sobota, 2 marca 2013

~8 .Co wydarzy się na boisku zostaje na boisku




Minęło kilka dni od dziwnego zajścia w sklepie. W tym czasie dalej pomagałam Ikerowi w opiece nad jego siostrzenicom, oraz spotykałam się z chłopakami i ich dziewczynami/narzeczonymi/żonami. Piłkarze okazali się świetnymi kumplami. Wbrew pozorom nie byli tacy jak opisują ich gazety, bardzo lubię spędzać z nimi czas. Niestety nie wszystko było dobrze. Z nieznanego mi powodu Cristiano mnie unikał. Było mi przykro bo myślałam że mnie lubi, ale cóż nie ma co płakać. Przyjechałaś tu w zupełnie innym celu. Dziś po raz ostatni opiekuje się małą, Zaidą, ponieważ mała wraca do domu. Ten dzień jak zresztą inne mała chciała spędzić na treningu wujków.
Właśnie siedziałam na trybunach i przyglądałam się jak rozweseleni piłkarze bawią się z małą dziewczynką. Moją uwagę w szczególności przyciągał szeroki uśmiech pewnego Portugalczyka. Chociaż się uśmiechał, był smutny. Widziałam to w jego oczach które nie miały tego blasku, co niedawno. Było mi przykro że nie uśmiechał się do mnie w taki sposób. Właściwie ostatnio w ogóle się do mnie nie uśmiechał.
-Cześć- usłyszałam za sobą kobiecy głos, który wyrwał mnie z zamyślenia
-Cześć- odpowiedziałam nie spoglądając w jej stronę
-Rozmawiałaś z nim?- zdziwiła mnie tym pytaniem
-Co? Z kim? O czym?
-No z Crisem. Przecież widzę jak na niego patrzysz, a on nie lepszy…
-Oj Sara, coś ci się przewidział – przerwałam dziennikarce
-Dobra jak wolisz. A teraz mam pytanie.
-Jakie?
-Wpadniesz jutro na imprezę?
-Z jakiej okazji?
-No wiesz chłopacy dostali się do mistrzostw, zresztą jak co roku. I to już chyba taka tradycja, że zawsze przed rozpoczęciem się meczów organizują imprezkę. Wiesz żeby się wyszaleć. To co przyjdziesz?- spytała z nadzieją
-W sumie nie mam nic innego do roboty- pomyślałam – z chęcią wpadnę
-To jutro któryś chłopak po ciebie przyjedzie
-Dobrze. Sorry ja muszę już spadać. Pa.- pożegnałam się i zeszłam z trybun .
Po drodze minęłam jeszcze CR7. Kiedy mnie zobaczył, to tylko spuścił głowę i udawał, że jest strasznie zainteresowany swoimi butami. No ja chyba zwariuje niech mi ktoś odpowie o co chodzi temu człowiekowi. Najpierw zagaduje posyła uśmieszki, a teraz unika i nawet nie potrafi porozmawiać, a kiedy już dojdzie do rozmowy to zaszczyca mnie krótkimi i lakonicznymi odpowiedziami.
W domu czekał na mnie wujek z kolacjom. Miło spędziliśmy wieczór na rozmowie. Potem zmęczona poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamkę.
Następnego dnia nie miałam żadnych planów. Postanowiłam zrobić jakieś małe zakupy, i kupić pamiątki dla znajomych.impreza zaczynała się dopiero o 19.00. więc miałam mnóstwo czasu na poszukiwania. Zadziwiająco czas szybko mi przeleciał. Kiedy wróciłam do domu zadowolona z zakupów była już 17.20. zaczęłam się szykować. Założyłam sukienkę która podobała się Crisowi, przez którego tak właściwie ją kupiłam. Miałam nadzieję, że jak zobaczy że mam na sobie coś co on mi doradził, to nareszcie ujrzę ten prześliczny uśmiech. Dobrałam jeszcze dodatki, zrobiłam makijaż i uczesałam włosy, zostawiłam je naturalnie rozpuszczone. Założyłam jeszcze moje ulubione szpilki. Kiedy przejrzałam się w lustrze to efekt mnie zadowolił. Zeszłam na dół i czekałam na kierowcę, którym okazał się być Karim.
Po dwudziestominutowej drodze znaleźliśmy się w klubie gdzie przy stoliku siedziało większość piłkarzy wraz z partnerkami. Świetnie się bawiłam. Non stop któryś z towarzyszy wyciągał mnie na parkiet. Wszyscy  dobrze się bawili, no jednak nie wszyscy. Zauważyłam siedzącego przy barze Ronaldo który wypijał już któryś drink  z kolei. Zrobiło mi się go trochę szkoda, pomyślałam że może mogłabym mu jakoś pomóc.
-Hej –Uśmiechnęłam się serdecznie, stojąc naprzeciwko niego.
-Hej- odparł, chyba z znowu nie jest w humorze na rozmowy, ale nie ja nie odpuszczę.
-Czemu się nie bawisz z resztą?
-Nie mam ochoty na imprezy.
-To może wybrał byś się ze mną na spacer, bo trochę gorąco się tu zrobiło
-Raczej nie- zrobiło mi się trochę przykro
-Dobra. Bez łaski. Może znajdzie się tam ktoś taki dobry dla ciebie i mnie napadnie żebyś miał wreszcie święty spokój – odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść jednak poczułam ciepłe palce na nadgarstku. To Cris trzymał mnie za rękę
-Poczekaj pójdę z tobą – wstał i dalej trzymając się za ręce wyszliśmy na zewnątrz- to gdzie chcesz iść?
-Nie wiem przecież jestem tu nie długo i nie wiem w jakiem my w ogóle okolicy jesteśmy. Może ty poprowadź.
-Dobra – powiedział i ruszył w nieznanym mi kierunku
Szliśmy przez jakiś park w zupełnej ciszy,  która zaczęła mnie nudzić
-Oglądałam toją ostatnią konferencje, razem z Messim – zagadałam w końcu – wyglądaliście na zaprzyjaźnionych, a podobno ze sobą konkurujecie.
-Przyjaźń to raczej za dużo powiedziane, kumplujemy się, ale bez przesady, i owszem konkurujemy ze sobą, ale tylko podczas meczu, z co dzieje się na boisku zostaje na boisku. – i znowu zapadła cisza.
Jednak po kilku minutach to on ją przerwał.
-jesteśmy na miejscu- spojrzałam w tym samym kierunku co n i moim oczom ukazał się wspaniały Santiago Bernabeu. Zdziwiło mnie to
-Co my tu robimy
-Chodź i nie marudź- całą drogę czułam na sobie jego wzrok, jednak nic nie powiedziałam. W końcu wyszliśmy na sam środek murawy. Oczywiście nie mogłam na nią wejść w szpilkach, dlatego stoję tutaj teraz na boso.
-Miałem rację że ślicznie ci będzie w tej sukience- zauważył i  lekko się uśmiechnął
-Dzięki. Dostałam ją w prezencie- wtedy uśmiech zszedł mu z twarzy
-Pewnie od tego faceta z którym wtedy byłaś
-Słucham?!
-No wiedziałem cię jak przytulałaś się kiedyś z tym kolesiem a potem byliście razem na zakupach…
-To mój wujek- zaśmiałam się, a on znów się szeroko uśmiechnął, i w jego oczach można było zobaczyć ten blask.

-Mam pytanie- zaczęłam nieśmiało ,spoglądając w te jego oczy- Wszystko co dzieje się na boisku zostaje na boisku?
-No tak- potwierdził zdziwiony moim pytaniem- ale dlacz…- nie dokończył pytania, ponieważ podeszłam do niego i go pocałowałam po chwili oddał pocałunki.

Oderwałam się od jego ust i pospiesznie udałam się do wyjścia. On stał tam jeszcze na środku boiska  i wpatrywał się w nieokreślony punkt.
 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz