niedziela, 31 marca 2013

~21 Iker spadamy z tąd Ci ludzie dziwnie na nas patrzą




-I co?- zapytała przyjaciółka
-Pozytywny- usiadłam załamana na łóżku- i co ja teraz zrobię?
-Jedno jest pewne. Nie wyjdziesz za tego koleśa - odpowiedziała moja przyjaciółka
-Ciekawe jak. Jakbyś zauważyła wszyscy goście się już zjeżdżają pod kościół, który jest cztery domy stąd
-Spakuj trochę ciuchów pojedziemy do mieszkania które ojciec kupił mi żebym miała gdzie mieszkać podczas studiów.
-Nie  mogę matka się wścieknie
-Co z tego.Teraz ważna jesteś ty i twoje dziecko
-Dobra. W ogóle to gdzie Iker i Karim?
-Poszli do Kościoła
-A co z gośćmi?- przestraszyłam się
-Jakoś się im to przekaże…
W KOŚCIELE
-No gdzie ona jest?- pytał podenerwowany Karim
-A skąd ja mogę wiedzieć
-Może coś się stało
-Zaczekaj ktoś do mnie dzwoni- powiedział Iker i wyciągnął przedmiot z kieszeni- o nasza zguba
-Halo? Zuzka co z tobą? Wszyscy się martwią. Gdzie jesteś?
-Przepraszam. Mała zmiana planów- powiedziała Karolina- Możesz im przekazać, że ślub się nie odbędzie
-Dobra coś wykombinuje, ale co z Zuziom?
-Jak na obecnom sytuacje dobrze- powiedziała niezbyt pewnie- a i prosi abyś nic nie mówił Cristiano
-Dobra jak chce- rozłączyła się
-I co ci powiedziała?
-To nie była Zuzka tylko ta jej przyjaciółka. Kazał przekazać że ślub się nie odbędzie, i mamy nnic nie mówić Crisowi o tym co się wydarzyło w Polsce
-To co mamy zrobić?
-Odwołać ślub
-Mogę ja? Proszę proszę proszę zawsze chciałem to zrobić
-A rób co chcesz- odparł mu Iker
-Drodzy zebrani. Przybyliśmy tu wszyscy , żeby połączyć węzłem małżeńskim naszą kochaną Zuzkę i tego tu- wskazała na Patryka który nie miał za ciekawej miny, i wyglądał jakby chciał uderzyć przyjaciela niedoszłej panny młodej- Oj nie radzę- uprzedził go Francuz- chyba nie wiesz co ci grozi za pobicie napastnika Realu Madryt- ten zrobił tylko głupiom minę i wgapiał się w przemówcę. Chyba dopiero teraz zrozumiał z kim ma doczynienia- A więc w skrucie. Miło było was poznać a ślubu nie będzie.- ludzie zaczęli dyskutować pomiędzy sobą. A wściekła matka Zuzki krzyczała na męża- Iker spadamy z tąd Ci ludzie dziwnie na nas patrzą
-Ciekawe dlaczego- powiedział z sarkazmem Iker

piątek, 29 marca 2013

~20 Mamy tan tes… testament babci




Resztę czasu który pozostał mi do dnie ślubu spędziłam w do mu przyjaciółki. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Oczywiście moja matka dowiedziała się w końcu, że jestem w Polsce. I codziennie wieczorem wyciągała mnie na planowanie wesela, lub na kolacje z moim przyszłym mężem i jego rodziną wszyscy byli bardzo szczęśliwi nawet mój ”narzeczony”, wszyscy oczywiście oprócz mnie. Nikogo nie interesowało nawet co ja robiłam przez prawie miesiąc kiedy mnie nie było. Dla nich było ważne tylko podpisanie umowy. Posłyszałam także rozmowę Patryka z moją matką na temat naszej nocy poślubnej. Mama podpowiadała mu żeby zabrał mnie do Hiszpanii. O nie na to ja się z pewnością nie zgodzę. Hiszpania już na zawszę będzie mi się kojarzyć tylko z jedną osobą, która już na zawsze zostanie w moim sercu.
Matka zaplanowała cały mój ślub, mi tylko pozostawało się na nim pojawić.  Wcześniej nie chciałam tego ślubu teraz jest mi po prostu wszystko jedno. Straciłam Crisa. Niech chociaż rodzice będę szczęśliwi.
Dziś nadszedł, ten „wielki” dzień. Od samego rana źle się czułam. Jedynym moim pocieszeniem byli moi przyjaciele. Dwa dni temu zadzwoniłam po Ikera. On mnie nie zawiódł i przyjechał tu razem z Karimem.
-oh córciu- użalała się moja matka- znowu źle się czujesz?- zapytała. To było chyba oczywiste skoro siedziałam właśnie w fotelu cała blada- to pewnie ten stres- tłumaczyła sobie. Ale ja wiedziałam że to nie to, ponieważ do całego tego dnia podchodziłam obojętnie.
-Hej Zuzka- przywitała mnie moja przyjaciółka która przyszła mi pomuc po wyjściu matki
-Cześć
-Słabo wyglądasz. Weź napij się kawy może ci się polepszy
-Dzięki- wzięłam od niej kubek z napojem. Już miałam wziąć łyka, ale kiedy poczułam jej zapach od razu mnie zemdliło, i szybkim krokiem musiałam udać się do łazienki by zwrucić śniadanie którego nawet nie zjadłam.- chyba się czymś zatrułam- oznajmiłam siadając na łóżku.
-Tak z pewnością. Od jak dawna masz te zatrucie?
-Nie wiem od kilku dni
-Ej a może ty jesteś w ciąży?
-Chyba zwariowałaś. Jakbyś zapomniała za kilka godzin jest mój ślub.
-Którego nie chcesz- przypomniała mi ale nie musiała bo doskonale to wiem- chyba lepiej się upewnić nie sądzisz?
-No tak, ale…
-Wiesz skoczę do apteki i wszystko będzie jasne
-Nie ,nie wychodź. Zaraz pewnie przyjdzie matka i zacznie coś podejrzewać jak cię nie zastanie
-To co robimy?
-Nie wiem…- zamyśliłam się- chociaż- wpadłam na pewien pomysł
Zabrałam mój telefon który leżał na szafce, i podeszłam do okna. Wybrałam potrzebny mi numer i oczekiwałam aż odbierze.
-Hej mała. Co jest?
-potrzebuje twojej pomocy. Zrobisz coś dla mnie?
-Dla ciebie zawsze i wszędzie co tylko byś chciała
-ale to trochę dziwne
-nie ważne. Dawaj co mam zrobić?
-idź do apteki i kup mi test ciążowy
-Tak to jest trochę dziwne
-To zrobisz to dla mnie?
-Jasne już się robi

Po chwili od zakończenia rozmowy do pokoju weszła moja matka niosąc jakiś pakunek.
-Przyniosłam twoją sukienkę- taa piękna suknia ślubna, tylko nie tym razem. Suknie jak wszystko wybierała moja mama, czyli ładna to ona nie była. W końcu kto do ślubu wybiera żółtą sukienkę? Tylko moja matka ma takie pomysły. – tutaj ci ją powieszę
-Dzięki- odpowiedziałam krótko, chciałam, żeby jak najszybciej sobie poszła. Jednak ona miała inne plany i przez jakieś 20 minut siedziała razem z nami i nawijała, nawet nie wiem o czym bo ani ja ani Karolina jej nie słuchałyśmy.
Po jakiejś pół godzinie do pokoju wpadł Iker z Karimem
-Mamy tan tes…- zawołał ten drugi, jednak widząc nas kręcące głowami by tego nie mówił- testament babci- dokończył
-Testament babci?- zdziwiła się matka
-Tak, tydzień temu zmarła babcia Benzemy. Biedny się załamał-tłumaczyłam, i tak samo jak moi towarzysze powstrzymywałam się od śmiechu. Jednym wychodziło to lepiej, a innym tu mam na myśli samego Karima, gorzej.- wiesz mamo może ty idź już na dół, i sprawdź czy ktoś czasem już nie przyjechał
-tak. Masz racje, ale wy zacznijcie się już szykować- wskazała na mnie i Karol po czym wyszła
-testament babci?- zapytałam Karima
-No co. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
-A w ogóle to po co ci ten test ciążowy- zapytał Iker
-A do czego służą te testy?- odpowiedziała
-No do sprawdzenia czy ktoś nie jest w ciąży
-Brawo sam sobie odpowiedziałeś
-to ty jesteś w ciąży?- zdziwił się Karim
-Właśnie chce to sprawdzić- zabrałam trzymaną przez chłopaka torebkę, i ruszyłam w kierunkułazienki

wtorek, 26 marca 2013

~19 Co? Cristiano Ronaldo? Ten Cristiano Ronaldo?




Minęły trzy dni od tego feralnego dnia. Przez ten czas praktycznie nie wychodziłam z pokoju, tylko tyle, co do łazienki. Jadłam tylko wtedy kiedy zmuszał mnie do tego wujek lub Iker. Nie miałam na nic ochoty, opuściły mnie wszystkie chęci do życia. Cristiano nie wrócił jeszcze z Portugalii. Nie odbierał ode mnie telefonów. Zrozumiałam, że dla niego to koniec. Nawet jeślibym mu wszystko opowiedziała, pewnie by mi nie uwierzył.
Dziś postanowiłam skończyć tą całą śmieszną sytuację. Spakowałam swoje rzeczy do walizek, i zamówiłam bilet na najwcześniejszy lot, za półtorej godziny.
-A ty gdzieś się wybierasz?- Iker z wujkiem zaprzestali rozmowy kiedy mnie zauważyli stojącą na schodach z walizkami
- Jak widać
-Znowu uciekasz- skomentował to mój przyjaciel
-Właśnie, że nie. Wracam tam gdzie to wszystko się zaczęło. Zrobię to co chcą rodzice, i chociaż oni będą szczęśliwi, a ja przestane ranić wszystkich na około.
-Oni będą szczęśliwi? A co z twoim szczęściem? Co z Crisem?
-A co ma być. On mnie nienawidzi. Nie chce nawet ze mną rozmawiać.
-On ciebie kocha. Widać to po nim. Po prostu oboje się pogubiliście w tej sytuacji. Daj mu  tylko trochę czasu, a wszystko się ułoży.
-Właśnie daję mu ten czas wracając tam gdzie moje miejsce, i koniec tego tematu. Czy mógłbyś odwieźć mnie na lotnisko?
-Jak chcesz. Obyś tylko tego nie żałowała.- na pewno będę pomyślałam
Całą drogę na lotnisko przebyliśmy w ciszy. Żadne z nas nie  miało ochoty na rozmowę.
-Iker. Możesz coś dla mnie zrobić?
-Co tylko zechcesz
-Przyjedź z Karimem na mój ślub, może wasza obecność rozweseli ten dzień.
-Pamiętaj, że nie musisz tego robić- tymi słowami pożegnał mnie mój przyjaciel.
Ostatni raz obejrzałam się w okno by przyjrzeć się temu pięknemu miastu. Rozdział w moim życiu pod tytułem Hiszpania uważam za zamknięty. Już nigdy tu nie wrócę. Mam tu za wiele wspomnień dotyczących jego. Wszystko tu kojarzy mi się z tak kochaną przeze mnie osobą. Marzyłam o tym by pojawił się tu  na tym lotnisku i powstrzymał mnie od wyjazdu. To się jednak nie stało, ponieważ on nadal przebywa w Portugalii.
Cały lot do domu przespałam.  Tym razem jednak nie obudził mnie ten, do którego tak wiele czułam, była to zwykłą stewardesa pracująca na pokładzie. Na lotnisku czekała na mnie przyjaciółka.
-Hej kochanie. Coś źle wyglądasz.
-I też tak się czuję.
-Dlaczego nie chciałaś by rodzice cię odebrali?- zapytała kiedy byłyśmy już w jej domu
-Przez pewien czas nie mam  zamiaru ich widywać
-Coś się stało?
-Zakochałam się. Uwierzysz w to? Ja zakochałam się, bez pamięci…
-To dlaczego nie jesteś teraz z nim?
-Wszystko spieprzyłam. Odebrał mój telefon kiedy byłam na spacerze, to matka dzwoniła, poinformowała go, że wychodzę za mąż. On pomyślał, że się nim bawię, i teraz nie chce mnie znać. To tak bardzo boli nie móc usłyszeć jego głosu, nie móc poczuć jego perfum, i nie móc go przytulić- z nów się rozpłakałam
-Oj malutka. Nie płacz. A powiesz mi chociaż kim jest ten wyjątkowy facet dla którego straciłaś głowę?
-Cristiano Ronaldo
-Co? Cristiano Ronaldo? Ten Cristiano Ronaldo?
-Tak to on
-No dziewczyno to gratuluję
-Nie ma czego nie jesteśmy ze sobą

poniedziałek, 25 marca 2013

~ 18 Mogę coś dla ciebie zrobić? -Przytul mnie




Obudziłam się wcześnie rano, nie chcąc budzić Crisa wybrałam się na spacer. Muszę wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. Dawno nie miałam żadnej informacji z Polski. Może rodzice zrozumieli swój błąd i zrezygnowali z tego śmiesznego wesela?  Życie w Hiszpanii całkowicie mi odpowiadało. Mogłabym zostać w niej na zawsze. W końcu nikt nie wiedział gdzie jestem więc by mnie nie szukali. Jednak pewnie by natrafili na jakąś informacje o nowej dziewczynie wielkiego piłkarza, i wtedy miała bym przerąbane. Nie ma co muszę poważnie porozmawiać o tym z Cristiano. Skoro kocha mnie tak bardzo jak mówi to powinien zrozumieć.
Wracałam do hotelu z nastawieniem by o wszystkim porozmawiać z Crisem. Jednak kiedy weszłam do pokoju byłam pewna, że stało się coś złego. 
-Hej co się stało?
-A może ty mi powiesz- nie wiem czemu ale był na mnie wściekły
-Nie rozumiem
-Dzwonił twój telefon , więc go odebrałem…
-Nie powinieneś tego robić- przerwałam mu, jakim prawem on odbiera moje telefony
-Nie interesuje cię kto dzwonił?
-No kto?
-Twoja mama z Polski, na szczęście zna ona angielski i kazała ci przekazać, że twój ślub odbędzie się za dwa tygodnie- czyli moje nadzieje, że rodzice zrezygnowali były nierealne.- Jak mogłaś, się tak bawić moimi uczuciami. Co to było ostatnia przygoda przed małżeńskim życiem?
-Poczekaj. Daj mi wytłumaczyć…
-Tu nie ma czego tłumaczyć za dwa tygodnie masz ślub. Spakuj się o 13, mamy lot do Hiszpanii, a później pewnie wracasz do swojego narzeczonego- wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, a ja tylko rzuciłam się na łóżko płacząc. Dlaczego moja matka zawsze musi wszystko zepsuć? Nie tak miał się o tym dowiedzieć. Miałam z nim spokojnie porozmawiać. On miał mnie zrozumieć i pomóc mi w tej sytuacji, ale wszystko się spieprzyło jak zwykle.
Nie mogłam przestać płakać. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Miałam wielką nadzieję, że to Cris wrócił. Że chce spokojnie porozmawiać. Lecz nie w tym życiu wszystko jest przeciwko mnie. Za drzwiami stała Elma, i przyglądała mi się badawczo.
-Czy chociaż ty możesz mi wytłumaczyć co się stało?
-A gdzie jest Cristiano?
-Wpadł do domu, był w strasznym stanie, zamknął się w swoim dawnym pokoju i nie chce z nikim rozmawiać. Więc opowiesz mi co tu się wydarzyło?
Co mi szkodzi i tak już wszystko zaprzepaściła. Opowiedziałam jej wszystko od początku. Od wizyty państwa Mazur w moim rodzinnym domu, aż po dzisiejszą kłótnię z moim ukochanym. tak jak wszyscy była zaskoczona postawa moich rodziców
-Musisz mu to wszystko opowiedzieć. Źle to wszystko wygląda, ale jestem pewna, że wszystko sobie jeszcze wyjaśnicie, ale musisz z nim porozmawiać tak jak teraz ze mną.
-Teraz to nie ma sensu. Nie uwierzy mi. Pomyśli, że na siłę chcę go zatrzymać. Musimy zrobić sobie przerwę na parę dni a potem porozmawiać- mówiłam to z bolącym sercem. Tak naprawdę nie chciałam sobie robić przerwy od Crisa, ale wiedziałam, że on tego potrzebuje
-Możesz zawieźć mnie na lotnisko?
-Jasne chodź
Po kilku godzinach lotu byłam już w Hiszpanii. W domu wuja nawet się z nim nie witając, poszłam na górę, rzuciłam się na łóżko i znów płakałam w poduszkę. Nie mogłam sobie wybaczyć, że nie powiedziałam mu wcześniej, może wtedy dalej bylibyśmy razem szczęśliwi. W samolocie dowiedziałam się że Aveiro ostatecznie przedłużył swój pobyt w Portugalii o dzień.
-Hej słoneczko co się stało?- zapytał wujek wchodząc do mojego pokoju
-Wszystko spieprzyłam, a tak dokładniej to matka to spieprzyła- zaczęłam jeszcze głośniej płakać
-Nie płacz. Mogę coś dla ciebie zrobić?
-Przytul mnie- i tak też zrobił. Nie wiem jak długo płakałam w rękaw wuja, ale wiem, że mi to troszkę pomogło, po jakimś czasie zasnęłam i nie myślałam o otaczającym mnie świecie.

niedziela, 24 marca 2013

~17 Nie zdejmuj go dopóki nie przestaniesz mnie kochać





Dziś rano znów obudziłam się wtulona w piłkarza. Nie mogłam przestać przyglądać mu się kiedy tak spokojnie spał, wydawał się taki niewinny. Bałam się, że go stracę. Przyzwyczaiłam się do jego towarzystwa, i bardzo mi na nim zależy.
-O już nie śpisz?- spytał kiedy sam się już obudził
 -No już nie
-Nadal jesteś na mnie zła?
-Traszkę
- to może w ramach przeprosin wybierzemy się na zakupy?
-Nie myśl. Nie dam się przekupić
-Wcale nie miałem tego na myśli.
-No to możemy jechać.
Po godzinie zbierania się do wyjścia, i po drugiej godzinie drogi, znaleźliśmy się w wielkim centrum handlowym. Nie wiedzieliśmy czego dokładniej szukamy , więc odwiedzaliśmy każdy sklep po kolei. Nikt nie zwracał większej uwagi na obecność Cristiano Ronaldo, z czego byłam bardzo zadowolona.
Doszliśmy właśnie do sklepu z odzieżą damską, i tu Cris uparł się żebym przymierzyła jedną z sukienek znajdujących się na wystawie. Z początku nie byłam co do tego przekonana, ale nie chcąc się z nim kłócić na środku sklepu, zrobiłam to o co prosił. Co  mnie zdziwiło po założeniu sukienka nawet mi się podobała. Wyszłam z przymierzalni by pokazać się mojemu chłopakowi.
-Pięknie wyglądasz- skomentował krótko
-Dzięki- ostatecznie kupiłam sobie tę sukienkę i kilka bluzeczek .
-To teraz możemy iść na te obiecane lody.
-Dobra. Ja chcę truskawkowe- zakomunikowałam, gdy ten poszedł złożyć zamówienie.
-Proszę- postawił przede mną pucharek z lodami- wiesz ja muszę iść coś załatwić. Poczekaj tutaj na mnie.
Nie wiedziałam co było takie ważne że zostawił mnie tutaj samą . siedziałam i przyglądałam się innym ludziom którzy siedzieli w kawiarni były  to głównie zakochane pary i rodziny z dziećmi. Zastanawiałam się czy my z Crisem też moglibyśmy taką stworzyć w przyszłości.
Po ok. 20 minutach powróciło mnie mój książę, jednak nie chciał mi wyjawić co było takie ważne, że mnie zostawił. Po następnej godzinie znaleźliśmy się  z powrotem w hotelu.
Zbliżał się już wieczór, a Cris oznajmił mi, żebym założyła tą nową sukienkę bo wieczorem idziemy do jego mamy. Byłam zmęczona i nie chciało mi się nigdzie wychodzić ale on tak nalegał, że mu uległam.
Wzięłam długi prysznic  w nadziei , że to mi jakoś pomoże. Kiedy już spod niego wyszłam czułam się o niebo lepiej. Jednak zdziwiło mnie Kidy w pokoju nie zastałam Cristiano. Zaczęłam jednak swoje przygotowania najpierw ułożyłam włosy, później zrobiłam delikatny makijaż a na koniec założyła sukienkę która tak podobała się piłkarzowi, tak po za tym to jest już druga sukienka którą kupiłam za jego namową.
Mój chłopak wszedł bez słowa do pokoju, i stanął za mną
-Ej co ty robisz?-  zdziwiłam się kiedy założył mi opaskę na oczy
-Niespodzianka
-Ale przecież mieliśmy iść do twojej mamy
-Mała zmiana planów. Chodź za mną- wziął mnie za rękę i poprowadził za sobą
-Ej tu są schody, ja tak nie zejdę- uparłam się, gdy przypomniało mi się, że by dojść na plaże z naszego pokoju trzeba pokonać dość wysokie schody
-Spokojnie. Ze mną ci nic nie grozi- obiecał po czym wziął mnie na ręce i z niósł na plażę.
Przyjemnie było tak iść wieczorem po plaży, tak blisko jego. Tylko szkoda, że nic nie widziałam. Po co założył mi tę opaskę? Może chce mnie gdzieś wyprowadzić i tam zostawić?
-Możesz już zdjąć opaskę- wreszcie się doczekałam. Jednak widok który ujrzałam mnie zadziwił. Otóż to przede mną był rozłożony koc, usiadłam na nim obok Crisa i przez chwilę w ciszy przyglądaliśmy się zachodowi słońca.
-Chcesz szampana?- zapytał
-Z chęciom- uśmiechnęłam się do niego – Z jakiej to okazji?
-A to musi już być jakaś okazja by napić się razem szampana, i zjeść kilka truskawek?
-No niby nie, ale raczej zorganizowałeś to w jakimś celu
-No w sumie masz racje
-To co chciałeś osiągnąć
-Chciałem porozmawiać- zaczął niepewnie
-A o czym?- zachęcałam go do dalszej wypowiedzi
-O tobie o mnie. O nas. Chciałbym cię zapytać, co ty w ogóle do mnie czujesz..
-A ty?
-Zapytałem pierwszy
-To nie znaczy, że pierwszy musisz usłyszeć odpowiedź. Ale dobrze. Skoro chcesz wiedzieć, to zależy mi na tobie i to bardzo. Teraz twoja kolej. Co ty do mnie czujesz?
-Jesteś pierwszą, dziewczyną którą darzę takim uczuciem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuję. Chciałbym byś została ze mną już na zawsze. Kocham cię, jestem tego pewien.
-Je ciebie taż kocham- zbliżyłam się do niego i pocałowałam delikatnie
-Mam coś dla ciebie- przerwał pocałunek, i wyciągnął z kieszeni małe podłużne pudełeczko
-A co to?- zapytałam, ponieważ jestem strasznie ciekawska
-Sama zobacz- podał mi pudełeczko. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam w środku śliczny srebrny łańcuszek z zawieszkom w kształcie liczby 7.
-Jest śliczny dziękuje- może dla niektórych, ten prezent wydawał by się trochę dziwny, ale mnie się bardzo podobał, już zawszę będę pamiętała kogo symbolizuje ta cyfra- Pomożesz?- zapytałam go bo chciałam odrazy go założyć
-Oczywiście- przykucnął za moimi plecami by łatwiej mu było zapiąć łańcuszek- możesz mi coś obiecać?
-Wszystko- odpowiedziałam pewnie
-Nie zdejmuj go dopóki nie przestaniesz mnie kochać
-Oj to długo go sobie ponoszę- zaśmiałam się
Reszta wieczoru upłynęła nam bardzo szybko. Najgorsze było jednak to, że jutro już musieliśmy wracać. Mój ukochany otrzymał telefon od trenera, że musi się pojawić na treningu, ponieważ następny mecz został przełożony na wcześniejszy termin.