niedziela, 17 marca 2013

~12 Ja wole sam o sobie przypominać




Minął już tydzień od kiedy pocałowałam Crisa w jego mieszkaniu. Od tamtego zdarzenia spotykamy się w każdej wolnej chwili. Kiedy nie ma go przy mnie to strasznie za nim tęsknie. Nie wiem jak to możliwe w tak krótkim czasie, ale zakochałam się w nim. Przez cały tydzień nie myślałam o tym co się dzieje w Polsce.
Dziś był kolejny piękny dzień w Hiszpanii. Kiedy tylko się obudziłam miałam wyśmienity humor, ponieważ wiedziałam, że za kilka godzin znów spotkam GO. Właśnie jadłam śniadanie kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a w moim telefonie. Kiedy zauważyłam kto był nadawcą, szeroko się uśmiechnęłam.
”musimy dziś poważnie porozmawiać”
                                                         CRIS :*
Mina mi zżęła. Co takiego się stało że chce poważnie porozmawiać? Zaczęłam się bać. Strasznie nie chciałam go stracić. Byłam tak roztrzęsiona, że nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do domu
-Hej! Jest tu ktoś?- zawołał Iker z przedpokoju- O tu jesteś, już myślałem, że zostawiliście dom otwarty na złodziei. Ej Zuza co z tobą?- zmartwił się, bo zauważył w jakim jestem stanie. Usiadł obok mnie i objął ramieniem, aby dodać mi odwagi. Oczekiwał na moje wyjaśnienia a ja nie wiedziałam nawet co mam mu powiedzieć .Był dobrym przyjacielem nie naciskał na mnie, tylko cierpliwie czekał.
-Mam problem- wyznałam w końcu
-Chodzi o Cristiano?- kiwnęłam głową na zgodę- Co on ci zrobił? Przysięgam jak go dorwę to mnie popamięta.
-Nie to nie jego wina- powstrzymałam go bo już wstawał- to wszystko przeze mnie- i jeszcze bardziej się popłakałam.
-Nie rozumiem
-Bo dziś Cris napisał  do mnie że chce poważnie porozmawiać, chce udowodnić mi że naprawdę coś do mnie czuje. A mi naprawdę na nim zależy.
-To w czym problem?
-No bo ja …. Bo ja mam narzeczonego- znowu się rozpłakałam a Iker przytulił mnie mocno do siebie.
-Jak to masz narzeczonego?- spytał podenerwowany
-Bo wiesz moi rodzice prowadzą firmę rodzinną. Ostatnio nie powodzi im się dobrze, a wręcz przeciwnie. Mieli problemy rodzinne, więc wymyślili ,że połączą swoją firmę z jakąś inną, ale żeby to zrobić chcą bym wyszła za ich syna, ja tego  nie chciałam i dlatego przyjechałam do wujka.
-To po co przyjęłaś jego zaręczyny?
-Pewnie pomyślisz, że jestem głupia, ale z moją przyjaciółką poszłyśmy odreagować do klubu. Za dużo wypiłam rano pokazała mi zdjęcia z nocy, jak ten koleś mi się oświadczał, ja tego nawet nie pamiętam.
-Kochasz go?
-Kogo?
-Tego twojego narzeczonego.
-Nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A Crisa?
-Nie. Tak. Nie wiem. Pogubiłam się w tym wszystkim.
-Skoro ci na nim zależy, to mu to wszystko opowiedz zrozumie Cię.
Siedziałam tak wtulona w niego przez dobrą godzinę. Nie miał nic przeciwko temu, wspierał mnie i został kiedy go potrzebowałam. Miał rację muszę to wszystko powiedzieć Cristiano. Po wyjściu przyjaciela zaczęłam przygotowywać się do spotkanie z piłkarzem.
-Cześć- powiedziałam kiedy zauważyłam go siedzącego na ławce.
-Hej-ucieszył się najwyraźniej na mój widok- Stęskniłem się- podszedł do mnie i delikatnie pocałował w usta- stało się coś  ?
-Tak musimy porozmawiać.
-Zaczekaj najpierw moja niespodzianka- odwrócił się i odszedł w stronę parkingu. Umówiliśmy się w parku oobok stadionu.
Po kilku minutach Cris wrócił a na rękach trzymał małego futrzaka.
-To jest moja niespodzianka – powiedział i podał mi szczeniaczka
-Jaki słodki- zachwycałam się.
Piesek był przesłodki. Był to mały biszkoptowy szczeniak labradora. Miał mały brązowy nosek i duże oczy. Kiedy go tak trzymałam to polizał mnie po policzku.  Na szyi miał założoną niebieską obroże a na tabliczce napisane było ” KOCHAM CIĘ” i serduszko. Spojrzałam na mojego towarzysza a on tylko się uśmiechał.
-To jeszcze nie koniec niespodzianek. Mam teraz tydzień wolny i chciałbym byś ze mną gdzieś ze mną pojechała
-Tak a gdzie?- zapytałam trochę zdziwiona jego pomysłem
-Na Maderę. Chciałbym przedstawić cię mojej rodzinie.
Zatkało mnie. On chciał mnie przedstawić swojej rodzinie. Jako kto? Koleżanka? Znajoma? Dziewczyna?
-Nie martw się. Spodoba ci się. – pocieszał mnie- a teraz chodź musisz się spakować
-To kiedy ty chcesz tam pojechać?
-Jutro o 10.00 mamy samolot
-I ty dopiero mi o tym mówisz? A co z pieskiem?
-Mówię ci o tym teraz bo to była spontaniczna decyzja. A piesek może lecieć z nami. Może nadasz mu jakieś imię.
-Ja?
-No to przecież teraz twój piesek.
-No to może… hm … Żelek!- byłam zadowolona z swojego pomysłu
-Dlaczego tak?
-Bo mi się tak podoba. Będzie mi o tobie przypominał.
-Ale ja wolę sam o sobie przypominać- i znów zaczęliśmy się całować, a ludzie przechodzący obok spoglądali na nas i się uśmiechali.

1 komentarz: