do domu- spojrzał na mnie oczami jak kot ze Szreka i już nie potrafiłam mu odmówić
- no dobra, ale przyjedź, też po nas
- dobrze będę o 16- i poszedł ale wyraźnie wezelszy niż chwilę temu

piątek, 19 kwietnia 2013

~29 Teraz wiem skąd znam ten intensywny kolor oczu




-jak to?- zdziwił się
-po prostu je zrób
-To znaczy…?- nie dokończył
-porozmawiamy kiedy indziej- wstałam i weszłam do gabinetu lekarza
-O jednak się pani namyśliła. Proszę tutaj usiąść- wskazał mi kozetkę stojącą koło ściany- posłusznie wykonywałem jego polecenie, jednak nie mogłam skupić się na wykonywanych czynnościach, myślałam dziś o tym żeby jakoś powiedzieć mu o tym, że Dinis to jego syn, ale nie w ten sposób, nie wiem jaka będzie teraz jego reakcja, w głowie układałam najczarniejsze scenariusze.
Badania trwały krótko i doktor nic nie wykrył.  Wyszłam na korytarz który był pusty. Rozejrzałam się ale nigdzie nie widziałam piłkarza. Przestraszyłam się, czyżby postanowił zostawić mnie tu samą? Bałam się tego, że uciekł tak jak ja kiedyś. Do Sali gdzie leżał Dinis weszłam pogrążona we własnych myślach. Jakie było moje zaskoczenie kiedy koło łóżeczka chłopca ujrzałam siedzącego piłkarza. Przyglądał mu się, ale nie tak jak obcy facet patrzy na czyjeś dziecko, w jego spojrzeniu można było ujrzeć… czułość, troskę, a może nawet miłość?
-Mam iść na te badania?- spytał kiedy już zorientował się, że się mu przyglądam
-Tak… znaczy się jak chcesz
-Idę. Poczekajcie tu na mnie. Odwiozę was do domu- powiedział, ale jego głos był smutny, a w oczach malował się ból.
Po niedługim czas piłkarz wrócił z badań, i bez słowa poprowadził mnie do swojego samochodu. Droga minęła nam w napiętej atmosferze, cały czas trzymałam w ramionach synka, nie chciałam go w ogóle wypuszczać.  Podróż dłużyła nam się strasznie, jednak w końcu dojechaliśmy na miejsce.
-Poczekaj- zawołał Cris, i złapał mnie za rękę, , kiedy miałam już wysiadać z samochodu
-Tak?
-Mógłbym jutro was odwiedzić?- zapytał po czym się chyba trochę zmieszał bo spuścił głowę, udając zaciekawienie zamkiem od bluzy którą miął na sobie.
-Jasne. Skoro chcesz- moja odpowiedź chyba poprawił mu trochę humor, gdyż uśmiechnął się delikatnie co odwzajemniłam-  to do zobaczenia jutro- pożegnałam się i udałam w stronę drzwi od domu.
Następnego dnia obudziłam się dość późno. Nic dziwnego skoro wróciliśmy dopiero po 5:00. Zajrzałam do małego który smacznie spał w łóżeczku. Nie chciałam go budzić, w końcu tyle przeżył tej nocy. Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kanapek. Właśnie miałam zamiar zacząć je jeść kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam moim oczom ukazał się gwiazdor Realu.
-Cześć – przywitał się lekko podenerwowany.
-Cześć- odpowiedziałam uprzejmie- wejdź— przepuściłam go w drzwiach które za nim zamkłam.
-Nie chciałbym przeszkadzać…
-Nie spokojnie nie przeszkadzasz. Chcesz coś do jedzenia czy picia, bo ja właśnie zabieram się za śniadanie.
-Jakbym mógł prosić, to coś zimnego do picia.
-Jasne. Chwilkę. Wejdź do salonu jak chcesz- zaproponowałam, a on się zgodził i usiadł na miękkiej kanapie.- proszę – podałam mu szklankę soku, po czym wróciłam do kuchni by za chwilę wrócić z talerzem kanapek i kubkiem herbaty.
-A ty nie powinieneś być na treningu?- zdziwiłam się
-Trener wypuścił mnie wcześniej, bo trochę się nie wyspałem
-Przepraszam to mój wina…
-Daj spokój. Dobrze zrobiłaś, ale powiedz mi dlaczego ja się dopiero dowiedziałem, i to w takich okolicznościach
-przepraszam, ale wtedy na Maderze powiedziałeś, że nie chcesz mnie już znać. Bałam się powiedzieć o dziecku nie chciałam abyś pomyślał, że chcę zatrzymać cię siłom, i w dodatku myślałeś, że chce wyjść za tego faceta. Potem dowiedziałam się, że masz dziewczynę i nie chciałam ci tego psuć- mówiłam łamiącym się głosem- jeszcze raz przepraszam.
-Cicho. Nie przepraszaj- poprosił przytulając mnie do siebie, a ja mu na to pozwoliłam, nagle usłyszałam płacz dochodzący z pokoju na piętrze. Odruchowo wstałam by iść sprawdzić co się stało, ale powstrzymało mnie pytanie Portugalczyka- mogę iść z tobą?
-Tak chodź- wchodził za mną po schodach na piętro. – co się stało królewiczu?- zapytałam biorąc synka na ręce, ten jednak całą uwagę skupił na swoim gościu, i przyglądał mu się takimi samymi brązowymi oczami jak jego.
-Mogę wsiąść go na ręce?- i kolejne niepewne pytanie z jego strony. Dziwiła mnie jego niepewność. Przecież zanim poznał prawdę kilka razy brał go już na ręce. Czyżby wątpił w swoje talenty ojcowskie?
-Tak podejdź bliżej- wykonał moje polecenie i stał tak blisko, że czułam zapach jego perfum, takich samych jak kiedyś, mimowolnie zrobiło mi się ciepło. Podałam mu dziecko, a on uśmiechnął się szeroko.
-Teraz wiem skąd znam ten intensywny kolor oczu-  widocznie olśniło go, że widuje go codziennie patrząc w lustro.

środa, 17 kwietnia 2013

~28 Wbrew pozorom nie jesteś mi obojętna




Minęło już kilka dni od kiedy jestem z powrotem w Hiszpanii. Wujek nie miał Mi tego za złe, że wtedy tak po prostu wyjechałam. Mały wydawał się szczęśliwy, choć tak naprawdę nie wie co się wokół niego dzieje. Niestety Cristiano nie wiedziałam od przyjazdu rozumiałam, że chce spędzać swój wolny czas ze swoją dziewczyną, a nie z jakąś Polką, ale jednak gdzieś w głębi serca było mi z tego powodu przykro. Dopiero teraz kiedy zobaczyłam jak opiekował się mną i Dinisem, zrozumiałam jak bardzo go zraniłam. Kto wie może gdybym wtedy nie uciekła tworzylibyśmy teraz szczęśliwą rodzinę?  Wczoraj kiedy był u mnie Iker, opowiadał mi o treningach i ogólnie o nowościach związanych z drużyną, według niego w ostatnich dniach Cris poprawił swoją grę. Jednak nikt nie wiedział czym to jest spowodowane.
Po południu wujek musiał wyjechać, nie będzie go przez jakieś trzy dni. Nie bałam się zostać sama z małym, ale miałam dziwne przeczucia że coś się wydarzy.
Dzień szybko mi zleciał, i nic ciekawego się nie wydarzyło. Po wyjeździe wujka odwiedziła mnie jeszcze Sara.
-Nie uwierzysz Iker zaprosił mnie na wycieczkę- cieszyła się jak małe dziecko
-To fajnie, a można wiedzieć dokąd?
-Dziś wylatujemy do Paryża, niestety wracamy jutro wieczorem, ale wiesz treningi
-Zazdroszczę ci, to takie romantyczne
-Wiesz nic nie szkodzi na przeszkodzie wystarczy wyjawić prawdę, i założę się, że za jakiś czas to ty udałabyś się na taką romantyczną podróż
-Nie zaczynaj
-Jak chcesz. Moje zdanie znasz
-Tak znam twoje i wszystkich innych, i wszyscy jakbyście się umówili gadacie to samo
-Widzisz może to jakiś znak
-Nie wierzę w znaki
-Oj no. Po prostu z nim pogadaj. Zrób to jeżeli nie dla siebie to ze względu na Dinisa
-Pomyśle o tym. A ty chyba powinnaś przyszykować się do podróży- zdezorientowana kobieta spojrzała na zegarek, i szybko zerwała się z kanapy
-Oj bo się zagadałam, a jeszcze muszę się spakować. To do zobaczenia jutro wieczorem i mam nadzieję, że w spokoju podejmiesz słuszną decyzję-  przyjaciółka wyszła z domu uprzednio całując mnie w policzek.
Dopiłam kawę i poszłam zobaczyć co z małym. Chłopiec grzecznie leżał w łóżeczku, jednak już nie spał. Wzięłam go na ręce i zeszłam do salonu, usiadłam na kanapie włączając telewizor. O tej porze nie było w nim nic ciekawego, a chłopczyk na moich kolanach zaczął marudzić, bez zastanowienia skakałam po kanałach aż trafiłam na jakąś powtórkę meczu. O dziwo synek uspokoił się i z uwagą przyglądał postaciom biegającym po zielonej murawie.
Kiedy chłopiec zasnął zaniosłam go do sypialni i przebrawszy w śpioszki położyłam do łóżeczka. Sama też od razu położyłam się spać. Jednak ten dzień nie był taki zły.
Obudził mnie głośny płacz dziecka, spojrzałam na zegarek była 2:00, wstałam i podeszłam do małego łóżeczka. Chłopiec był w strasznym stanie, wzięłam go na ręce to jednak nic nie pomogło, i nadal płakał. Zaczęłam chodzić z nim po pokoju, a następnie po całym domu. Po pół godzinie byłam  już strasznie przerażona a Dinis nadal płakał, nie wiedziałam co mam robić. Bez zastanowienia sięgnęłam po telefon, ale do kogo mam zadzwonić Sara i Iker są w tej chwili w Paryżu, i zapewne dobrze się bawią. Wybrałam inny numer z kontaktów, jednak miałam wątpliwości czy do niego zadzwonić, ale teraz nie ma na to czasu, i ostatecznie wcisnęłam zielony guzik
~Halo?- usłyszałam zaspany głos mężczyzny
-Proszę pomóż mi nie wiem co mam robić- stres wziął gurę i się rozpłakałam
-Zaraz u ciebie będę- powiedział i rozłączył się
Nie kłamał po około piętnastu minut stanął w drzwiach domu
-Co się stało- podszedł bliżej nas
-Nie wiem mały cały czas płacze o nie przestaje, nie wiem co mam robić
-ciiicho. Nie denerwuj się. Daj mi go, i idź coś na siebie załóż, pojedziemy do szpitala i wszystkiego się dowiemy- podałam mu synka, i poszłam się szybko przebrać. Założyłam byle jakie spodnie i luźną koszulkę. Było mi wszystko jedno co mam na sobie, byle by jak najszybciej pomóc mojemu małemu skarbowi. Tak jak mówił Cristiano zawiózł nas do szpitala, tam przyjął nas miły pan doktor, teraz czekamy na korytarzu kiedy w salce obok zostaje przebadany mały chłopiec.  
-Jestem beznadziejną matką. Nawet nie potrafię zająć się własnym synem- byłam już w kompletnej rozsypce
-Nie gadaj głupot. Każdy doskonale wie że jesteś świetną matką dla Dinisa, każdemu dziecku zdarzają się jakieś choroby, nie masz na to najmniejszego wpływu- pocieszał mnie, mi to jednak nie pomagało. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł przez nie starszy pan.
-Państwo są rodzicami chłopca?- zwrócił się w naszym kierunku
-Tak- nawet nie zwróciłam uwagi na to co powiedziałam, Cris najwidoczniej też nie, stanął tylko obok mnie i próbował uspokoić.
-Proszę być spokojną. Małemu nic nie zagraża, jeszcze dzisiaj możecie państwo go zabrać do domu. To była najzwyczajniejsza kolka, normalne u dzieci w tym wieku. Jednak podczas badań wykryliśmy niepokojące wady. To nic strasznego ale wolelibyśmy się upewnić, dlatego prosił bym aby oboje rodzice poddali się badaniom , jeżeli chcecie, to od razu w moim gabinecie mogę przeprowadzić te badania- jednak widząc moją przerażoną minę dodał- to tylko podstawowe badania, by sprawdzić czy wada małego jest odziedziczona, czy cierpi na jakąś chorobę. Jak państwo się namyślą to zapraszam do mnie.- powiedział po czym odszedł
-I co ja mam teraz zrobić?- usiadłam ciężko na krzesełku i ukryłam twarz w dłoniach
-Jak to co. Zrobisz te badania, i po sprawie- jakby to było takie łatwe
-Tak. Ale ojciec też musi
-Spokojnie to nie będzie takie trudne, powiedz mi jak  on się nazywa, a ja ściągnę go tu za wszelką cenę tylko po to by zrobił te badanie…
-Dlaczego?
-Co dlaczego- zdziwiło go moje pytanie
-Dlaczego byś to zrobił?
-Wbrew pozorom nie jesteś mi obojętna- mówił spokojnie trzymając mnie za rękę-, a skoro ty nie to twój syn także. Nie wiem czemu, ale strasznie polubiłem tego szkraba, chociaż was nie odwiedzałem, ale żebyś wiedziała, że miałem na to straszną ochotę- zaśmiał się- zależy mi na was
-To zrób te badania

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

~27 przecież karzdy dobrze wie że to napastnicy są najlepsi




Noc szybko minęła. Mimo iż spałam cały poprzedni dzień , to wieczorem nie miałam żadnych problemów ze snem, tak samo mały Dinis. Może tak wpływa na nas obecność, mężczyzny śpiącego za ścianom?
Wstałam z łóżka i postanowiłam się spakować. Dzisiaj znów udaję się do Hiszpanii, z dzieckiem, i facetem ,którego jeszcze parę miesięcy temu bardzo kochałam i chyba nadal kocham. Wyciągnęłam z szafy walizkę, i zaczęłam układać w niej ubrania. Skończywszy przebrałam się w normalne ubrania, i z zapachem świeżo parzonej kawy udałam się do kuchni gdzie królował Cris.
-O dobrze że jesteś- uśmiechnął się- za godzinę musimy być na lotnisku
-Jasne nie martw się nie spóźnimy się- zaśmiałam się
Po śniadaniu udaliśmy się na lotnisku. Piłkarz uparł się, aby nieść moją walizkę. Obawiałam się, powrotu do Hiszpanii, w dodatku z małym dzieckiem, tylko nie liczni wiedzą o jego istnieniu, a w dodatku dwóch z nich wiedzą kim jest jego ojciec.
-Lot minął nam spokojnie mały cały czas spał. A z Crisem rozmawialiśmy na wszelkie tematy. Czułam się tak jakbyśmy nigdy nie stracili kontaktu o nadal byli dobrymi przyjaciółmi.
Na lotnisko w Madrycie przyjechał po nas Iker.
-Moje maleństwo- zawołał w naszym kierunku, i szybko podszedł przytulając mnie, jednak po chwili całom swoją uwagę skupił na moim synku- Cześć mały. Jestem wujek Iker. To ja będę uczył cię jak się broni bramki, przed takimi jak ten tu wiesz najważniejsze jest żeby się skupić...- wskazał na Portugalczyka, i razem z chłopczykiem ruszył w kierunku swojego samochodu zostawiając nas w tyle
-Na twoim miejscu zastanowił bym się czy chcę takich wujków dla swojego synka
-Spokojnie Iker jest niegroźny. Najwyżej poopowiada trochę małemu
-No niby tak, ale ty go słyszałaś? On chce z niego zrobić bramkarza- oburzył się-  a przecież karzy dobrze wie że to napastnicy są najlepsi- no nie mogłam z niego. On to zawsze wiedział jak poprawić mój humor. Nareszcie doszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu mojego wuja.
-Cześć wujku- przywitałam się z mężczyznom który otworzył mi drzwi
-Och moje ty słoneczko. Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem. A to kto?- zapytał wskazując malca spokojnie śpiącego w nosidełku
-A to jest mój synek-pochwaliłam się dumnie
Jaki uroczy? A nadałaś mu jakieś drugie imię. Wiesz w Hiszpanii często jest tak że dzieci mają dwa- opowiadał mi prowadząc mnie do salonu
-Tak ma, ale wolałabym zatrzymać je w tajemnicy
-Ach tak rozumiem, ale musisz pamiętać, że prawda i tak wyjdzie na jaw
-wiesz jestem trochę zmęczona po podróży. Chciałabym się chwilę zdrzemnąć
-Dobrze chodź zaprowadzę cię. Razem z Ikerem wstawiliśmy do twojego pokoju łóżeczko dla małego, i kilka innych potrzebnych rzeczy
-o dziękuję. To miło z waszej strony
Wujek zostawił nas sam w pokoju, a ja delikatnie ułożyłam synka w łóżeczku. Po czym sama położyłam się wpatrując w sufi. Myśląc o tym co powiedział wujek, że prawda i tak wyjdzie na jaw. Może ma rację i powinnam sama to załatwić a nie czekać na nie wiadomo co? A co jeżeli będzie na mnie zły o to że rujnuję, po raz kolejny, jego spokojne szczęśliwe życie
Obudziłam się wieczorem najwidoczniej udało mi się zasnąć. Zeszłam na dół do salonu skąd dochodziły mnie odgłosy wesołych rozmów. Zajrzałam do środka a Tm ujrzałam nie kogo innego, jak Sarę, Ikera i Karima.
-Cześć- ucieszyła się dziewczyna podchodząc do mnie mocno mnie przytulając- tęskniłam za tobą
-Się nie dziwie- skomentowałam przyglądając się Dwujce piłkarzy siedzących na sofie zawzięcie się o coś kłócąc
-Ha ha ha nie powiesz mi że ty nie tęskniłaś za tymi wariatami.
-Pewnie, że tęskniłam,, ale wiesz teraz mam mało czasu
-No właśnie. Nie wierze, że ja tak późno dowiedziałam się o tym , że masz dziecko- zaśmiałam się z jej oburzenia
-Właśnie chodź przedstawię ci kogoś- pociągnęłam ją za rękę na piętro- Chodź. To jest właśnie Dinis- uśmiechnęłam się
-ojj, jaki on do ciebie podobny, ale jego oczka- zamilkła na chwilę- to jest jego syn- zdziwiła mnie jej bezpośredniość, ale pokiwałam twierdząco głową, przecież nie będę jej okłamywać. –Dlaczego mu nie powiedziałaś?
-Na początku się bałam, a potem dowiedziałam się że ułożył sobie życie z nową dziewczyną i nie chciałem mu tego niszczyć
-Dziewczynę. Nie żartuj. Ta podróba kobiety wszystkim już nie daje żyć
-Co masz na myśli?
-NA przykład to, że dziś od rana wydzwaniała do mnie, czy wiem co się dzieje z jej chłopakiem bo nie dzwonił do niej od trzech godzin
-To moja wina…
-Daj spokój, ona chcę go sobie podporządkować jak jakieś zwierzątko, a on jej się nie sprzeciwia, mam nadzieję że to się szybko skończy.