Minął już tydzień od kiedy pocałowałam Crisa w jego
mieszkaniu. Od tamtego zdarzenia spotykamy się w każdej wolnej chwili. Kiedy
nie ma go przy mnie to strasznie za nim tęsknie. Nie wiem jak to możliwe w tak
krótkim czasie, ale zakochałam się w nim. Przez cały tydzień nie myślałam o tym
co się dzieje w Polsce.
Dziś był kolejny piękny dzień w Hiszpanii. Kiedy tylko się
obudziłam miałam wyśmienity humor, ponieważ wiedziałam, że za kilka godzin znów
spotkam GO. Właśnie jadłam śniadanie kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego
sms-a w moim telefonie. Kiedy zauważyłam kto był nadawcą, szeroko się
uśmiechnęłam.
”musimy dziś poważnie porozmawiać”
CRIS :*
Mina mi
zżęła. Co takiego się stało że chce poważnie porozmawiać? Zaczęłam się bać.
Strasznie nie chciałam go stracić. Byłam tak roztrzęsiona, że nawet nie
zauważyłam, że ktoś wszedł do domu
-Hej! Jest
tu ktoś?- zawołał Iker z przedpokoju- O tu jesteś, już myślałem, że
zostawiliście dom otwarty na złodziei. Ej Zuza co z tobą?- zmartwił się, bo
zauważył w jakim jestem stanie. Usiadł obok mnie i objął ramieniem, aby dodać
mi odwagi. Oczekiwał na moje wyjaśnienia a ja nie wiedziałam nawet co mam mu
powiedzieć .Był dobrym przyjacielem nie naciskał na mnie, tylko cierpliwie
czekał.
-Mam
problem- wyznałam w końcu
-Chodzi o
Cristiano?- kiwnęłam głową na zgodę- Co on ci zrobił? Przysięgam jak go dorwę
to mnie popamięta.
-Nie to nie
jego wina- powstrzymałam go bo już wstawał- to wszystko przeze mnie- i jeszcze
bardziej się popłakałam.
-Nie
rozumiem
-Bo dziś
Cris napisał do mnie że chce poważnie
porozmawiać, chce udowodnić mi że naprawdę coś do mnie czuje. A mi naprawdę na
nim zależy.
-To w czym
problem?
-No bo ja ….
Bo ja mam narzeczonego- znowu się rozpłakałam a Iker przytulił mnie mocno do
siebie.
-Jak to masz
narzeczonego?- spytał podenerwowany
-Bo wiesz
moi rodzice prowadzą firmę rodzinną. Ostatnio nie powodzi im się dobrze, a
wręcz przeciwnie. Mieli problemy rodzinne, więc wymyślili ,że połączą swoją
firmę z jakąś inną, ale żeby to zrobić chcą bym wyszła za ich syna, ja
tego nie chciałam i dlatego przyjechałam
do wujka.
-To po co
przyjęłaś jego zaręczyny?
-Pewnie
pomyślisz, że jestem głupia, ale z moją przyjaciółką poszłyśmy odreagować do
klubu. Za dużo wypiłam rano pokazała mi zdjęcia z nocy, jak ten koleś mi się
oświadczał, ja tego nawet nie pamiętam.
-Kochasz go?
-Kogo?
-Tego
twojego narzeczonego.
-Nie-
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A Crisa?
-Nie. Tak.
Nie wiem. Pogubiłam się w tym wszystkim.
-Skoro ci na
nim zależy, to mu to wszystko opowiedz zrozumie Cię.
Siedziałam
tak wtulona w niego przez dobrą godzinę. Nie miał nic przeciwko temu, wspierał
mnie i został kiedy go potrzebowałam. Miał rację muszę to wszystko powiedzieć
Cristiano. Po wyjściu przyjaciela zaczęłam przygotowywać się do spotkanie z
piłkarzem.
-Cześć- powiedziałam
kiedy zauważyłam go siedzącego na ławce.
-Hej-ucieszył
się najwyraźniej na mój widok- Stęskniłem się- podszedł do mnie i delikatnie
pocałował w usta- stało się coś ?
-Tak musimy
porozmawiać.
-Zaczekaj
najpierw moja niespodzianka- odwrócił się i odszedł w stronę parkingu.
Umówiliśmy się w parku oobok stadionu.
Po kilku
minutach Cris wrócił a na rękach trzymał małego futrzaka.
-To jest
moja niespodzianka – powiedział i podał mi szczeniaczka
-Jaki
słodki- zachwycałam się.
Piesek był
przesłodki. Był to mały biszkoptowy szczeniak labradora. Miał mały brązowy
nosek i duże oczy. Kiedy go tak trzymałam to polizał mnie po policzku. Na szyi miał założoną niebieską obroże a na
tabliczce napisane było ” KOCHAM CIĘ” i serduszko. Spojrzałam na mojego
towarzysza a on tylko się uśmiechał.
-To
jeszcze nie koniec niespodzianek. Mam teraz tydzień wolny i chciałbym byś ze
mną gdzieś ze mną pojechała
-Tak a gdzie?- zapytałam trochę zdziwiona
jego pomysłem
-Na Maderę. Chciałbym przedstawić cię
mojej rodzinie.
Zatkało mnie. On chciał mnie przedstawić
swojej rodzinie. Jako kto? Koleżanka? Znajoma? Dziewczyna?
-Nie martw się. Spodoba ci się. – pocieszał
mnie- a teraz chodź musisz się spakować
-To kiedy ty chcesz tam pojechać?
-Jutro o 10.00 mamy samolot
-I ty dopiero mi o tym mówisz? A co z
pieskiem?
-Mówię ci o tym teraz bo to była spontaniczna
decyzja. A piesek może lecieć z nami. Może nadasz mu jakieś imię.
-Ja?
-No to przecież teraz twój piesek.
-No to może… hm … Żelek!- byłam
zadowolona z swojego pomysłu
-Dlaczego tak?
-Bo mi się tak podoba. Będzie mi o tobie
przypominał.
-Ale ja wolę sam o sobie przypominać- i
znów zaczęliśmy się całować, a ludzie przechodzący obok spoglądali na nas i się
uśmiechali.
super :*
OdpowiedzUsuń