czwartek, 14 marca 2013

~11 czego się boisz?




Rano obudziłam   się wyspana. do moich nozdrzy napływał ładny zapach męskich perfum, zdziwiona szybko rozejrzałam się po pokoju, na szczęście byłam sama. Po drodze spojrzałam na zegarek stojący na szafie, i się przestraszyłam, była już 13. Szybko zerwałam się z łóżka, i przejrzałam w lustrze w szafie. Dopiero teraz widząc swoje odbicie, przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Tylko skąd ja się wzięłam w pokoju? Urwał mi się film. Pamiętam że poprosiłam aby odwiózł mnie do domu i … musiałam zasnąć w jego samochodzie. A on biedny przeniósł ( albo dodźwigał) mnie do mojego łóżka. Oj biedny mam nadzieję że nie nabawi się przez to jakiś kontuzji, bo nie chcę być wrogiem kibiców Realu Madryt. Będę musiała mu za to podziękować, a będę mieć do tego okazje kiedy oddam mu bluzę, która pachniał tymi perfumami które mi się tak strasznie podobały. Nie wiem czy byłabym nimi równie zachwycona jakby używał ich inny mężczyzna. Ciekawe co by było kiedy użyl by ich Patryk… O nie znowu myślę o tym głupim pomyśle rodziców, a przecież tak długo mogłam od tego uciekać. Ten czas spędzony w Hiszpanii to idealne wakacje, tylko że te nigdy nie trwają wiecznie.
Wzięłam długą odprężającą kąpiel. Nie miałam nic w planach na dzisiejszy dzień, więc postanowiłam oddać Crisowi jego bluzę. Jest tylko jeden problem, ja nie wiem gdzie on mieszka, i wątpię żebym taką informacje znalazła w Internecie.
-Ha wiem co zrobię- powiedziałam sama do siebie poszłam na poszukiwanie mojego telefonu komórkowego, głupia jestem spotkałam się już z nim kilka razy, nie ważne że większość z nich była zwykłym przypadkiem, i  nigdy nie wpadłam na pomysł, żeby wziąć od niego numer telefonu. Na szczęście mam jeszcze Ikera
Wybrałam pośpiesznie numer przyjaciela i niecierpliwie czekałam, jeden sygnał- nic, drugi sygnał – nic Trzeci sygnał – i znowu…
~Halo – wreszcie odezwał się roześmiany bramkarz
-Hej Ikuś- podlizywałam się, ale to co
~Część. – przywitał się, zapewne zdziwiony moim telefonem- stało się coś?
-Nie, nic się nie stało.  Chciałam tylko zapytać czy macie dzisiaj trening
~nie dziś nam odpuścili. A po co ci to wiedzieć? – zdziwił się
-po prostu muszę coś oddać Cristiano.  
~Aa. To przywieź to do mnie a ja mu przekaże podczas następnego treningu
-Nie wole to sama załatwić, przy okazji mu podziękuje. To może powiesz mi gdzie on mieszka?
Po godzinie, już przebrana i uczesana, bo przecież nie pójdę do domu faceta który mi się zaczyna podobać, w szerokich desach. Założyłam więc ciemne rurki i jasną miętową bluzeczkę z krótkim rękawem. Tak idę do niego do domu z bluzą w ręce, gdyż udało mi się wyciągnąć od Casillasa miejsce zamieszkania Portugalczyka, oczywiście upierał się, że to on może przekazać napastnikowi jego własność, ale udało mi się go przekonać żeby w końcu podał mi ten nieszczęsny adres.
Po około pół godzinie stałam pod dużym domem. No dobra teraz zaczynam wątpić co ja tutaj robię? Trzeba było skorzystać z oferty Ikera a nie upierać się przy swoim. No dobra skoro już tu jestem to zrobię to co miałam i jak najszybciej się stąd zmyję. Stojąc przed drzwiami zadzwoniłam dzwonkiem. Raz bo nie chciałam być nachalna. Nikt nie otwierał, więc pomyślałam że to jakiś znak, i  już zaczęłam schodzić po schodach gdy drzwi otworzył właściciel, ubrany jedynie w dresowe spodnie. Chyba wyciągam go z kąpieli, bo włosy miał jeszcze mokre . Przez chwilę zagapiłam się na te jego wyrzeźbioną klatę… o mamo jaki on przystojny.
-Cześć-  wyrwał mnie z zamyślenia
-yyy cześć- nie mogłam się skupić kiedy  tak stał przede mną bez koszulki.  On widząc moją reakcję wyszczerzył te białe ząbki w idealnym uśmiechu
-Może wejdziesz do środka- zaproponował i otworzył szerzej drzwi.
-Przeszłam tylko żeby oddać ci bluzę- powiedziałam stojąc już w salonie, który był urządzony nowocześnie i przestronnie, nie powiem ale podobało mi się tutaj.
-acha – tak jakby posmutniał słysząc moją wypowiedź-  a skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?
-od Ikera.
-Napijesz się czegoś?
-Z chęciom. – po prostu nie potrafiłam mu odmówić
-Proszę – podał mi szklankę z sokiem pomarańczowym
-Dzięki- uśmiechnęłam się- ładnie mieszkasz – przyznałam
Miał mały bałagan ale t chyba normalne. Na półkach poustawiane były różne zdjęcia. Moje rozmyślenia przerwał Cris zabierając mi szklankę z sokiem następnie odstawiając ją na stolik. Owinął swoje ręce wokół mojej talii przybliżając się
-Co ty robisz?- spytałam kiedy udało mi się uwolnić z jego objęcia
-Przecież widzę, że też tego chcesz- no i miał racje miałam straszną ochotę żeby go pocałować, ale nie mogłam tego zrobić
-To źle widzisz- odwróciłam się żeby odejść
 -Ta jasne idź. Poczytaj sobie gazety może napisali coś ciekawego na mój temat- nie wiem o co mu znowu chodziło i nie chciałam zagłębiać się w tą rozmowę, ale kiedy usłyszałam jego kolejne słowa już nie wytrzymałam i się obróciłam spoglądając na niego- Czego ty się boisz?- zapytał poważnie
-Ja niczego się nie boję- odpowiedziałam równie poważnie co on
- To udowodnij- w pierwszej chwili nie wiedziałam co mam zrobić. Zaraz jednak w mojej głowie zrodził się głupi pomysł, którego jakbym nie spełniła nie byłabym sobą.
Podeszłam do niego, napoczątku pewnie. Jednak moja pewność ulatniała się wraz z coraz mniejszą przestrzenią między nami. Teraz jest już za późno by się wycofać. Stojąc już przed nim stanęłam na palcach, i delikatnie dotknęłam swoimi ustami jego. Po chwili oddał pocałunek. staliśmy tak dobre parę minut pogrążeni w coraz bardziej namiętnym pocałunku.
-Zjesz ze mną kolację?- zapytał i jako pierwszy przerwał tą magiczną chwilę
-Z chęciom.- i teraz to on mnie pocałował
Nie wiem co się ze mną dzieję. Kiedy mnie całuje mam wrażenie że jestem dla niego najważniejsza- śmieszne wiem a jednak. Te uczucie jest wspaniałe. A kiedy spoglądam w te czekoladowe oczy chciałabym mu coś powiedzieć ,ale nie jestem pewna co.

1 komentarz:

  1. zapraszam do mnie <3
    http://mhrocznistory.blogspot.com/
    skomentuj i oceń bardzo proszę ;*)

    OdpowiedzUsuń